Z polskiego punktu widzenia mistrzostwa Europy 2012, przynajmniej sportowo, udane nie były. Za to nad Wisłą zapanowała piłkarska gorączka, która swym zasięgiem objęła nie tylko kibiców.
Trwała era wielkich sukcesów Hiszpanii. Jednak zanim La Furia Roja zwyciężyła na austriacko-szwajcarskim czempionacie, należało wybrać gospodarza EURO 2012. Obok włoskiej i chorwackiej kandydatury pojawiła się jedna, bardzo nieoczywista. Mowa o wspólnym zorganizowaniu mistrzostw przez Ukrainę i Polskę. O tę kandydaturę zabiegali przede wszystkim Ukraińcy, gdyż polska infrastruktura stadionowa i piłkarska była naprawdę fatalna.
18 kwietnia 2007 roku w Cardiff Komitet Wykonawczy UEFA po dwóch turach zdecydował, że XIV Mistrzostwa Europy odbędą się właśnie w Polsce i Ukrainie. Nad Wisłą i Dnieprem zapanowała euforia. Oba państwa stanęły ogromną szansą. Natomiast Europa podeszła do tematu znacznie sceptyczniej, obawiając się przede wszystkim, owianych złą sławą, polskich kibiców. Dla organizatorów rozpoczęło się odliczanie…
Czytaj też: Viva España! Piłkarskie Mistrzostwa Europy 2008
Z Warszawy do Kijowa przez Kraków
7 lutego 2010 roku w Sali Kongresowej PKiN w Warszawie odbyło się losowanie grup eliminacyjnych do EURO 2012. Z dziewięciu grup bezpośredni awans uzyskiwali zwycięzcy oraz najlepsza z drużyn z drugich miejsc. Pozostałe osiem drugich zespołów musiało zmierzyć się w dwumeczu barażowym.
Grupa A została zdominowana przez Niemców. 10 spotkań przyniosło 10 zwycięstw i 34 bramki zdobyte. Druga Turcja zgromadziła o 13 punktów mniej. Dość niespodziewanie poza turniejem znalazła się Belgia. Dalsze lokaty przypadły w udziale poprzednim gospodarzom z Austrii oraz Azerbejdżanowi i Kazachstanowi.
Zespoły z grupy B nie potrafiły porozumieć się w kwestii przeprowadzenia eliminacji. Pierwsze spotkanie 15 i 16 marca 2010 roku w Moskwie nie przyniosło rezultatu, więc UEFA zorganizowała dodatkowe losowanie 25 marca 2010 roku w Tel Avivie. Kontrowersją był udział Rosji, szczególnie w krajach Europy Środkowowschodniej, za sprawą konfliktu z Gruzją. Mecze jednak rozegrano. Najlepsza, pomimo wpadki ze Słowacją, okazała się właśnie Rosja, drugie miejsce przypadło w udziale Irlandii. Dalsze pozycje zajęli reprezentanci Armenii, Słowacji, ówczesnej Macedonii oraz Andory.
Grupa C to niewątpliwie włoska dominacja. 8 zwycięstw i 2 remisy dały bezpośredni awans Squadra Azzurra. Zwycięstwo w domowym spotkaniu z Serbią zostało Włochom przyznane jako walkower (12 października 2010 roku w Genui). Przed meczem doszło do burd i zamieszek między Serbami a włoską policją. Piłkarze weszli na boisko, jednak fani gości nie dopuścili nawet do odegrania hymnów państwowych. Ze względów bezpieczeństwa oba zespoły opuściły murawę, a na stadion weszła policja. Po negocjacjach zdecydowano o przeniesieniu policji na „sektor buforowy”, a oba zespoły wysłuchały hymnów państwowych.
Mecz rozpoczął się z 35-minutowym opóźnieniem. W 5. minucie do siatki trafił Leonardo Bonucci, jednak był na spalonym. Po niecałych 6 minutach spotkanie zostało przerwane. Serbowie wrzucili środki pirotechniczne na boisko. Szkocki arbiter Craig Thomson, po rozmowach z delegatem UEFA oraz kierownikami i trenerami zespołów zdecydował zakończyć spotkanie. Serbowie zajęli ostatecznie 3. miejsce, wyprzedzając Słowenię, Irlandię Północną i Wyspy Owcze. Sensacyjnie 2. lokata przypadła Estonii, która o punkt wyprzedziła bałkański zespół.
