historiasportu.info

Brawn GP. Mistrzostwo świata za funta

Brawn GP
Podziel się:

Historia Brawn GP jest jedyna w swoim rodzaju i prawdopodobnie nigdy nie zostanie powtórzona. Ekipa ta była w Formule 1 przez rok, wygrała mistrzostwo i została sprzedana. Nie byłoby tej historii, gdyby nie kryzys finansowy, przepisy aerodynamiczne i postać Rossa Brawna.

Kiedy w 2006 roku pękła bańka nieruchomości i ceny domów w USA zaczęły spadać nikt nie miał pojęcia, że będzie miało to wpływ na ekonomię całego świata. W Formule 1 najbardziej ucierpieli dwaj japońscy giganci motoryzacyjni: Toyota i Honda. Oba koncerny zainwestowały potężny kapitał w F1, jednak ruchy te okazały się kompletnym fiaskiem. Okazało się, że japoński model prowadzenia zespołu nie przynosi rezultatów w „królowej” sportów motorowych.

Fale Hondy

Honda była obecna w Formule 1 z przerwami od połowy lat 60. XX wieku, największe sukcesy święcąc jako dostawca silników dla Williamsa i McLarena na przełomie lat 80. i 90., zdobywając tym sześć tytułów mistrza konstruktorów. Do stawki jako konstruktorzy fabryczni powrócili w 2006 roku, wykupując od giganta tytoniowego British American Tobacco zespół BAR, któremu wcześniej dostarczali silniki.

Do Jensona Buttona w 2006 roku jako kierowca zespołu dołączył doświadczony i utytułowany, lecz zawsze będący w cieniu, Rubens Barrichello. Pierwszy sezon okazał się całkiem udany. Button wygrał wyścig na Węgrzech i dwukrotnie był trzeci: w Malezji i na finiszu sezonu w Brazylii. Ostatecznie Button w klasyfikacji generalnej był szósty, a Barrichello siódmy. Sam zespół zajął czwarte miejsce wśród konstruktorów.

Następny sezon był fatalny. Button punktował trzy razy, gromadząc łącznie sześć „oczek”, a Barrichello nie punktował. Panaceum miało być przyjście do zespołu Rossa Brawna. Inżynier z Manchesteru wcześniej był mocno związany z Michaelem Schumacherem. To z nim jako dyrektorem technicznym Niemiec zdobywał swoje siedem tytułów Mistrza Świata w barwach Benettonu oraz Ferrari. Po roku rozbratu z F1 w padoku pojawiły się plotki, że ma zasilić nowego mocnego gracza na rynku, Red Bulla, jednak 12 listopada 2007 roku został ogłoszony on nowym szefem Hondy w F1.

Sezon 2008 był gorszy dla Buttona punktował on bowiem tylko raz, natomiast Rubens stanął na podium w Wielkiej Brytanii, ale od tamtego wyścigu tj. 9 z 18 rund Mistrzostw Świata, nie zdobyli oni już żadnego punktu. Plan był prosty. Lepszy sezon 2009.

Czytaj też: Jak Formuła 1 burzyła mury? Grand Prix Węgier 1986 roku

Brawn GP za funta

Problem pojawił się 3 grudnia 2008 roku. Wtedy to szef techniczny zespołu Shuhei Nakamoto poinformował, że opusza zespół. Dwa dni później Takeo Fukui, szef Hondy, potwierdził wcześniejsze spekulacje portalu pitpass.com o wycofaniu się Hondy z zespołu. Koncern z Tokio miał wyłożyć 100 milionów dolarów na zamknięcie zespołu. Ross Brawn i Nick Fry dali do zrozumienia Japończykom, że likwidacja zespołu to nie jest taka prosta sprawa i rozpoczęli poszukiwanie inwestora. Ostatecznie jednak po trzech miesiącach poszukiwań, 5 marca 2009 roku, to zarząd wykupił zespół za symbolicznego funta.

Honda dała na utrzymanie 700 pracowników oraz siedziby w Brackley 90 milionów dolarów. Zespół przyjął nazwę Brawn GP, od nazwiska szefa zespołu. Najbardziej ten pomysł nie przypadł do gustu jego żonie, która obawiała się, że niesprawdzona konstrukcja będzie niebezpieczna. Ze względu na konstrukcje bolidu kupiono od Mercedesa ich silniki, odrzucając ofertę Ferrari. Bolidy pojawiły się na testach w Barcelonie, 9 marca. Najlepszy czas tych testów wykręcił… Rubens Barrichello, który nie był pewien czy wystartuje w tym sezonie, gdyż nie miał jeszcze podpisanego kontraktu z Hondą. Ostateczną decyzję co do wyboru Brazylijczyka jako partnera zespołowego Button podjął Ross Brawn, który doskonale znał go jeszcze z czasów współpracy w Ferrari.

