historiasportu.info

#TegoDnia: 28 września 1988 roku temu Waldemar Legień został mistrzem olimpijskim

Waldemar Legień prezentujący medale fot. Polish Press Agency/domena publiczna
Podziel się:

28 września 1988 roku w Seulu Waldemar Legień, polski judoka, zdobył złoty medal olimpijski w kategorii do 78 kg. W finale Polak pokonał przez ippon zawodnika z RFN, Franka Wieneke.

W środę 28 września 1988 roku w Changchun Gymnasium w Seulu działa się historia. Miała kolory bieli i czerwieni. Do finałowej walki o tytuł mistrza olimpijskiego stanął Waldemar Legień z Polski i reprezentant RFN, Frank Wieneke – mistrz olimpijski z Los Angeles, srebrny medalista mistrzostw Europy z 1988. Judoka Czarnych Bytom czuł się mocny, ale rywalizacja sportowa rządzi się przecież swoimi prawami. Wystarczy jeden błąd…

trzynaście sekund

Z finałowym rywalem walczyłem trzy razy. Przed siedmioma laty wygrałem w finale mistrzostw Europy juniorów, w 1986 roku spotkaliśmy się dwukrotnie. Obie walki przegrałem. Wiedziałem ze Wieneke obawia się mojej „seoi nagi” i do ostatnich sekund nie próbowałem tego rzutu. Chciałem w ten sposób uśpić rywala” – zdradził już po pojedynku Legień.

Istotnie, tak było. Do końca walki pozostało ledwie trzynaście sekund. I wtedy Polak decyduje się na atak, a rywal pada na matę. Na hali, na ułamek sekundy zapada cisza, a potem jest wybuch radości. Sędziowie nie maja wątpliwości, rzut oceniony jest na ippon. Waldemar Legień po raz pierwszy w polskiej historii tej dyscypliny sportu, zostaje złotem medalistą olimpijskim!

Sportową klasę prezentuje pokonany. Podchodzi do Waldemara i unosi jego rękę w górę. Ten gest jest hołdem. Hołdem dla zwycięzcy. Potem kontrola antydopingowa – Waldek jest czysty. W wywiadach przeprowadzonych po latach mistrz olimpijski przyznawał, że jeszcze wtedy nie był świadomy tego, czego dokonał. Dopiero gdy stanął na podium, a na maszcie zatrzepotała biało-czerwona flaga i usłyszał „Mazurka Dąbrowskiego”, coś w nim pękło. Wzruszył się. Polały się łzy szczęścia.

Bo drogę do finału Legień miał trudną. W rundzie pierwszej wyciągnął wolny los. Druga runda przyniosła starcie z Egipcjaninem, Walidem Mohamedem Hussainem. Legień nie dał mu szans. Podobnie jak kolejnemu, Gastónowi Garcíi z Argentyny. W ćwierćfinale czekał Kevin Doherty, Kanadyjczyk, starszy o pięć lat, który zdobywał wcześniej medale na międzynarodowych imprezach. On już raz Polaka pokonał. W Seulu nie potrafił. Waldemar Legień zameldował się w półfinale. Jego brat Marek tak mówił:

Denerwowałem się podczas całego turnieju, bowiem brat miał wielu trudnych rywali. Tuż przed wyjazdom do Seulu Waldek dzwonił do domu, nie mówiliśmy o medalach. Wierzyłem w sukces Waldka musze teraz starać się pójść w ślady brata”.

Czytaj też: Dyplomacja pingponowa, czyli Jak mała piłeczka zmieniła historię?

Białe chorągiewki i… Waldemar Legień!

Pojedynek z Baszyrem Warajewem, reprezentującym ZSRR wicemistrzem globu, był o tyle ważny, że ewentualna wygrana dawała przynajmniej srebro. Polak ruszył mocno, nic z tego, że po ćwierćfinale odpoczywał raptem pięć minut. A przeciwnik skutecznie się bronił, choć próbował też atakować. Przy macie słychać było sztab Polaka, do ostatniej minuty podpowiadający bytomianinowi. I werdykt wydali sędziowie. Korzystny dla Waldemara, bo białe chorągiewki powędrowały ku górze!

Wiesław Błach przeprowadził z kolegą przed tą walką rozgrzewkę. Potem wspominał:

Jestem przekonany, że Waldek nie wypuści tej szansy z ręki. Zna dobrze swojego rywala, wie jaką zastosować taktykę. Muszę mu jednak o tym ciągle przypominać”.

Przed finałem judoka z Bytomia analizował słabe i mocne strony Niemca. Opracował plan i wykonał go perfekcyjnie. Tuż przed walką czuł się mocny. Otaczający go ludzie widzieli to. Po fenomenalnym rzucie nie wierzył, że wygrał. Dopiero krzyki polskiej ekipy i sprzyjających mu kibiców uświadomiły rangę sukcesu. I należy tu zaznaczyć, że na ten medal pracowano osiem lat. A jednym z jego ojców był trener Ryszard Zieniawa. Dość powiedzieć, że koreańskie igrzyska przyniosły medal jeszcze jednemu z jego podopiecznych. Janusz Pawłowski wywalczył przecież srebrny medal. Wyniki te dały wygraną Zieniawy w Plebiscycie Przeglądu Sportowego na najlepszego trenera roku 1988.

Waldemar Legień prezentujący medale fot. Polish Press Agency/domena publiczna
Waldemar Legień prezentujący medale fot. Polish Press Agency/domena publiczna

Złoty medal olimpijski Legień odbierał z rąk legendy judo, wówczas członka MKOl, Holendra Antona Geesinka. A potem przyszli sprawozdawcy, którzy twierdzili, że przed igrzyskami bytomianin zapowiadał złoto.

Nie mówiłem, że będzie złoto, twierdziłem tylko, iż jadę do Seulu z chęcią zdobycia złotego medalu. Znając swoją wartość, byłem przekonany, że stać mnie na to. Ale przekonanie dalekie jest od składania obietnic, tego w sporcie robić nie wolno” – prostował nowy mistrz olimpijski.

Cztery lata później Waldemar Legień znów wywalczył tytuł. W Barcelonie w 1992 roku wygrał w kategorii 86 kg, pokonując w finale Pascala Tayota z Francji. Stał się tym samym trzecim zawodnikiem w historii judo, który zdobył dwa złote medale olimpijskie, a pierwszym który dokonał tego w różnych kategoriach wagowych…

Cytaty pochodzą z archiwalnych numerów: „Trybuny Śląskiej”, „Gazety Krakowskiej” oraz „Dziennika Łódzkiego”.

Czytaj też: Doprowadził Japończyków do łez. Jego wyczyn uchodzi za symbol igrzysk

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top