Współcześnie Polacy mają swoją Mołdawię. W grupie D Francuzi mieli swoją… Białoruś. W dwóch meczach z tą ekipą zebrali tylko 1 punkt. Ostatecznie jednak zwyciężyli grupę z 21 punktami, o 1 punkt przed Bośnią i Hercegowiną. Kolejne lokaty zajęli Rumuni, Białorusini, Albańczycy i Luksemburczycy.
Holendrzy i Szwedzi uzyskali bezpośredni awans na EURO 2012 z grupy E. Ci pierwsi przegrali raz, a drudzy dwukrotnie. Ze względu na najlepszy bilans, skandynawski zespół nie musiał martwić się barażami. Pozostałe miejsca przypadły w udziale Węgrom, Finlandii, Mołdawii i San Marino.
Mistrzowie Europy z 2004 roku zwyciężyli w grupie F. Grecy wyprzedzili Chorwację, Izrael, Łotwę, Gruzję oraz Maltę. Zespół Fernando Santosa nie odniósł porażki, trzy razy remisował, a siedem razy zwyciężał.
Pięciozespołowa grupa G miała jednego faworyta – Anglię. Wygrywając 5 spotkań i remisując 3 wywiązali się z powierzonej roli. Drugą lokatę osiągnęła Czarnogóra, kolejne były: Szwajcaria, Walia oraz Bułgaria. W ten sposób wyeliminowani zostali poprzedni gospodarze ME.
Grupę H zwyciężyła Dania. O drugie miejsce walkę stoczyli Portugalczycy i Norwegowie. Niewiele zabrakło, a sensacyjny remis 4:4 (!) z Cyprem odebrałby zespołowi z półwyspu iberyjskiego awans. Po ostatniej kolejce wszystko stało się jasne. Oba zespoły zgromadziły po 16 punktów, w spotkaniu bezpośrednim bilans był identyczny, natomiast różnica bramek premiowała Portugalię. Norwegia musiała obejść się smakiem. 4. i 5. miejsce przypadło Islandii oraz wspomnianym Cypryjczykom.
Obrońcy tytułu bardzo pewnie zwyciężyli w grupie I. 8 zwycięstw w 8 spotkaniach i bilans bramkowy 26:6! Hiszpanie znów weszli w grono faworytów do końcowego sukcesu. Drugie miejsce zajęli Czesi. Pozostałe pozycje zajęła Szkocja, Litwa oraz Liechtenstein.
Grono zespołów, które miały jeszcze możliwość awansu, stanowiły reprezentacje: Turcji, Irlandii, Estonii, Bośni i Hercegowiny, Chorwacji, Czarnogóry, Portugalii oraz Czech. 13 października 2011 roku w krakowskim hotelu Sheraton odbyło się losowanie fazy play-off. Gianni Infantino oraz Zbigniew Boniek przyporządkowali Turcję i Chorwację, Estonię i Irlandię, Czechy i Czarnogórę oraz Bośnię i Hercegowinę z Portugalią.
Spotkania rozegrano 11 i 15 listopada 2011 roku. Chorwaci w dwumeczu zwyciężyli Turków 3:0 (pierwszy mecz 3:0, drugi 0:0), Estonia uległa Irlandii 1:5 (0:4, 1:1), Czesi pokonali Czarnogórców 3:0 (2:0, 1:0), a Portugalia wygrała z Bośnią i Hercegowiną 6:2 (0:0, 6:2). Przed losowaniem fazy grupowej ME 2012 poznaliśmy komplet finalistów. Wśród nich znalazł się jeden debiutant – Ukraina (jako gospodarz).
2 grudnia 2011 roku nastał długo wyczekiwany moment. W Ukraińskiej Akademii Sztuk Pięknych w Kijowie odbyło się losowanie grup w XIV Mistrzostwach Europy. Olga Freimut z Ukrainy oraz Piotr Sobczyński z Polski zadbali o wspaniałą otoczkę losowania. Głównym punktem uroczystości było przemówienie prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.