Rubens Barrichello podczas przedsezonowych testów na torze Circuit de Catalunya fot. Jose Mª Izquierdo Galiot/CC BY 2.0
Rubens Barrichello podczas przedsezonowych testów na torze Circuit de Catalunya fot. Jose Mª Izquierdo Galiot/CC BY 2.0

Uwagę prócz białego malowania bez sponsorów zwrócił uwagę tył pojazdu, a dokładnie dyfuzor. Był to „podwójny dyfuzor” prócz Brawna miały go także bolidy Toyoty oraz Williamsa, jednak to zespól z Brackley zdawał się wykorzystywać go najlepiej. Ówczesny szef McLarena Ron Dennis zasugerował w wywiadach, że zapewne Brawn jeździł na ustawieniach kwalifikacyjnych z małą ilością paliwa, aby pokazać się sponsorom, którzy byliby skłoni wesprzeć finansowo zespół.

Pierwszy start w sezonie

Na pierwszą rundę Mistrzostw w australijskim Melbourne udało się pozyskać sponsora. Zostało nim kierowane przez ekstrawertycznego miliardera Richarda Bransona konsorcjum Virgin Group. Przed startem sesji Ross Brawn przekazał kierowcom uwagę, aby byli ostrożni i ścigali się odpowiedzialnie, gdyż zespół nie ma pieniędzy na części zapasowe do bolidów. W kwalifikacjach para Brawna okazała się najszybsza, zajmując pierwszy rząd na niedzielny wyścig. Na starcie słabo wypadł Barrichello, który spadł na dziewiątą pozycję, wdając się przy okazji w incydent w pierwszym zakręcie i uszkadzając bok bolidu. W miarę upływu wyścigu Brazylijczyk piął się jednak w górę tabeli, lecz przydarzyła mu się kolizja z Räikkönenem. Uszkodził przednie skrzydło.

Button, niezagrożony, prowadził w wyścigu. Problemy dla Brytyjczyka zaczęły się na ostatnim stincie, kiedy to do głosu zaczęli dochodzi goniący go Sebastian Vettel w Red Bullu i Robert Kubica w BMW. Na 56. kółku, przy próbie wyprzedzania, broniący się Niemiec uderzył w Polaka, eliminując obu z wyścigu. Otworzył tym samym furtkę do dubletu pary Brawna na inaugurację sezonu. Podium uzupełniłał Lewis Hamilton z McLarena, lecz został zdyskwalifikowany po wyścigu za okłamanie sędziów w związku z incydentem wyprzedzania go przez Jarno Trullego z Toyoty.

Jenson Button w bolidzie Brawn GP podczas Grand Prix Belgii
Jenson Button w bolidzie Brawn GP podczas Grand Prix Belgii fot. Jane Belinda Smith/CC BY 2.0

W oficjalnych wynikach to Włoch ostatecznie zajął trzecie miejsce. Dublet nowego zespołu okazał się słodko-gorzki. Po weekendzie w Australii pożegnano z Brackley połowę pracowników. Niektórzy mechanicy, czy inżynierowie byli zatrudniani tylko na weekendy wyścigowe. Gary Holland, osoba odpowiedzialna za tankowanie bolidu, który przed sezonem zrezygnował z pracy, został zatrudniony po wyścigu w Australii, gdyż okazało się, że pit stopy z powodu tankowania trwały dwa razy dłużej niż powinny. Holland był właśnie takim „weekendowym pracownikiem”, a w poza tym był… hydraulikiem w Londynie. Oszczędzano więc każdego pensa. Każdy element, każdą część trzeba było wykorzystać.

Czytaj też: Alain Prost – Ayrton Senna. Rywalizacja, która napędzała

Kogo poświęcić?

