Od poprzedniego turnieju minęło raptem kilkanaście tygodni. A w UEFA nastąpiły pewne zmiany. Niby tak samo, a jednak. Euro 1964, czyli Puchar Narodów Europy w 1964, roku był imprezą inną, niż poprzednia…
Po pierwsze, zmieniono siedzibę organizacji, z Paryża na Berno. Po drugie, syn legendarnego działacza Henriego Delaunaya, Pierre, przestał pełnić funkcję sekretarza generalnego. Zastąpił go Szwajcar. Hans Bangerter. Działacze UEFA, kontynuując zapoczątkowaną tradycję, ogłosili termin zgłoszeń do PEN 1964 na 15 grudnia 1961 roku. Ustalono również, że Hiszpania będzie pełniła funkcję gospodarza finałów, o ile zakwalifikuje się do TOP4. Po raz pierwszy ustalono także dokładne ramy czasowe poszczególnych faz turnieju (I runda: 21.06.1962-31.03.1963; II runda: 30.05.1963-03.11.1963; ćwierćfinały: 04.12.1963-27.05.1964). Do zmagań zgłosiło się 29 z 32 federacji zrzeszonych w Europejskiej Federacji Piłkarskiej.
Euro 1964. Pierwsze koty za płoty
Jako pierwsi na boisko wybiegli Skandynawowie. Ci z Norwegii i Szwecji. 21 czerwca 1962 roku w Oslo Ӧrjan Martinsson dwukrotnie pokonał norweskiego bramkarza, Sverra Andersena. Nieco ponad cztery miesiące później w Malmӧ padł remis, 1:1 (bramki: Bengt Berndtsson – John Krogh). Szwecja czekała więc na lepszego z pary Belgia-Jugosławia. W Belgradzie kibice zobaczyli piłkarski spektakl. W pierwszej części spotkania dwie bramki zdobył Josip Skoblar, wcześniej na 1:1 wyrównał Jacques Stockman. Druga połowa przyniosła trafienie Josepha Juriona. Gdy wydawało się, że mecz nie przyniesie rozstrzygnięcia, Jugosławia zdobyła bramkę. W 89. minucie Velibor Vasović ustalił wynik spotkania na 3:2. Rewanż 31 marca 1963 roku w Brukseli przyniósł jedynie trafienie Milana Galicia. Jugosławia awansowała dalej.
Debiutu w PEN do udanych nie może zaliczyć reprezentacja Malty. Wyspiarze natrafił na swojej drodze na ekipę Danii. W Kopenhadze gospodarze zwyciężyli 6:1. Wszystko dzięki hat-trickowi Ole Madsena oraz bramkom: Eyvinda Clausena, Henninga Enoksena i Carla Bertensena. Honorowe trafienie dla Maltańczyków zaliczył Edward Theobald. Rewanż w Gzirze nie przyniósł sensacji. Duńczycy zwyciężyli 3:1 (Madsen, Christiansen, Bertensen – Urpani). Na Danię w następnej fazie czekała już reprezentacja Albanii. Wszystko dlatego, że Grecy zrezygnowali z udziału w dwumeczu z Orłami (i zarazem w całym turnieju), gdyż państwa te są ze sobą w stanie wojny od czasów II wojny światowej.
Na papierze najbardziej na najbardziej wyrównane starcie zapowiadał się mecz Anglii z Francją. Specyficzne relacje, jakie od XI wieku łączą oba narody, dodawało kolorytu temu dwumeczu. W Sheffield spotkanie zakończyło się remisem 1:1 (Ron Flowers – Yvon Goujon). Rewanż w Paryżu zapowiadał się ekscytująco. Anglicy przed meczem zmienili trenera. Miejsce Waltera Wintebottoma zajął Alfred Ramsey. W Parku Książąt Francuzi nie zostawili złudzeń „sąsiadom zza kanału” i zwyciężyli 5:2. Prawdziwy spektakl uświetnili bramkami: dwukrotnie Maryan Wisniewski i Lucien Cossou, raz Yvon Douis. A dla Anglików strzelali: Robert Smith i Robert Tambling. W spotkaniu nie zagrał legendarny Raymond Kopa, który żegnał swojego syna Denisa. Ówczesny selekcjoner Henri Guerin powiedział przed rewanżem:
„Raymond zachował się wspaniale pomagając uzyskać nam remis na wyjeździe – nad Sekwaną uczcimy wygraną jego ból”.