Czytaj też: Złote gole. Piłkarskie mistrzostwa Europy 2000
„Czyste szaleństwo od morza do Podhala”
W trakcie losowania potwierdzono, że 8 czerwca 2012 roku o 18:00 na Stadionie Narodowym w Warszawie rozpocznie się największa sportowa impreza w historii naszego kraju. Z kolei finaliści zagrali na Stadionie Olimpijskim w Kijowie 1 lipca 2012 roku.
Gdy na scenie pojawił się Gianni Infantino emocje sięgnęły zenitu. Pierwszy koszyk został podzielony. Polska automatycznie trafiła do grupy A, natomiast Ukraina do grupy D. Z drugiego koszyka do polskiej grupy trafili Czesi. Trzeci koszyk przyniósł nam Grecję, z którą Polacy zagrać mieli w meczu otwarcia. Gdy z koszyka czwartego wylosowano Rosję, nad Wisłą zapanowała wielka euforia. „Grupa marzeń” stała się faktem. Jak wspomina kibic Dominik: „półfinał to było minimum”. Gwoli ścisłości, grupę B stanowiły potęgi: Holandia, Dania, Niemcy oraz Portugalia; grupa C składała się z: Hiszpanii, Włoch, Irlandii i Chorwacji; do ukraińskiej grupy trafiły obok gospodarzy: Szwecja, Francja oraz Anglia.
Gospodarze przygotowali 8 obiektów w 8 miastach w 2 krajach: Stadion Narodowy w Warszawie (w miejscu Stadionu Dziesięciolecia), Stadion Miejski we Wrocławiu, Stadion Miejski w Poznaniu, ówczesna PGE Arena w Gdańsku, Stadion Olimpijski w Kijowie, Donbas Arena w Doniecku, Metalist Arena w Charkowie oraz Lwów Arena we Lwowie. Na ówczesne czasy, obiekty uchodziły za najnowocześniejsze i najpiękniejsze w Europie.
8 czerwca 2012 roku o 18:00, po pięciu latach przygotowań, rozpoczęła się największa sportowa impreza w historii Polski i Ukrainy. Na stołecznym Stadionie Narodowym zmierzyły się reprezentacje Polski i Grecji. Nim doszło do spotkania, odbyła się ceremonia rozpoczęcia EURO 2012 w reżyserii Marco Balicha. Barwy narodowe krajów gospodarzy były wszechobecne. Po emocjach artystycznych przyszedł czas na emocje sportowe. Kadra pod wodzą Franciszka Smudy, po dwóch latach przygotowań, stanęła do egzaminu dojrzałości. Romans „Franza” i kadry zaczął się od „meczotreningu” z Hiszpanią w 2010 roku, zakończonego klęską 0:6. Potem bywało różnie. Teraz nie miało to znaczenia, liczyło się spotkanie z Grecją dowodzoną przez Fernando Santosa.
Dariusz Szpakowski przywitał kibiców zgromadzonych przed telewizorami oraz zaapelował o wspólny doping dla Biało-Czerwonych. Po hymnie Polacy zaczęli grać jak z nut. W 17. minucie: Ludovic Obraniak zagrał do Jakuba Błaszczykowskiego na skrzydło, ten wrzucił idealnie na głowę Roberta Lewandowskiego i… Polska objęła prowadzenie! Na stadionie zapanowała niesamowita euforia. W 44. minucie drugą żółtą kartką ukarany został Sokratis Papastatopulos. Jak po latach wspominał Wojciech Szczęsny: „Ten mecz mieliśmy już wygrany”. W drugą połowę lepiej weszli Grecy. W 51. minucie nasza defensywa razem ze wspomnianym Szczęsnym popełniła katastrofalny błąd, który skończył się bramką. Gola zdobył Dimitrios Salpingidis.
W 68. minucie Stadion zamilkł. W sytuacji sam na sam w polu karnym Szczęsny sfaulował Salpingidisa, za co obejrzał czerwoną kartkę. Siły się wyrównały. W 70. minucie z boisko opuścił Maciej Rybus, a w jego miejsce pojawił się rezerwowy bramkarz, Przemysław Tytoń. I komentarz Dariusza Szpakowskiego mówi w tej sytuacji wszystko:
„Dotknął murawy, przeżegnał się Przemek Tytoń. 71. minuta Tytoń i Karagunis, a za Tytoniem ściana naszych pragnień. Karagunis… broni, broni, broni Przemek Tytoń!!!”.