Następny wyścig rozegrano na torze Sepang w Malezji. Był to wyścig rozegrany w ogromnych strugach deszczu. Bolidy wypadały z toru, rozbijały się. Chaos był ogromny. Ostatecznie po upływie 31. okrążeń rywaliację przerwano. Po długim czasie oczekiwań wyścig zakończono i przyznano połowę punktów. Po raz drugi z rzędu wygrał Button, a podium uzupełniło dwóch Niemców: Nick Heidfeld z BMW i Timo Glock z Toyoty. Barrichello tym razem był piąty.                                                                                                                

Pomiędzy rundami w Azji rozegrała się – według wielu – najważniejsze Grand Prix tamtego sezonu. 14 kwietnia w siedzibie FIA w Paryżu doszło do rozprawy, gdzie miało dojść do rozstrzygnięcia czy bolid Rossa Brawna jest legalny. Oskarżycielami było siedem zespołów, które nie posiadały tzw. „podwójnego dyfuzora”. Były to: Red Bull, McLaren, Ferrari, BMW, Renault, Force India oraz Toro Rosso, a twarzą protestu został szef Ferrari, Luca di Montezemolo. Dla stajni z Maranello sezon zaczął się fatalnie. Po dwóch wyścigach nie mieli żadnego punktu. Ostatecznie po dwóch dniach ogłoszono werdykt. Max Mosley, ówczesny prezydent FIA, stwierdził, iż bolid Brawn GP jest legalny i nie muszą zmieniać nic w swoich bolidach.

Wszyscy w Brackley odetchnęli z ulgą, gdyż jak przyznał Nick Fry „nie mieli żadnego planu B”. Mosley stał się wrogiem numer jeden szefów zespołów i coraz głośniej mówiono o tym, że FOTA (Związek Zespołów Formuły 1), założona rok wcześniej zrzeszająca wszystkie zespoły F1, planuje założyć własne rozgrywki. Ostatecznie Max Mosley został poświęcony przez szefa Formuły 1 Berniego Eccelstona w zamian za pozostanie zespołów.

Karierę Mosleya zniszczył skandal obyczajowy, gdy wypłynęły jego zdjęcia w towarzystwie prostytutek ubranych w nazistowskie stroje. Kontekstem dla skandalu był fakt, iż jego ojcem był lider brytyjskich faszystów, Oswald Mosley (jego postać pojawia się m. in. w serialu „Peaky Blinders”), a ślub jego rodziców odbył się w domu Josepha Goebbelsa, a jednym z gości obrządku był Adolf Hitler.

Od startu do startu

Trzecia runda rozgrywana w Chinach przełamała dominację Buttona. Wyścig w dyszowych warunkach wygrała para Red Bulla, a za ich plecami finiszowali kolejno: Button oraz Barrichello. Jak przyznał Ross Brawn ten wynik był dla nich porażką i zimny prysznicem. Natomiast w padoku spekulowana, że to koniec sukcesów Brawna.

W Bahrajnie pierwszy rząd do wyścigu zajęła para… Toyoty. Jednak przez strategię ostatecznie zajęli trzecie oraz siódme miejsce. Wygrał kolejny raz Button, a za jego plecami uplasował się Vettel, który na początku sezonu dwa razy nie dojechał do mety. Barrichello kolejny raz uplasował się poza podium, był piąty.

Na piątą rundę Formuła 1 zameldowała się w Europie. W wyścigu rozgrywanym w Hiszpanii w Brawnie podzielono strategię. Jenson Button po utracie prowadzenia zmienił plany dotyczące pit stopów. Zamiast jechać na trzy pit stopy, tak jak partner z zespołu, wybrał jazdę na dwa. Opłaciło się to Brytyjczykowi, gdyż na mecie zameldował się przed Rubensem. Podium uzupełnił Mark Webber z Red Bulla. Barrichello był zawiedziony tym wynikiem i poddał pod wątpliwość fakt, iż są z Buttonem traktowani na równi w zespole. Fakty były takie, że różnica między kolegami w zespole w klasyfikacji Mistrzostw wynosiła 14 punktów.

 W Monako poza sprawami sportowymi dalej trwała wojna między FOTA a FIA. Sprawa pozostawała bez zmian tak samo, jak wyniki zespołu Brawna. P1 po raz piąty zajął Jenson Button, a za jego plecami uplasował się Barrichello. W końcu przełamało się Ferrari, zdobywając swoje pierwsze podium w sezonie za sprawą Kimiego Räikkönena, a tuż za nim był zespołowy kolega Felipe Massa.

