historiasportu.info

Suzanne Lenglen, gwiazda i rewolucjonistka

Suzanne Lenglen w akcji
Podziel się:

Był 4 maja 1938 roku, gdy światem sportu wstrząsnęła wiadomość. Suzanne Lenglen nie żyje! A była rewolucjonistką. Pierwszą tenisistką, która sukcesy amatorskie postanowiła spieniężyć.

Trzy dni później, 7 lipca 1938 roku, „Przegląd Sportowy” pisał:

„W poniedziałek rano zmarła w Paryżu na złośliwą anemię Zuzanna Lenglen, najwybitniejsza, tenisistka, jaką wydal świat. Urodzona 24 maja w 1899 w Compiegne bardzo wcześnie zaczęła grać w tenisa.”.

Suzanne Lenglen? Boska!

Niewątpliwie była pierwszą gwiazdą kobiecego sportu, która swoim blaskiem oświetliła niemal cały świat. Jej gracja i styl widoczny był nie tylko na kortach. Dziś nazwalibyśmy ją sportową celebrytką. Na początku lat 20. poprzedniego stulecia, francuski poeta – Claude Anet – nadał jej przydomek „La Divine”, czyli po prostu, „Boska”.

Suzanne Lenglen ze sportem zetknęła się z powodów zdrowotnych. Jej ojciec, bogaty i szanowany biznesmen, musiał znaleźć dla swojej córki odpowiednie zajęcie, które ją wzmocni i poprawi zdrowie. Bo córka cierpiała na astmę. Wybrał tenis ziemny. Nieprzypadkowo, gdyż dyscyplina ta sto lat temu uchodziła za elitarną i elegancką.

Kilkuletnia dziewczynka z taką radością i werwą uderzała piłeczkę, że Lenglen senior postanowił swój wolny czas poświęcić jej na trenowanie. Minęło parę lat i „Boska” rozpoczęła okres swoistej hegemonii w światowym tenisie. Od 1919 do 1926 wygrała 25 tytułów na kortach Rolanda Garrosa i Wimbledonie. Gdy w 1920 roku rozgrywała mecze na igrzyskach olimpijskich w Antwerpii, kibice przecierali oczy ze zdumienia. W 10 pojedynkach przegrała… tylko 4 gemy! Nie powinien więc dziwić fakt, że na jej punkcie oszaleli ludzie na całym świecie. Bez względu na pochodzenie czy status społeczny. „La Divine” chciał zobaczyć każdy.

Suzanne Lenglen (fot. domena publiczna)
Suzanne Lenglen (fot. domena publiczna)

Klasę sportową potrafiła przenieść na salony. O możliwość zagrania z nią kilku wymian zabiegali królowie europejskich państw: szwedzki Gustaw V i portugalski Manuel. Choć nie zawsze ona ceniła władców i towarzyszącą im otoczkę. W 1926 roku, w trakcie powitania królowej Marii Teck na wimbledońskich zawodach, Lenglen miała skomentować przedłużającą się ceremonię. Ktoś to zauważył i podał dalej…

Jej willę „Ariem” odwiedzali pisarze, aktorzy, sportowcy czy muzycy. Kochali ją nie tylko za zwycięstwa. Jej styl sprawiał, że naśladowali ją nawet wielcy francuskiej elity.

Rino Tommasi, włoski dziennikarz, tak ją opisał:

„Suzanne była pierwszą profesjonalną sportsmenką we współczesnym sporcie. Jedyną tenisistką, która zawsze grała na centralnym korcie Wimbledonu. Ugruntowała obecność na trybunach rodziny królewskiej, niejako zlepiając dwie leciwe pasje brytyjskiego społeczeństwa, jedną do monarchii, a drugą do tenisa.”.

Czytaj też: Richard Williams. Z katastrofy Titanica na olimpijskie podium

Pierwsza profesjonalistka

Ale Suzanne potrafiła się również zbuntować. Po wielkim, ale ostatnim w amatorskiej karierze, meczu z Hellen Wills postanowiła przejść na zawodowstwo. Nie mogła pogodzić się z tym, że na jej sukcesach (i nie tylko) zarabiają wyłącznie organizatorzy turniejów, a ona sama musi za wszystko płacić. Nawet za opłaty startowe. Wielu dobrych, ale grających amatorsko zawodników dyskretnie poparło jej postawę. Choć krytyków było więcej. Suzanne odpowiadała im:

„W ciągu dwunastu lat bycia mistrzynią otrzymałam miliony franków, ale tyle samo zapłaciłam za bilety na turnieje. Pracowałam tak ciężko, jak każdy mężczyzna czy kobieta, budujący swoją karierę. I nigdy, w całym moim życiu, nie zarobiłam 5000 dolarów. Ani centa z mojej specjalności, mojej ścieżki życiowej, tenisa. Mam dwadzieścia siedem lat i nie jestem bogata. Czy powinnam zająć się czymś innym i porzucić to, w czym posiadam coś, co ludzie nazywają geniuszem? A może muszę się tylko uśmiechać na myśl o nędzy i dalej zarabiać fortunę? Tylko dla kogo?”.

Podczas swojej kariery Suzanne Lenglen zdobyła 81 tytułów w grze pojedynczej, siedem z nich bez przegrania seta. Zdobyła także 73 tytuły w grze podwójnej i 8 w grze mieszanej. Pozostaje jedyną osobą, która wygrała grę pojedynczą, podwójną i mieszaną na Wimbledonie w tym samym roku (w 1920, 1922 i 1925). Zmarła, mając zaledwie 39 lat. Pokonała ją białaczka. Została pochowana na cmentarzu w Saint-Ouen pod Paryżem.

Rewolucjonistka

Przed erą Lenglen mecze tenisowe kobiet nie cieszyły się dużym zainteresowaniem kibiców. Jej pojawienie się na korcie tchnęło w tę dyscyplinę nowego ducha. Przyciągała nie tylko grą. Przykładowo w 1920 roku pojawiła się na Wimbledonie w bluzce odsłaniającej przedramiona i spódnicy, z wyraźnym wcięciem tuż nad łydką. Sto lat temu tak odważna kreacja wzbudzała niesmak u tradycjonalistów. Ale i zachwyt wśród tych, którzy cenili sobie nietuzinkowość.

Wielbiciele tenisa i nowi kibice ustawili się w kolejce po bilety na jej mecze. Była modną i towarzyską zawodniczką. Jej intensywność w czasie gry doprowadzała niekiedy do odruchów skrajnych i niekontrolowanych. Ekstazy. Podziwu. Śmiechu. Ale i łez… Suzanne Lenglen była błyskotliwą i utalentowaną tenisistką, wykorzystującą niezwykle zwinną pracę nóg, szybkość i zabójczą wręcz celność. Jej znakomita gra i wprowadzenie swego rodzaju przepychu na kortach tenisowych, spowodowało wzrost zainteresowania tenisem kobiecym i w ogóle sportem kobiecym. Była rewolucjonistką. Motorem napędowym swoich czasów.

Czytaj też: René Lacoste – pracowity „Krokodyl”

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

Young Griffo

Young Griffo – uzależniony fenomen

Podziel się:

W ringu był nieuchwytny. Szybki, przewidujący ruchy przeciwnika Young Griffo zyskał miano specjalisty od defensywy. W życiu prywatnym nie potrafił sobie poradzić z najsilniejszym przeciwnikiem. Z alkoholem…

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top