Tak też się stało. W kolejnej fazie trójkolorowi zmierzyli się z Bułgarią, która ograła Portugalię. W Sofii to Bułgarzy okazali się lepsi w stosunku 3:1 za sprawą dwóch trafień Georgi’ego Asparuchowa oraz jednej bramki Todora Diewa. Pierwsze prowadziła jednak drużyna z półwyspu iberyjskiego, za sprawą Eusebio. W rewanżu role się odwróciły. Portugalia odrobiła straty. W 26. minucie, dzięki bramkom Hernâniego. W 53. minucie Coluna dał prowadzenie Nawigatorom, który już witali się z gąską, a jednak Bułgarzy doprowadzili do remisu w dwumeczu. Bramkę zdobył Christo Iliew. Zgodnie z regulaminem, 23 stycznia 1963 roku rozegrano decydujący mecz. Był to pierwszy taki przypadek w historii PEN. W Rzymie Bułgarzy wygrali 1:0 dzięki bramce Asparuchowa w 86. minucie meczu.
W pozostałych dwumeczach zwycięstwa odnieśli: Irlandia Północna (pokonała Polskę 4:0 – 2:0 i 2:0), Hiszpania (6:0 i 1:3 z Rumunią), Węgry (3:1 i 1:1 z Walią), Irlandia (4:2 i 1:1 z Islandią), Holandia (3:1 i 1:1 ze Szwajcarią), NRD (2:1 i 1:1 z Czechosłowacją) oraz Włochy (6:0 i 1:0 z Turcją). Bez konieczności gry, ze względu na nierówną liczbę drużyn, awansowały reprezentacje ZSRR, Austrii i Luksemburga.
Czytaj też: Iran-USA — prawdopodobnie najbardziej naładowany politycznie mecz w historii mistrzostw świata
Euro 1964. Mały, ale wariat
W drugiej rundzie rozlosowana wcześniej drabinka ułożyła się następująco: ZSRR-Włochy, Jugosławia-Szwecja, Holandia-Luksemburg, Dania-Albania, NRD-Węgry, Bułgaria-Francja, Austria-Irlandia, Hiszpania-Irlandia Północna.
Związek Radziecki, bez Lwa Jaszyna w bramce, poradził sobie w dwumeczu z Italią. W Moskwie – 2:0 (bramki: Wiktor Poniedielnik, Igor Czislenko), w Rzymie – 1:1 (Giennadij Gusarow – Gianni Rivera). „Nasi bracia ze Wschodu” wiedzieli już, że zmierzą się ze Szwecją, która pokonała w swoim dwumeczu Jugosławię (0:0 i 3:2).
Sensacją zapachniało w parze Hiszpanii z Irlandią Północną. W pierwszym meczu w Bilbao było 1:1. W rewanżu w Belfaście, na piekielnie trudnym terenie, Hiszpanie pokazali charakter i wygrali 1:0. Wcześniej swój dwumecz wygrała Irlandia, która pokonała Austrię 3:2 (pierwszy mecz 0:0). Spotkania między Francją a Bułgarią i Węgrami a NRD nie przyniosły niespodzianek. Francuzi mimo porażki w Sofii 0:1 w Paryżu zwyciężyli 3:1 (chociaż przez długi czas zanosiło się na niespodziewane zwycięstwo Bułgarów). Węgrzy, którzy w Berlinie Wschodnim pokonali gospodarzy 2:1, na własnym stadionie zremisowali 3:3. Wszystkie mecze stały na wysokim, wyrównanym poziomie, jednak faworyci nie zawiedli.