Ross Brawn, właściciel zespołu fot. fry_theonly/CC BY-SA 2.0

Grand Prix Turcji zaczęło zmieniać kolejność na gridzie. Zespoły będące wcześniej z tyłu zaczęły przyspieszać. Jednak po raz kolejny Button pokazał klasę. Wykorzystał błąd Vettela i nie oddał już prowadzenia do końca wyścigu. Problemy kolejny raz napotkały Barrichello, który nie dość, że miał problemy ze skrzynią biegów, to jeszcze doszło do kontaktu z jednym z kierowców McLarena. Ostatecznie Brazylijczyk musiał wycofać się z wyścigu. Podium uzupełnili kierowcy Red Bulla kolejno Webber oraz Vettel.

Złamana umowa

Przed rundą na torze Silverstone doszło do spotkania między przedstawicielami Brawn GP, czyli samym Rossem oraz Fryem, z przedstawicielami FIA oraz Formuły 1 – Mosleyem oraz Eccelstonem. Podpisano wtedy porozumienie na sezon 2010 co do startów Brawna w F1 w zamian za pieniądze, które otrzymaliby z tytułu praw do budżetu w spadku po Hondzie. Kwota ta wynosiła 12 milionów funtów. Uratowało to byt Brawn GP w 2009 roku, lecz kompletnie pogrzebało plany FOTA.

Jednakże prawnicy Brawn GP zastrzegli sobie klauzulę poufności, a ta została złamana przez Eccelstona, który ujawnił informacje o podpisaniu umowy. Przez to dokument stracił na ważności. Bernie, twórca obrazu F1 jaki znamy obecnie, wpadł w szał. Eccelstone musiał skapitulować i oddać swoją cześć przychodów zespołom. Na nowego szefa FIA namaszczono przedstawiciela zespołów Jeana Todta, który wcześniej, przez 16 lat, był związany bezpośrednio z Ferrari, będąc m.in. szefem zespołu.

Domowy wyścig dla Buttona nie poszedł po jego myśli. Brytyjczyk miał ogromne problemy z odpowiednim wprowadzeniu opon w tryb pracy. Poskutkowało to zaledwie szóstym miejscem i pierwszą porażka w starciu z zespołowym kolegą. Barrichello dojechał trzeci, ustępując tylko zespołowi, który zdawał się przejmować pozycje najsilniejszego na gridzie, czyli austriackiego Red Bulla. W Niemczech Red Bull ponownie wygrał dubletem, a Brawn po raz pierwszy w sezonie wypadł poza podium, które uzupełnił Felipe Massa. Barchiello stracił drugą pozycję w klasyfikacji generalnej, spadając za oba Red Bulle. Był sfrustrowany faktem, że po raz kolejny zespół faworyzuje jego partnera zespołu tak, jak miało to miejsce z Michaelem Schumacherem w Ferrari. Po Grand Prix Niemiec różnica między partnerami wynosiła 24 punkty.

Na Węgrzech podczas kwalifikacji Barrichello poinformował zespół, że ma problemy z tyłem samochodu i zjechał do boxu. W międzyczasie w bandy wpadło Ferrari prowadzone przez Felipe Massę. Kamera pokładowa z samochodu Massy pokazała, że Brazylijczyk dostał w sprężyną z auta Brawna w kask i stracił przytomność. Felipe został szybko przetransportowany najpierw do punktu medycznego, a następnie do szpitala. Sprężyna uderzyła w łuk brwiowy Massy mijając o milimetry oko kierowcy. Nie powrócił on już w tym sezonie do startów, zastąpił go najpierw Luca Badoer, a następnie Vitantonio Liuzzi. Był to dla Massy moment, który zmienił jego karierę. Nigdy nie powrócił on już do formy, która pozwalała mu bić się o Mistrzostwo Świata Kierowców.

Dla Brawna GP weekend ten był kompletnie do zapomnienia. Button zdobył dwa punkty, dojeżdżając siódmy, a Barrichello wypadł poza punkty będąc dziesiąty. Wyścig wygrał ówczesny Mistrz Świata F1 Lewis Hamilton przed Räikkönenem oraz Webberem.

Załamanie Buttona

Po przerwie w środku sezonu powrócono do ścigania w Hiszpanii na Grand Prix Europy na ulicznym torze w Walencji. Wyścig dość niespodziewanie wygrał Barrichello (pierwszy raz od pięciu lat) wyprzedzając startującego z pole position do wyścigu Lewisa Hamilotna i Räikkönena. Brazylijczyk zadedykował ten triumf Felipie Massie. Button ponownie był siódmy i zaczynał obawiać się, że oddala mu się mistrzostwo.

