historiasportu.info

Boks, konspiracja i skandal, czyli pierwsza „walka stulecia”?

Podziel się:

Walka stulecia. Ileż to bokserskich pojedynków określono tym mianem. Która z nich była tą największą? Jedyną i prawdziwą? Każdy kibic może przedstawić swoje argumenty i pewnie każdy będzie miał trochę racji. Niemniej ta najważniejsza, bo pierwsza, była niepospolita. Kontrowersje z nią związane rozpoczęły się przed pierwszym gongiem i trwały jeszcze długo, długo po wyprowadzeniu ostatniego ciosu.


Dwa światy: Tom Sayers i John Camel Heenan

Tom Sayers był Brytyjczykiem, zwanym gdzieniegdzie „Little Wonderem”. Ważył niewiele ponad 66 kilogramów, co nie przeszkadzało mu bić mężczyzn dużo większych od siebie. W drugiej połowie XIX wieku nie przydzielano jeszcze pięściarzy do kategorii wagowych, toteż spotkania podobne do biblijnego starcia Dawida z Goliatem były częste. Tom, chcąc zwyciężać w takich pojedynkach, musiał narzucać swoje warunki. I potrafił to robić. Był zwinny jak kot, wytrzymały i miał wielki dar unikania ciosów. Uchodził za najlepszego boksera w swoim kraju.

Kto wie, czy takich cech nie nabrał już w wieku młodzieńczym. Urodzony w maju 1825 r. w Birghton miał trudne dzieciństwo. Szybko, bo już jako siedmiolatek, rozpoczął pracę zarobkową. Wpierw trudnił się rybołówstwem, gdzie czyścił i solił świeżo złowione śledzie. Później, gdy nieco zmężniał, został kamieniarzem. Codzienna, ciężka fizycznie robota wykształtowała w Sayersie ogromną krzepę. To ona popchnęła go do boksu. Po serii tryumfów na krajowym podwórku, w kwietniu 1860 r. miał udowodnić, że jest też najlepszy na świecie.

Tom Sayers, mistrz Anglii 1857-1860. źródło: wikipedia.org. Kochał boks, a walka o mistrzostwo świata miała być ukoronowaniem jego kariery
Tom Sayers, mistrz Anglii 1857-1860. źródło: wikipedia.org

W tamtym czasie do Wielkiej Brytanii przybył młodszy o osiem wiosen John Camel Heenan – Amerykanin irlandzkiego pochodzenia, jeden z przedstawicieli tak zwanej „nowej fali”. John był dużo większy, ważył ponad 88 kilogramów. Atletycznie zbudowany, dysponował przeogromną siłą, a jego lewy prosty siał wśród rywali autentyczne spustoszenie. Uchodził też za człowieka kulturalnego i obytego, co w ówczesnym świecie boksu było rzadkością. Jego walka z Tomem zapowiadała się niesłychanie emocjonująco. Każdy, kto tylko miał sposobność, chciał ją zobaczyć.

Czytaj też: Trylogia bokserskich imigrantów: Tony Zale i Rocky Graziano


Gazety, zakazy, policja

Ponad 160 lat temu podróż na drugą stronę Atlantyku była dla przeciętnego Amerykanina niemal niemożliwa. Jej koszty znacznie przekraczały domowe budżety. Fakt ten wykorzystali właściciele gazet, którzy wysłali na miejsce walki do Farnborough, w brytyjskim hrabstwie Hampshire, swoich ludzi. Ci relacjonowali wszystko, co działo się przed, w trakcie i po walce. A było o czym pisać, dzięki czemu gazety sprzedawały się jak świeże bułeczki.

Brytyjska policja zakazała walki, oficjalnie starając się do niej nie dopuścić. Co z tego, skoro entuzjaści boksu i tak wiedzieli, gdzie i kiedy się odbędzie. Chętni na jej obejrzenie wsiadali do pociągów i okazywali konduktorom bilet z napisem „donikąd”. Ot, taki znak rozpoznawczy. Tej fali funkcjonariusze nie mogli zatrzymać, toteż ktoś wpadł na pomysł, że skoro nie zatrzyma tłumu widzów podążających na walkę, to może warto spróbować złapać bohaterów wydarzenia. Przecież jeśli oni się nie pojawią, to na pewno pojedynek się nie odbędzie. Patrolowano zatem teren, wypytywano przechodniów, choć niespecjalnie wnikliwie. Sayers i Heenan zniknęli. Okazali się być sprytniejsi niż przypuszczano.

John Camel Heenan. źródło: wikipedia.org

Amerykanin trenował w ukryciu, w szopie. Strzegł go agresywny buldog. Na belce podtrzymującej dach budynku zawiesił worek wypełniony piaskiem i obijał go niemiłosiernie. Tak wyglądał jego trening. Nie wiadomo w jaki sposób dotarł na miejsce walki. Z całą pewnością działał w pełnej konspiracji.