W moim rodzinnym domu zapanowała niesamowita euforia. Przy starym „Grundigu” stał mający wówczas niespełna roczek brat. Jako dziecko nie wiedział jeszcze, że Tytoń, w swoim 6. reprezentacyjnym spotkaniu, został nieśmiertelnym bohaterem reprezentacji Polski. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Mogło być lepiej? Na pewno. Mogło być gorzej? Zdecydowanie tak. Drugi pojedynek w grupie A przyniósł zwycięstwo Rosjan nad Czechami aż 4:1.
W grupie B Duńczycy pokonali Holendrów, ówczesnych wicemistrzów świata, 1:0. W identycznym stosunku bramek Niemcy pokonali Portugalię. W grupie C, 10 czerwca zmierzyli się dwaj wielcy faworyci: Hiszpania i Włochy. Spotkanie to przyniosło sporo emocji, jednak żadna ze stron nie przechyliła szali zwycięstwa na swoją korzyść. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1. W drugim starciu grupy C Chorwaci pokonali Irlandczyków 3:1.
W „ukraińskiej” grupie w starciu rywali znad Kanału La Manche padł remis 1:1. Gospodarze bardzo chłodno przywitali Szwedów. Mimo objęcia prowadzenia za sprawą Zlatana Ibrahimovicia, Ukraińcy zdołali zwyciężyć za sprawą dwóch bramek legendarnego Andrija Szewczenki.
Mistrzostwa Europy 2012 – „Futbolowy karnawał”
12 czerwca o 18:00 rozpoczęła się druga kolejka. Czesi, po porażce w pierwszym spotkaniu podnieśli się, pokonując Greków 2:1. Wieczorem na Stadionie Narodowym Polacy zagrali z Rosją. Mimo, że od upadku ZSRR minęły ponad dwie dekady, to spotkanie z tym sąsiadem zawsze wzbudza ogromne emocje w narodzie. W mecz lepiej weszli Rosjanie, którzy w 37. minucie objęli prowadzenie za sprawą Ałana Dzagojewa. Tuż przed godziną gry kapitalnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Jakub Błaszczykowski. Na tablicy wyników widniał remis 1:1, który utrzymał się do końca spotkania. „Wygranym” tego remisu była Polska, gdyż z przebiegu meczu niewiele wskazywało na taki rezultat.
We Lwowie spotkały się reprezentacje Portugalii i Danii. Przyjemne dla oka spotkanie zwyciężył zespół z półwyspu iberyjskiego 3:2. Przed ostatnią kolejką obie ekipy miały więc szanse na awans. Pod ścianą znaleźli się za to Holendrzy, którzy ulegli Niemcom 1:2. W grupie C Włosi, dość niespodziewanie, podzielili się punktami z Chorwacją, remisując 1:1. Główni faworyci, Hiszpanie, rozbili Irlandię 4:0.
Spotkanie Ukrainy z Francją rozpoczęło się od falstartu. W czasie hymnów nad Donieckiem przeszła ogromna burza. Piłkarze zagrali kilka minut, jednak warunki uniemożliwiły normalną grę w piłkę. Po niemal godzinnej przerwie, w czasie której gospodarze doprowadzili boisko do stanu używalnego, piłkarze ponownie pojawili się na boisku. Tym razem udało się zagrać do końca. Z wyniku nie mogli być jednak zadowoleni ukraińscy fani, bowiem Francja zwyciężyła 2:0. W Kijowie emocje sięgnęły zenitu. Szwedzi i Anglicy sprawili widzom fantastyczne widowisko. Ostatecznie Synowei Albionu zwyciężyli 3:2.