Duńczycy ograli Albanię 4:0 u siebie, w rewanżu przegrali 0:1, co nie zmieniło sytuacji w dwumeczu. Wcześniej wiadomo było, że zwycięzca z tej pary trafi na lepszego z dwumeczu Holandia-Luksemburg. Lepszą okazała się drużyna… z małego, liczącego wówczas ok. 320 tysięcy mieszkańców, księstwa. Na początku meczu w Amsterdamie nie zapowiadało się na sensację. W 5. minucie Klaas Nuninga dał Holandii prowadzenie. Oranje atakowali, ale to Luksemburczyk Paul May w 34. minucie dał remis. Mimo przewagi holenderskiej, wynik nie uległ zmianie. W rewanżowym spotkaniu w Rotterdamie, bo Luksemburg nie posiadał odpowiedniego obiektu do rozegrania meczu, działo się dużo. W 20. minucie Camille Dimmer dał księstwu prowadzenie. Kwadrans później Piet Kruiver wyrównał. Holendrzy przeważali, jednak Luksemburg grał w dobrym stylu. Ładna gra opłaciła się. W 68. minucie Dimmer po raz kolejny zdobył bramkę i zszokował piłkarską Europę. Holandia została wyeliminowana.
Euro 1964. Blisko sensacji
Sensacyjni ćwierćfinaliści z Luksemburga trafili na Duńczyków. Pierwszy mecz rozegrano już na stadionie w księstwie. Nie minęła nawet minuta meczu, a kibice byli świadkami trafienia Heini’ego Kleina. W 10. minucie odpowiedział Ole Madsen. Na przerwę zespoły schodziły przy remisie… 2:2. Celne uderzenia zaliczyli Louis Pilot i (po raz kolejny i nie ostatni) Ole Madsen. Tuż po przerwie Madsen skompletował hat-tricka, jednak drugie trafienie tego dnia zaliczył chwilę później Klein. Więcej bramek kibice nie zobaczyli. Na Parken w Kopenhadze prowadzenie Luksemburczykom dał Johny Léonard. Dwie minuty później Madsen wyrównał. Do 70. minuty utrzymywał się sensacyjny remis. Wtedy jednak Madsen zdobył bramkę, jak mogło wydawać się, decydującą. Nic bardziej mylnego. W 85. minucie Ady Schmit wyrównał. Oznaczało to dalsze emocje w decydującym spotkaniu.
W Amsterdamie nie było już tylu emocji. Mecz stał na słabszym poziomie, drużyny zagrały bardziej zachowawczo. W 44. minucie piłka trafiła pod nogi Ole Madsena. Ten nie zwykł się mylić i zdobył bramkę. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie. Duńczycy awansowali do półfinału. Luksemburczycy odnieśli największy sukces w historii ich występów na arenie międzynarodowej.
W pozostałych meczach Hiszpania nie zostawiła złudzeń Irlandii (5:1 w Bilbao i 2:0 w Dublinie). Związek Radziecki po słabym meczu i remisie 1:1 w Sztokholmie, na własnym boisku nie zawiódł prawie stutysięcznej widowni i zwyciężył 3:1. W ostatnim opisywanym ćwierćfinale Francuzi przegrali z Węgrami. Madziarzy zagrali wyraźnie lepiej od Trójkolorowych. Na własnym boisku zwyciężyli 2:1, a w Paryżu pokonali gospodarzy 3:1. Niby niespodzianka, choć nie do końca.