W Belgii pogłębiła się zapaść formy Buttona. W kwalifikacjach był dopiero 14. przy czwartym miejscu Rubensa. Na dodatek uderzył w niego Romain Grosjean z Renault, który na drugą część sezonu zastąpił Nelson Piqueta Juniora. Button wyścigu nie ukończył natomiast Barrichello skończył siódmy z dymiącym silnikiem. Wygrał Räikkönen, pierwszy raz dla Ferrari w tym sezonie, wyprzedzając sensacyjnego zdobywcę podium Giancarlo Fisichellę, który zdobył pierwsze historyczne podium dla zespołu Force India, a podium uzupełnił Vettel, który ponownie zbliżył się do Brawna w klasyfikacji generalnej. Na zakończenie zmagań w Europie Brawn powrócił na zwycięski szlak, wygrywając dubletem w „świątyni prędkości” na torze Monza. Wygrał Barrichello przed Buttonem, dla którego był to powrót na podium od czasu Grand Prix Turcji. Podium uzupełnił Kimi Räikkönen, dla którego było to czwarte podium z rzędu. Do końca Mistrzostw Świata zostało ledwie cztery rundy. Zaczynała się decydująca walka. Button miał 14 punktów przewagi na Barrichello i 26 nad trzecim Vettelem. Wśród konstruktorów Brawn miał 40,5 „oczek” przewagi nad Red Bullem.

Decydującą fazę sezonu otworzyło nocne ściganie w Singapurze, gdzie rok wcześniej doszło do niemałego skandalu, jakim okazało się „crash gate”. Wtedy to wypadek Nelsona Piqueta Juniora pozwolił jego partnerowi z zespołu Fernando Alonso wygrać zawody. Kwalifikacje okazały się dla Brawna porażką. Button zajął 14. miejsce, a Barrichello uderzył w bandę. W wyścigu było lepiej zwłaszcza, iż Vettel zajął czwarte miejsce, a Brawny kolejno piąte oraz szóste. Wygrał Hamilton, wyprzedzając powracającego na podium Timo Glocka z Toyoty oraz debiutującego tak wysoko w tym sezonie, byłego dwukrotnego Mistrza Świata F1, Fernando Alonso.

Kwalifikacje do Grand Prix Japonii były kuriozalne. Cztery samochody zakończyły nań swój udział w barierach. Najgorzej wypadł na tym Timo Glock, który nie wystartował już do końca sezonu z powodu uszkodzenia kręgu. Jego miejsce na ostatnie dwie rundy zajął Japończyk Kamui Kobayashi. Najszybszy w „czasówce” okazał się Vettel. Niemiec dowiózł pierwsze miejsce do mety, wyprzedzając Jarno Trullego z Toyoty i Lewisa Hamiltona. Jazda Vettela była piorunująca. Udowodnił tym wynikiem, że pozostaje w grze o tytuł. Zniwelował straty do dwóch punktów do Barrichello i szesnastu do Buttona. I to na dwie rundy przed końcem. Brawn zaliczył niskie zdobycze, finiszując na siódmy i ósmym miejscu.

Czytaj też: Kuse historie: Formuła 1 – David Purley, Mario Andretti i James Hunt

Historia, jakiej świat nie widział

W Brazylii kierowców przywitał deszcz i warunki były trudne. Kwalifikacje pogrzebały morale Vettela, który skończył na 16. miejscu. Równie źle wypadł Button, będąc czternasty, natomiast na drugim biegunie znajdował się Barrichello, który okazał się najszybszy na rodzimym torze. Przed wyścigiem wiadome było, że jeśli Jenson Button dojedzie co najmniej na piątym miejscu zostanie Mistrzem Świata. Od pierwszego okrążenia zaczął się chaos. Doszło wtedy do kolizji, która wyeliminował z gry Sutila, Trullego i Alonso i pozwoliła przebić się w górę Buttonowi.