16 czerwca rozstrzygnęły się losy polskiej grupy. Polacy zagrali z Czechami we Wrocławiu, natomiast Grecy z Rosjanami. Sytuacja na papierze wyglądała jasno, zwycięzcy awansują. Jacek Laskowski, który miał zaszczyt komentować mecz Grecji z Rosją w Telewizji Polskiej, przywitał się po grecku, rosyjsku oraz po polsku dla tych, którzy: „nie mogli przełączyć kanału”. Polskie spotkanie miałem przyjemność oglądać na ogródkach działkowych w pobliżu torów kolejowych. Ruch pociągów jakby ustał, a wszyscy oglądali „mecz o wszystko”. Przez pierwsze 22 minuty meczu Czesi nie potrafili wyjść z własnej połowy. Kilkukrotnie bramkowało celności, ale również kapitalnie w bramce spisywał się Petr Cech. Nad Wrocławiem przeszła w międzyczasie ulewa, która „ostudziła” zapędy Polaków. Potem to Czesi częściej atakowali, częściej utrzymywali się przy piłce.
Gdy we Wrocławiu zakończyła się pierwsza połowa, w Warszawie Grecja objęła prowadzenie dzięki trafieniu Jorgosa Karangunisa. W drugiej połowie Rosjanie rzucili się do odrabiania strat, a Polakom zostało 45 minut nadziei na upragniony awans. W 71. minucie Polacy popełnili błąd i Czesi wyszli z kontratakiem. Po wspaniałym rajdzie bramkę zdobył Petr Jiráček. Wyniki nie uległy zmianom. Z grupy A wyszli reprezentanci Czech i Grecji, natomiast niespodziewanie udział w turnieju zakończyły Rosja oraz Polska. Dobry początek z Grekami, świetny początek z Czechami nie wystarczyły do historycznego zwycięstwa, ani tym bardziej do wyjścia z grupy. Okazaliśmy się bardzo gościnni dla rywali.
Nazajutrz zagrano równolegle dwa spotkania grupy B. We Lwowie Duńczycy zmierzyli się ze swoimi sąsiadami z Niemiec, a w Charkowie Portugalia podjęła Holandię. Na ukraińskich boiskach działo się nieco więcej niż dzień wcześniej. Już w 11. minucie, po kapitalnym strzale zza pola karnego Oranje objęli prowadzenie. Rafael van der Vaart nie dał szans portugalskiemu bramkarzowi. W 19. minucie padła pierwsza bramka w drugim spotkaniu. Niemcy objęli prowadzenie za sprawą trafienia Lukasa Podolskiego. Odpowiedzi nastąpiły szybko. W 23. minucie, po dobrze rozegranym rzucie rożnym, do siatki trafił Michael Krohn-Dehli, natomiast w 28. minucie Cristiano Ronaldo. Kolejne trafienia padły już po przerwie. W 74. minucie Cristiano Ronaldo strzelił po raz drugi. Był to jeden z najlepszych meczów wybitnego Portugalczyka w całej karierze reprezentacyjnej. Swój awans przypieczętowali także Niemcy. W 80. minucie Lars Bender pokonał Andersena. Niespodziewanie, poza turniejem znaleźli się ówcześni wicemistrzowie świata – Holendrzy. Na dodatek nie zdobyli oni nawet punktu. Do głównej drabinki turnieju nie awansowali również Duńczycy, a miejsce znalazło się dla Niemców i Portugalczyków.
18 czerwca rozstrzygnęły się losy grupy C. Chorwaci postawili się Hiszpanom, jednak w 88. minucie za sprawą bramki Jesúsa Navasa, pożegnali się z turniejem. W rozgrywanym równolegle starciu, Włosi pokonali Irlandię 2:0 (Cassano, Balotelli).
Drugi gospodarz także pożegnał się z turniejem. Ukraina przegrała 0:1 z Anglią po bramce Wayne’a Rooneya. Awansu, mimo zwycięstwa z Francją 2:0, nie wywalczyła także Szwecja, w której pierwsze skrzypce grał Zlatan Ibrahimović.
Faza grupowa Mistrzostw Europy 2012 przyniosła dwie niespodzianki: brak awansu Holendrów oraz brak awansu Polski z „grupy marzeń”. Biało-czerwone ściany okazały się gościnne dla rywali, a Polacy musieli czekać kolejne lata na wielkie pokolenie, które byłoby w stanie nawiązać do legendarnych piłkarzy pokroju Bońka, Deyny czy Laty.