Euro 1964. (Nie)gościnni Hiszpanie
17 czerwca 1964 roku rozegrano dwa półfinały. Pierwsi na boisko wybiegli gospodarze, którzy zmierzyli się z Węgrami na Estadio Santiago Bernabeu w Madrycie. Hiszpanie przeważali, jednak dopiero w 35. minucie zdobyli bramkę. Jesus Pereda pokonał głową Antala Szentmihályi’ego. W drugiej części spotkania Węgrzy przejęli środek pola i przeważali. W hiszpańskiej bramce fenomenalnie spisywał się 21-letni młokos, Jose Angel Iribara. Skapitulował dopiero w 84. minucie. Choć sparował piłkę, to ta trafiła pod nogi Ferenca Bene. Futbolówka przekroczyła linię bramkową. Do 90. minuty nie padła żadna bramka, więc sędzia Arthur Belavier zarządził dogrywkę. W 113. minucie Hiszpanie wykonali rzut rożny. Po dośrodkowaniu piłkę głową zagrał Marcelino Martínez. Futbolówka trafiła pod nogi niepilnowanego Amancio Amaro, który nie pomylił się i zdobył decydującą o finale bramkę.
Tuż po zakończeniu spotkania w Madrycie, rozpoczął się mecz pomiędzy ZSRR a Danią na Camp Nou. Prasa mówiła, że jest to „spotkanie Dawida z Goliatem”. Związek Radziecki nie zawiódł. Dzięki trafieniom Walerija Woronina, Wiktora Poniedielnika i Walentina Iwanowa triumfował 3:0. Awansował do finału.
Mecz o 3. miejsce w Barcelonie przyniósł dwa trafienia. Węgrzy obięli prowadzenie za sprawą Bene, Duńczycy wyrównali w końcówce. A to wszystko dzięki Carlowi Bertensenowi. W 107. minucie arbiter Daniel Mellet zarządził rzut karny dla Madziarów. Dezső Novák nie pomylił się. Chwilę później dorzucił drugie trafienie. Węgrzy zostali trzecią drużyną w Europie.
Finał zaplanowano na 21 czerwca 1964 roku. Gospodarze z Hiszpanii podejmowali obrońców tytułu, czyli Związek Radziecki. Na Estadio Santiago Bernabeu zjawiło się co najmniej 80 tysięcy widzów. Arbitrem spotkania był Arthur Holland. W pierwszych minutach La Furia Roja przeważała. W 6. minucie na pole karne dośrodkował Luis Suárez Miramontes. Z piłką minął się radziecki obrońca Albiert Szestierniow i piłka trafiła pod nogi Jesusa Peredy. Ten zakończył akcję golem. ZSRR się poddał? Absolutnie! Dwie minuty później Iwanow zagrał długą piłkę do Galimziana Chusainowa. Ten uderzył na bramkę. Błąd popełnił młody golkiper hiszpański i piłka wpadła do siatki. Tempo meczu spadło. Zespoły czekały na „jedną szansę”. W 84. minucie Pereda dośrodkował piłkę. Szczupakiem, choć w tym przypadku można to nazwać padalcem, uderzył piłkę Marcelino Martínez. Pokonał Lwa Jaszyna! Stadion wpadł w euforię. Gospodarze dowieźli zwycięstwo do końca. Jesus Pereda wspomina bramkę kolegi i swoją asystę tak:
„To było bardzo złe dośrodkowanie, bo za niskie. Całe szczęście Marcelino chciał się schylić”.
W taki sposób Hiszpania odniosła pierwszy sukces na arenie międzynarodowej. Zespół ten przeszedł do historii piłki na półwyspie iberyjskim i nie tylko. Dla ZSRR była to druzgocąca porażka. Był to swego rodzaju rewanż za polityczny dwumecz w czasie poprzedniego europejskiego czempionatu.
Źródła:
- Gawędzki Tomasz, Tkacz Norbert; „Euro 1960-2020. Historia piłkarskich Mistrzostw Europy”, Arena, Kraków 2021
- „Encyklopedia piłkarska Fuji mistrzostwa Europy”, Wydawnictwo GiA, Katowice 1992
- UEFA.com
- YouTube.com/@UEFA
- rfef.es