Brytyjczyk rozpoczął szarżę w górę tabeli, jadąc agresywnie i nie odpuszczając żadnemu przeciwnikowi. W podobnej gonitwie był Vettel, który dalej marzył o tytule. Z przodu natomiast doszło do pojedynku między Hamiltonem, a Barrichello. Przednie skrzydło bolidu McLarena przecięło oponę bolidu Brawna. Brazylijczyk musiał z tego powodu odwiedzić swoich mechaników, co poskutkowało stratami w klasyfikacji. W wyścigu najlepszy okazał się Mark Webber, wyprzedzając na mecie Roberta Kubicę oraz Hamiltona. Vettel skończył tuż za podium, a Barrichello ostatecznie był ósmy. A co z Buttonem? Jenson Button… dojechał piąty. I został Mistrzem Świata! W najbiedniejszym zespole, który ledwo wiązał koniec z końcem! Zespół ten zagwarantował sobie także Mistrzostwo Świata Konstruktorów.

Ross Brawn, dając szefowi Hondy symbolicznego funta, napisał historię, której świat nie widział. Pomimo problemów trapiących zespół praktycznie od początku do końca, pomimo redukcji kadry, braku sponsorów, udało się wygrać.

Pierwsze w historii Grand Prix Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich stało się nieważne. Wygrał je Sebastian Vettel, który za dwanaście miesięcy stanie się na tym torze najmłodszym Mistrzem Świata F1 w historii, drugi dojechał Mark Webber, a podium zamknął Jenson Button. Barrichello skończył ostatecznie czwarty.

Rubens Barrichello przed Jensonem Buttonem cztery okrążenia przed metą Grand Prix Japonii fot. Morio/CC BY-SA 3.0
Rubens Barrichello przed Jensonem Buttonem cztery okrążenia przed metą Grand Prix Japonii fot. Morio/CC BY-SA 3.0

Sezon 2009 dobiegł końca, a wraz z nim historia Brawn GP w Formule 1. Zostali oni wykupieni przez Mercedesa za 130 milionów funtów. Większość kadry w tym m.in. Ross Brawn pozostali w zespole. Zespole, który podobnie jak Brawn napisał historię. Tym razem historię ery hybrydowej w Formule 1. Jenson Button odszedł do McLarena, by w brytyjskim zespole wraz ze swoim rodakiem Lewisem Hamiltonem, zbudować zespół walczący o mistrzostwa. Pozostawał jako kierowca McLarena do 2017 roku, kiedy to definitywnie zakończył karierę. Rubens Barrichello dołączył do zespołu Williamsa, gdzie skończył karierę w 2011 roku. Ustanowił wówczas rekord w ilości startów w Formule 1 (322 starty), pobity później przez Kimiego Räikkönena oraz Fernando Alonso.

Ross Brawn odszedł z Mercedesa w 2013 roku. W 2017 roku został dyrektorem zarządzającym i dyrektorem technicznym w Formule 1, skąd odszedł w 2022 roku. Obecnie jest na zasłużonej emeryturze, mieszkając w okolicy Stoke, gdzie zajmuje się domem i wędkuje. Jego jeden funt, który podarował Hiroshiemu Oshimie, dyrektorowi Honda Motorsports, stał się forpocztą do napisania nowożytnej historii F1. Brawn GP jako jedyny w historii wygrał mistrzostwo F1, debiutując w stawce. Tak samo jako jedyni mają 100% zwycięstw w klasyfikacji konstruktorów.

Ta historia już nigdy się nie powtórzy…

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

49. Turniej Czterech Skoczni. Narodziny Legendy

Podziel się:

Nikt nie przypuszczał, że tak to się potoczy. 49. Turniej Czterech Skoczni mieli zdominować zawodnicy z Niemiec. Adam Małysz i polski sztab przygotowali jednak prawdziwą bombę. Na przełomie 2000 i 2002 roku „Olbrzym

Podziel się:
Czytaj więcej

2006: Raul Lozano, Rosja i srebro

Podziel się:

Był 29 listopada 2006 roku. W hali japońskiego Sendai trwał mecz Polaków z Serbią i Czarnogórą. Ostatni przed półfinałem mistrzostw świata. Stawka? Reprezentacja, która zwycięży, zajmie pierwsze miejsce w grupie i –

Podziel się:
Czytaj więcej

Kiwki, strzały, gole. Jan Furtok – legenda Katowic

Podziel się:

Pisali, że kiwki ćwiczył nawet w samochodzie. Tak świetne wyszkolenie techniczne prezentował na boisku. Jan Furtok miał ciąg na bramkę. I ten zmysł, który posiadają nieliczni snajperzy. Nieprzypadkowo pytali o niego za Odrą. A potem

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top