historiasportu.info

Walkower polityczny, rzecz o meczu, który się nie odbył

Podziel się:

Biało-Czerwoni przegrali pierwszy mecz eliminacyjny do mundialu w 1934 roku z Czechosłowacją (1:2). Na rewanż do Pragi jednak nie wyjechali. Równo 90 lat temu doszło do politycznego walkoweru.

Wieczorem 11 kwietnia 1934 roku minister spraw zagranicznych II Rzeczpospolitej Józef Beck podjął decyzję, że reprezentacja Polski w piłce nożnej nie może pojechać do Pragi na mecz eliminacji mistrzostw świata 1934. Decyzję podjęto ledwie cztery dni przed pojedynkiem. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zabroniło polskim piłkarzom korzystania z wydanych wcześniej paszportów. Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej mógł jedynie zaakceptować tę decyzję.

Do Czechosłowacji wysłano list, że Polska oddaje mecz walkowerem. Zaznaczano w nim także to, że „po unormowaniu stosunków politycznych PZPN nie będzie miał nic przeciwko utrzymywaniu bliskiego kontaktu z Czechami na terenie sportowym”. Decyzja była zaskakująca z punktu widzenia piłkarskiego. Warto dodać, że w pierwszym meczu rozegranym w Warszawie „Biało-Czerwoni” ulegli Czechosłowacji 1:2.

Tydzień przed meczem reprezentacji w Pradze zagrała ekipa Ruchu Hajduki Wielkie (Chorzów) z Ernestem Wilimowskim w składzie. Czeskie gazety chwaliły polski zespół, doceniając m.in. jego szybkość. Redaktorzy pisali, że „czasy, kiedy w futbolu europejskim (Polacy) grali podrzędną rolę należą do przeszłości”. Nasi południowi sąsiedzi byli wyraźnie zaskoczeni wysokim poziomem, który reprezentował ówczesny mistrz Polski.

Jednak relacje Polski oraz Czechosłowacji dalekie były od normalności. Problemem było Zaolzie, część niegdysiejszego Księstwa Cieszyńskiego/Śląska Cieszyńskiego. Po 1918 roku Zaolzie znalazło się na terenie Czechosłowacji, choć w większości zamieszkany był przez ludność polską. W 1934 roku spór o Zaolzie był w krytycznej fazie. Pod koniec 1933 roku, zaczęto akcję rządową wymierzoną w Czechosłowację, którą kontynuowano w kolejnych miesiącach. Skutek dla piłkarzy musiał być jeden – mecz w Pradze nie odbył się. Więcej, po czasie okazało się, że był to pierwszy walkower w historii MŚ.

Do podobnego przypadku doszło już w 1921 roku. Cracovia planowała rozegrać w Czechosłowacji mecz. Tyle że krakowianie zostali zmuszeni do powrotu. Dlaczego? Otóż emigranci oraz uciekinierzy z Polski przebywający w Czechosłowacji zatrzymali na stacji w Oświęcimiu pociąg wiozący zawodników, których zmuszono do powrotu na „ojczyzny łono”.

Ludność polska nie cieszyła się też specjalną wolnością w Czechosłowacji. Szczególnie było to widać właśnie na Zaolziu. Józef Beck sprawę tego terenu uznał za kluczową. Dzięki odwołaniu meczu, jak pisał „Przegląd Sportowy”: „W konflikcie tym piłkarstwo polskie stało się potężnym rzecznikiem propagandy”. Natomiast na łamach pisma „Raz, Dwa, Trzy” napisano (pisownia oryginalna): „Sport jest apolitycznym — powiedzą niektórzy. Być może, ale przecież każdy z nas jest przede wszystkiem Polakiem, a potem dopiero sportowcem”. Istotnie sprawiło to, że na arenie międzynarodowej zaczęto więcej mówić o sprawie Zaolzia. Jednak dopiero w 1938 roku udało się doprowadzić do aneksji Zaolzia przez Polskę, co niewątpliwie musiało ucieszyć Becka.

Drugie dno i warszawiacy

Mimo wszystkich przeciwności strona czechosłowacka postanowiła doprowadzić do rozegrania eliminacyjnego spotkania. Posunięto się nawet do protestów. Noty protestacyjne wysłano do FIFA oraz Włoskiego Związku Piłki Nożnej, czyli organizatora MŚ 1934. Jednak nawet „piłkarska góra” nie zdołała odwlec pomysłu Polaków o braku przyjazdu do Pragi. „Przegląd Sportowy” pisał, że sprawa mogła mieć drugie dno. Czechosłowacki Związek Piłki Nożnej chciał, aby spotkanie się odbyło, ponieważ mogło przynieść zysk finansowy. Z 200 000 koron czeskich, które planowano uzyskać, graczom kary Czechosłowacji miano wypłacić premię za mecz w Warszawie. Część kwoty miała również pokryć koszty wyjazdu do stolicy Polski.

Co ciekawe, dzień po ogłoszeniu decyzji stadion Sparty Praga, na którym miało się odbyć spotkanie, został podpalony. Winni według polskiej prasy byli „szowiniści czescy”, co chyba idealnie oddaje ówczesne stosunki pomiędzy Polską a Czechosłowacją. Pożar nie był jednak duży, więc cenne trofea znajdujące się obok stadionu nie spłonęły.

15 kwietnia 1934 roku Polacy wybiegli na boisko. Jednak zamiast Czechosłowacji „Biało-Czerwoni” grali z drużyną Warszawy. Na stadionie Wojska Polskiego w stolicy polska kadra wygrała 2:0. Świetny nieoficjalny debiut w zaliczył Wilimowski. „Ezi” zdobył jedną z bramek w tym spotkaniu. Padł też gol samobójczy. Wszystko na oczach 6000 widzów. Ale kibice, według ówczesnych relacji prasowych, nie mogli być zachwyceni poziomem wewnątrzpolskiego pojedynku.

Konflikty konfliktami… jakiś mecz się odbył. Co prawda było to inne spotkanie, ale za to rozegrane w Polsce. Dla futbolowych entuzjastów takie rozwiązanie było być może lepsze. Przykre jednak, że polityka zabrała Polsce szanse na udział w mistrzostwach świata. Niewielkie, ale jednak szanse. Gdyby nie walkower, to – kto wie – Czechosłowacja mogłaby nie zagrać w MŚ 1934 i nie zgarnąć wicemistrzowskiego tytułu. Na zdobycie mistrzostwa świata nie mieli szans. Ale włoski mundial to sprawa na kolejny artykuł z polityką i piłką w tle.

Źródła:

  1. „Przegląd Sportowy” nr 28-31/1934
  2. „Raz, Dwa, Trzy” nr 16/1934
  3. https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Zaolzie;4000267.html
  4. https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/sport/77470,Mecz-ktorego-nie-rozegrano.html?

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

Young Griffo

Young Griffo – uzależniony fenomen

Podziel się:

W ringu był nieuchwytny. Szybki, przewidujący ruchy przeciwnika Young Griffo zyskał miano specjalisty od defensywy. W życiu prywatnym nie potrafił sobie poradzić z najsilniejszym przeciwnikiem. Z alkoholem…

Podziel się:
Czytaj więcej

Jan Banaś i Krok, który zmienił karierę

Podziel się:

Idolów miał kilku. Był wśród nich genialny brazylijski drybler Garrincha. Był też Gerard Cieślik. I George Best, do którego często go porównywano. Choć, jak sam przyznawał, że nie pił w przeciwieństwie do Irlandczyka

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top