historiasportu.info

Jak polityka zatrzymała transfer Eusébio

Podziel się:

Dziesięć lat temu w Lizbonie zmarł Eusébio, genialny portugalski piłkarz. Jak to się stało, że najlepsze lata kariery spędził w ojczyźnie, nie kosztując futbolu i życia w którymś z europejskich państw?

António de Oliveira Salazar rządził w Portugalii przez 36 lat. Nazywany czasami „najnudniejszym dyktatorem Europy” działał w myśl zasady: „wszystko dla Narodu, nic przeciwko Narodowi”. Brutalność jego reżimu odsłonięto po latach. Zaś w 1964 roku jego polityka miała wpływ na karierę samego Eusébio.

Czytaj też: Pickels – pies, który uratował angielskie mistrzostwa

Eusébio i Juve?

Piłkarz był wówczas wielką postacią Benfiki, co naturalnie budziło zainteresowanie wielkich europejskich klubów. Szczególnie po finale Pucharu Europy Mistrzów Klubowych z 1962 roku, w którym w ciągu ledwie trzech minut dwukrotnie skarcił „Królewskich” z Madrytu i przywiózł trofeum do ojczyzny.

Najmocniej zabiegał o niego Juventus. W Turynie widzieli, że AC Milan i Inter zaczynają uciekać. W 1964 roku działacze Juve skontaktowali się więc z portugalskim superstrzelcem i jego klubem. Na stół wyciągnięto najmocniejsze karty. Benfika miała otrzymać olbrzymi zastrzyk gotówki. Mówiono o milionie dolarów, co w latach 60. było kwotą bajecznie wysoką. Bo włoski futbol był wtenczas najbogatszy. Wydawało się, że może wszystko. A i Eusébio chciał odejść, bo zaoferowano mu wypłatę aż czterokrotnie wyższą, niż ta, którą otrzymywał w Lizbonie. Do tego dochodziły bonusy, choćby nowiutkie auto, prosto z fabryki Fiata. I właśnie wtedy do stołu dosiadł się António de Oliveira Salazar.

Sprawa nabrała rangi państwowej. Salazar posłał więc po piłkarza i zaprosił go na spotkanie. Usiedli w rezydencji polityka. Gospodarz – od razu, bez zbędnych ceregieli – rzucił:

Nie możesz wyjechać za granicę. Zrozum, że jesteś dobrem narodowym„.

Eusébio nie bał się rozmówcy. Miał odrzec:

To jak to jest, że będąc własnością państwa, muszę płacić podatki?„.

António de Oliveira Salazar w 1968 roku fot. Manuel Alves de San Payo/domena publiczna
António de Oliveira Salazar w 1968 roku fot. Manuel Alves de San Payo/domena publiczna

Ale Salazar machnął ręką i… zaczął rozmowę o futbolu. Ogólną. Tak, jakby chciałby się pochwalić piłkarską wiedzą, którą ponoć miał całkiem sporą. Eusébio więc odpuścił. Wiedział, że nic nie wskóra. Po latach, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, piłkarz stwierdził:

„To był dyktator, ale on kochał Portugalię, nie myślał o pieniądzach jak wielu dzisiejszych polityków, kazał się pochować w skromnym grobie, w rodzinnej wiosce koło Coimbry. Owszem, otrzymałem zgodę na wyjazd do zagranicznego klubu dopiero po trzydziestce, ale nie mogliśmy narzekać na warunki, jakie mieliśmy w Lizbonie i innych miastach”.

Został więc, by potem pojechać ma mistrzostwa świata do Anglii.

Czytaj też: Francja 1998. USA – Iran – mecz, w którym zwyciężył futbol

Za załugi?

Szczególne wrażenie na obserwatorach tamtego turnieju zrobił w meczu z Koreą Północną. 23 lipca 1966 roku na Goodison Park, w obecności ponad czterdziestu tysięcy widzów, zabrał na plecy kolegów z kadry, ba, cały naród, i zaniósł do półfinału. Po 25 minutach gry Portugalczycy przegrywali już 0:3. Sensacja wisiała w powietrzu. I wtedy, w ciągu 34 minut gry, Eusébio strzelił cztery gole, odwracając losy spotkania. Kilka lat później w „Trybunie Robotniczej” pisano:

„Wszyscy obserwatorzy byli zgodni, gdyby nie wspaniała dyspozycja i ogromna zaciętość Eusebia, kto wie, czy Koreańczycy nie osiągnęliby półfinału… Eusebio sam wziął na siebie cały prawie ciężar gry i dopiero gdy uzyskał po solowych akcjach dwie bramki, koledzy uwierzyli, że nic jeszcze straconego. Zdobywając w tym meczu 4 gole, podwyższył Eusebio ich ilość już do siedmiu. Strzeli w półfinale jednego gola, w meczu o trzecie miejsce również jednego i z 9 bramkami na koncie zasiądzie spokojnie na tronie króla strzelców VIII mistrzostw świata”.

Po mistrzostwach świata z 1966 roku przyszła oferta z Interu Mediolan. Tę najważniejszy portugalski polityk był już w stanie zaakceptować. Bo w 1964 Salazar tak naprawdę obawiał się, że jeśli piłkarz wyjedzie do Włoch, to potem nie zagra na mistrzostwach. Pojechał i Portugalczycy zajęli trzecie miejsce na świecie. Sam zaś zdobył koronę króla strzelców. Za zasługi otrzymał więc zielone światło.

Eusébio w 1973 roku fot. domena publiczna
Eusébio w 1973 roku fot. domena publiczna

Przyszły jednak kolejne problemy. Włoski Związek Piłki Nożnej, po przykrej mundialowej przegranej z Koreańczykami z Północy, tymczasowo zakazał sprowadzania na Półwysep Apeniński zagranicznych graczy. Eusébio został więc w Benfice. Długo, bo aż do 1975 roku.

Niektórzy zarzucali mu, że bratał się z reżimem. Ale on odrzucał zarzuty. Mówił:

„Dopiero później zdałem sobie sprawę, w jakim stopniu byłem wykorzystywany przez politykę”. I słowa te nie odbiegały od rzeczywistości. W czasie wielkich napięć pomiędzy Lizboną a byłymi koloniami, kilkukrotnie wykorzystywano jego wizerunek do politycznych gier. Za granicą zagrał dopiero po 1975 roku, po Rewolucji Goździków. Biegał po boiskach Ameryki Północnej przez pięć kolejnych lat.

Zmarł 5 stycznia 2014 roku.

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

Young Griffo

Young Griffo – uzależniony fenomen

Podziel się:

W ringu był nieuchwytny. Szybki, przewidujący ruchy przeciwnika Young Griffo zyskał miano specjalisty od defensywy. W życiu prywatnym nie potrafił sobie poradzić z najsilniejszym przeciwnikiem. Z alkoholem…

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top