historiasportu.info

Jak Józef Pisarski jedną ręką walczył

Józef Pisarski fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Łodzianin Józef Pisarski w ringu stoczył ponad 200 pojedynków. Jeden z nich był szczególny. Sam nazwał go „najważniejszym w sportowej karierze”.

Grudzień 1933 roku. Mecz bokserski Warszawa-Budapeszt. Do ringu wychodzi Józef Pisarski, urodzony w Łodzi dwudziestolatek, mistrz kraju w kategorii półśredniej. Naprzeciw staje słynny Węgier, Lajos Szigeti, wicemistrz Europy. Obaj nie wiedzą, że stoczą pojedynek, który przejdzie do historii polskiego boksu.

Pierwsza runda dla Węgra. Może przewaga nie jest wyraźna, ale jednak to gość wygląda lepiej. W drugiej Pisarski rusza ofensywnie. Dochodzi to zwarcia. Padają mocne ciosy. Polak wyprowadza potężny prawy sierpowy, trafiając w szczękę przeciwnika. I nagle tę prawą rękę opuszcza… Tylko on wie, że nie wytrzymała. Popękały kości. Kończy rundę i rusza w kierunku sekundanta.

Józek rozmawia z narożnikiem. Chce walczyć, choć ból może być nie do zniesienia. Staje do decydującego starcia. Już po ostatnim gongu „Przegląd Sportowy” napisze:

Ale rezygnacja nie leży we krwi tego świetnego pięściarza, tego dzielnego człowieka i wzorowego sportowca. Lewą ręką natarł na Węgra z furią, zasypał go gradem ciosów i można powiedzieć — zaczął walczyć jeszcze lepiej, niż gdy miał do dyspozycji obie ręce. Wicemistrz Europy, który gromił najtęższych bokserów świata, stanął wobec furii Polaka jak bezradne dziecko„.

Na początku trzeciej rundy Pisarski wyprowadza dwa prawe proste, w zasadzie dobijając uszkodzoną kończynę. Ta znów opada, a Polak walczy tylko lewą ręką. Ale Szigeti nie wie, co się dzieje. Myśli, że Józek robi to celowo, by wciągnąć go jakąś grę. Wycofuje się. Czeka. A Pisarski punktuje. Potem słychać gong. Koniec.

Werdykt jest skandaliczny. I nie chodzi tu wcale o kontuzję polskiego pięściarza. Bo węgierski sędzia, niejaki Kankovsky, ogłosił, że zwyciężył jego rodak. Głos ten sprawił, że pojedynek uznano za remisowy. Z trybun słychać gwizdy. Jakiś kibic podbiega do sędziego, by nim potrząsnąć. Granda jest niebywała.

„Przegląd Sportowy” (pisownia oryginalna):

W tej chwili, gdy piszemy te słowa, wolni jesteśmy od uniesienia: od pamiętnego spotkania minęło parę godzin i tem goręcej protestujemy przeciwko temu werdyktowi, który jest policzkiem dla fair play, jest zaprzeczeniem sprawiedliwości, jest kompromitacją p. Kankovsky‘ego, kompromitacją Międzynarodowego Związku Bokserskiego, którego sekretarzem jest niefortunny sędzia„.

Tylko nieliczni wiedzą, co stało się Józefowi Pisarskiemu. Jakim hartem ducha się wykazał… Może i dobrze? Gdyby wśród ludzi rozniosła się wieść, jakie było poświęcenie Polaka, to sytuacja wokół ringu mogłaby się zaognić.

Po wojnie, w jednym z wywiadów Józef uznał tamten bój za najważniejszy w karierze. Nie ten, w którym zdobył srebro mistrzostw Europy. Nie ten z Henrykiem Chmielewskim. Bitwa z Lajosem Szigetim była tą najistotniejszą. Co zdumiewające, rywal do samego końca myślał, że skierowana w dół ręka, to jakiś zabieg taktyczny.

Walkę ogłaszają jak o nierozstrzygniętą. Szigetti nic nie wie, że doznałem złamania ręki. Dowiaduje się o tym na bankiecie, gdyż moją „prawą” miałem już… na temblaku„.

Czytaj też: Trylogia bokserskich imigrantów: Tony Zale i Rocky Graziano

Bokser i żołnierz

Józef Pisarski bohaterem był szczególnym. Nie tylko sportowym. Był patriotą. Walczył w wojnie obronnej, we wrześniu 1939 roku. Zamiast na igrzyska olimpijskie w 1940 roku, na które został przecież powołany, ranny pod Hrubieszowem, trafił do niemieckiej niewoli. Później były obozy w Starogardzie, Buchenwaldzie, Fuldzie i Nowogrodzie. Do tego ostatniego trafił po próbie ucieczki…

Po zakończeniu wojny wrócił do boksu. W 1948 roku w barwach łódzkiego ŁKS-u zdobył nawet tytuł wicemistrza kraju. Ostatni w karierze. W finałowym pojedynku był faworytem. Ale młody Zagórski, uważany za duży talent, narzucił swoje warunki, wciągając łódzkiego rutyniarza w bijatykę. Ba, w ostatniej minucie trzeciej rundy, posłał go nawet na deski. Nie zmienia to faktu, że 35-latek pokazał, że wiek, to tylko liczba. Bo gro osób twierdziło, że i tę walkę wygrał.

Józef Pisarski
Józef Pisarski fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Karierę sportową zakończył pięć lat później, na zawsze pozostając w pamięci przedwojennych kibiców pięściarstwa.

Bo jak zapomnieć faceta, który bił przeciwnika jedną ręką?

Czytaj też: 54 lata temu w katastrofie samolotu zginął Rocky Marciano, legenda boksu

Źródła:

Przegląd Sportowy, nr 101/1933

Sportowiec Ilustrowany, nr 1/1946

0 0 Głosy
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze

O autorze:

Warto zobaczyć:

Urugwaj mistrz olimpijski 1924 fot. domena publiczna

W 1924 roku drużyna z odległego Urugwaju zszokowała piłkarski świat, zdobywając złoto olimpijskie w Paryżu. Grali lekko, finezyjnie i …

David Purley

David Purley, Mario Andretti i James Hunt. Trzej kierowcy Formuły 1, których historie są nieszablonowe. Jeden ratował kolegę z płonącego bolidu, drugi dzieciństwo spędził w obozie dla przesiedlonych, a trzeci musiał łączyć talent z miłością do imprez.

Opowieści z dwóch desek - recenzja

Od października 2021 roku miłośnicy literatury sportowej, a już szczególnie tej w wydaniu zimowym, mogą sięgnąć po „Opowieści z dwóch desek” autorstwa Wojciecha Bajaka – książki nieprzeciętnej.

Marzec 1987 roku. Moskwa. Decydujący o mistrzostwie ZSRR mecz pomiędzy CSKA Moskwa a Žalgirisem Kowno. Mecz naładowany pozasportowymi aspektami, …

0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x