„Tym ulice żyją dziś. Tym Europa żyje dziś”
Ćwierćfinały nie przyniosły wielkich niespodzianek. 21 czerwca Portugalia pokonała Czechów 1:0 (po trafieniu Cristiano Ronaldo). Dzień później Niemcy pokonali Grecję 4:2 (Phillip Lahm, Sami Khedira, Miroslav Klose, Marco Reus – Jorgos Samaras, Dimitris Salpingidis). W trzecim ćwierćfinale Hiszpanie pokonali Francuzów 2:0 (dwa trafienia Xabiego Alonso). Ostatnie starcie trwało najdłużej. 90 minut nie przyniosło bramek w pojedynku Włochów z Anglikami. W dogrywce również nic się nie zmieniło. Jedenastki lepiej wykonywali Włosi, którzy zwyciężyli 4:2. Jednym z obrazków tego turnieju było trafienie „Panenką” Andreasa Pirlo. Leżący już na murawie Joe Hart nie mógł nic zrobić. Oprócz Pirlo trafiali do siatki: Balotelli, Gerard, Rooney, Nocerino, Diamanti, a spudłowali: Montolivo, Young, A. Cole.
Pary półfinałowe stworzyły Portugalia z Hiszpanią oraz Niemcy z Włochami. Spotkania zaplanowano na 27 oraz 28 czerwca, a rozegrano je na stadionie w Doniecku oraz w Warszawie. W „derbach półwyspu iberyjskiego” rozegrano rzuty karne. W 90 minutach obie drużyny miały swoje sytuacje, jednak nikt nie trafił do siatki. W dogrywce niemal stuprocentową sytuację zmarnował Andrés Iniesta. Serię rzutów karnych rozpoczął Xabi Alonso. Rui Patrício wyczuł jego intencje i sparował piłkę. Nerwy „zjadły” również Joao Moutinho, którego strzał obronił Iker Casillas. Potem trafiali Iniesta, Pepe oraz Pique. Portugalia zastosowała bardzo ciekawy manewr taktyczny. W kierunku piłki podszedł Bruno Alves, jednak… futbolówkę przejął Nani. Piłkarz Manchesteru United bezbłędnie trafił do siatki. Potem do siatki trafił Sergio Ramos. Do następnej piłki podszedł Bruno Alves. Uderzył dość mocno, jednak piłka trafiła w poprzeczkę. Brak gola sprawił, że strzał Fàbregasa był, używając numenklatury siatkarskiej, piłką meczową. Ten trafił bezbłędnie, a Hiszpania po raz drugi z rzędu znalazła się w finale Mistrzostw Europy.
Drugie spotkanie rozegrano na Stadionie Narodowym. Królem tego spotkania okazał się ówczesny piłkarz Manchesteru City – Mario Balotelli. Na samym początku spotkania kapitalną interwencją popisał się Gianluigi Buffon. Chwilę później w stuprocentowej sytuacji głową skierował piłkę do siatki wspomniany Balotelli. W dalszej części spotkania przeważali Niemcy. Za wszelką cenę chcieli odrobić straty. Na drodze stawał im jednak Buffon. W 34. minucie w sytuacji sam na sam z Neuerem Balotelli huknął w samo okienko. Swoją bramkę celebrował zdejmując koszulkę i prężąc muskuły. Cieszynka ta przeszła do historii futbolu, a Balotelli zyskał niewiarygodną sławę. Nasi sąsiedzi rzucili się w pogoń za wynikiem, jednak na ich drodze stawała włoska defensywa oraz bramkarz Buffon. Nie zachował jednak czystego konta. W 90. minucie arbiter Stéphane Lannoy podyktował rzut karny po zagraniu ręką Barzagliego. Jedenastkę wykorzystał Mesut Özil. Na wyrównanie zabrakło czasu. Włosi znaleźli się w finale.
1 lipca 2012 roku o godzinie 21:45 czasu ukraińskiego, a o 20:45 czasu polskiego przyszedł czas na rozegranie finału Mistrzostw Europy 2012. Na Stadionie Olimpijskim w Kijowie spotkały się reprezentacje Hiszpanii (ówczesnych mistrzów świata i Europy) oraz Włoch. Dla tych ekip było to drugie spotkanie podczas turnieju. W pierwszym meczu padł remis 1:1. Finał to jednak finał. Tutaj żadne historyczne wyniki nie mają znaczenia. Liczy się tu i teraz. W 14. minucie Hiszpania rozpoczęła strzelanie. Kapitalna akcja została zwieńczona golem „do pustaka” przez Davida Silvę. Po bramce do ataku rzucili się Włosi, którzy kilkukrotnie zatrudnili Ikera Casillasa. W 21. minucie nastąpiła wymuszona zmiana, Geogrio Chielliniego zastąpił Federico Barzaletti. W 41. minucie jeden z kontrataków Hiszpanii przyniósł zmianę wyniku. Na 2:0 trafił Jordi Alba.
W przerwie Antonio Cassano został zastąpiony przez Antonio di Natale. 49. minuta przyniosła poważną kontrowersję. Ramos zagrał piłkę głową w kierunku bramki Buffona. Futbolówka została jednak zablokowana ręką przez Bonucciego. Żaden z sześciu arbitrów na boisku nie zauważył przewinienia, a wówczas nie było wideoweryfikacji. W 57. minucie Thiago Motta wszedł za Montolivo do linii pomocy. Występ Motty nie potrwał jednak zbyt długo. Niespełna 4 minuty później poślizgnął się na murawie i doznał urazu. Przy wykorzystanym limicie zmian, który wynosił wówczas 3, Włosi zostali zmuszeni do gry w osłabieniu. Wówczas wszyscy wiedzieli już, kto zostanie nowym-starym Mistrzem Europy. Hiszpanie zdobyli jeszcze dwie bramki. Najpierw, w 84. minucie, w sytuacji jeden na jeden z Buffonem do siatki trafił Fernando Torres. W 88. minucie rywali dobił Juan Mata, który na boisku pojawił się kilkadziesiąt sekund wcześniej. Iker Casillas w ramach szacunku do rywala poprosił sędziów, aby nie przedłużali cierpienia Włochów. Mecz zakończył się dokładnie w 90. minucie, a wynik jest dotychczas najwyższym w historii finałów Mistrzostw Świata. Hiszpania została MISTRZEM EUROPY po raz 3. w historii.
Był to ostatni wielki sukces zespołu Vincente del Bosque. Na Mistrzostwach Świata w 2014 roku w Brazylii odpadli już po fazie grupowej. Polska, podobnie jak Ukraina nie dostała się na mundial. Jakże różna była historia obu krajów gospodarzy. Polska, od czasu Euro 2012, niemal nieustannie rozwija się gospodarczo i infrastrukturalnie. Od turnieju powstało w naszym kraju wiele pięknych obiektów, a na wielu z nich można rozgrywać najważniejsze spotkania pod egidą FIFA i UEFA. Z kolei Ukraina od 2014 roku pogrążona jest w wojnie. Konflikt wewnętrzny przerodził się w konflikt z Rosją, największym sąsiadem. Utrata półwyspu Krymskiego oraz brak kontroli nad Donbasem wpłynęła na wielki kryzys, pomimo niewątpliwego rozwoju kraju i chęci wstąpienia do Unii Europejskiej. Obecnie Donbas Arena nie istnieje, została niemal całkowicie zniszczona w 2014 roku. Obiekt w Kijowie był gospodarzem finału Ligi Mistrzów w 2018 roku. Pozostałe obiekty, do czasu inwazji rosyjskiej na Ukrainę w 2022 roku były wykorzystywane przez lokalne kluby. Obecnie jedynie lwowski obiekt jest gospodarzem meczów miejscowej ekstraklasy.
Dwa różne kraje, dwa różne kierunki rozwoju, dwie różne, jakże skrajne sytuacje geopolityczne. Euro 2012 było jednak najważniejszą imprezą w historii obu krajów. Mimo trudnej historii, oba państwa zorganizowały jeden z najlepszych turniejów w całej epoce futbolu. Kibice w Europie i na świecie do dzisiaj wspominają z uśmiechem na ustach mistrzostwa Europy 2012.