Brytyjczyk przybył ukryty w pojeździe do przewozu bydła. Kiedy pięściarze dotarli w końcu do Farnborough, 17 kwietnia 1860 r., czekał nań rozentuzjazmowany, wielotysięczny tłum. Prawdziwy społeczny przekrój: bombardowani przez codzienność nędzarze, dżentelmeni i damy w gustownych strojach, politycy, a nawet cenieni artyści, z Charlesem Dickensem na czele.

Ludzie wokół ringu wierzyli w tryumf Toma, sowicie napełniając bukmacherskie kieszenie. Zwycięzca mógł liczyć na nagrodę w wysokości 1000 dolarów.

Czytaj też: Legendy boksu: Antoni Kolczyński – pięściarz, który przegrał z chorobą alkoholową


To nie był boks. Walka stulecia zakończona skandalem

Rozpoczęła się wojna. Bez rękawic, według zasad „London Ring Rules”. Wygrać miał ten, kto pierwszy zostanie znokautowany. Sayers musiał skracać dystans, miał przecież mniejszy zasięg, ale Heenanowi wcale to nie przeszkadzało. Mimo, że był o 20 kilogramów cięższy i o 16 centymetrów wyższy od przeciwnika wielokrotnie przechodził do defensywy i szukał okazji do kontrataków, albo jednego, silnego ciosu. Panowie tłukli się 37 rund, po których wyglądali, jakby czołowo zderzyli się z ciężarówką.

Właśnie w 37 starciu doszło do skandalu. John Heenan złapał przeciwnika za szyję i dusząc go, przycisnął do lin. Publiczność nie mogła pozwolić na takie traktowanie swojego idola. Na ring wpadli kibice. Zawiązała się awantura, w której najdotkliwiej ucierpiał sekundant Amerykanina, palnięty przez niego omyłkowo w twarz. Widząc to, sędzia zakończył pojedynek i odszedł, ale widzowie nie chcieli takiego rozstrzygnięcia. W tej walce, pragnęli wyłonić mistrza świata. Odpuścili więc i zrobili miejsce bokserom.

Zarządzono pięć dodatkowych rund. Co prawda policja dotarła na miejsce, ale zanim przedarła się przez tłum, pięściarze zdążyli je przeboksować. Znów były to starcia szalone: John Heenan wpadł w furię i mimo opuchniętych oczu bił nie tylko Sayersa, ale i niektórych jego kompanów. Tłum znów się wzburzył, znów ruszył na w stronę Amerykanina. Być może uratował go sędzia, który wrócił i ogłosił remis. Tym werdyktem na chwilę powstrzymał kibiców i dał Johnowi szansę na ucieczkę.

Amerykanin miał ponoć uciekać bez przerwy, aż do najbliższej stacji kolejowej. Zdał sobie sprawę, że rozwścieczeni jego postawą, brytyjscy kibice gotowi są go zabić. Później ogłosił wszem i wobec, że to on zwyciężył, a przed nokautem uchroniła Sayersa interwencja policji. Zgoła odmienną optykę mieli Wyspiarze, którzy twierdzili, że Tom już po feralnej, 37. rundzie miał zostać mistrzem globu. Trzy lata później Heenan znów przyjechał do Wielkiej Brytanii, by bić się o tytuł. Nie dał rady Tomowi Kingowi.

O Johnie przypomniano sobie po śmierci. Wszystko przez romans jego byłej żony, Adah Isaacs Menken, z dużo starszym i popularnym Aleksandrem Dumasem. – źródło: WikiCommons / Domena publiczna

Tak zakończyła się pierwsza „walka stulecia”. Do dziś zarówno Brytyjczycy, jak i Amerykanie przypisują sobie tytuł „pierwszego mistrza świata”. Ale kto nim faktycznie został? Tak naprawdę do końca nie wiadomo. Pewne natomiast są późniejsze losy bohaterów tamtego wydarzenia. Po masakrze w Farnborough obaj pięściarze zmagali się z kłopotami zdrowotnymi. Tom Sayers już nigdy nie wyszedł między liny, a zaniepokojeni jego dyspozycją rodacy zebrali dla niego 3000 funtów. Marzyli, by za sprawą tych pieniędzy wykurował się i wrócił do uprawiania sportu. Niestety, Tom zmarł pięć lat po tamtych wydarzeniach.

John Heenan również zmarł młodo, mając zaledwie 38 lat. Po bitwie z 1860 r. już nigdy nie wspiął się na szczyt. Ciekawostką jest fakt, że już po śmierci, zrobiło się o nim głośno we Francji. Wszystko za sprawą byłej żony sportowca, Adah Isaacs Menken, która związała się z dużo starszym, ale niezwykle popularnym pisarzem, Aleksandrem Dumasem, autorem „Trzech Muszkieterów”.

Czytaj też: Walczyli aż do śmierci. Zmarli w ringu


Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

Young Griffo

Young Griffo – uzależniony fenomen

Podziel się:

W ringu był nieuchwytny. Szybki, przewidujący ruchy przeciwnika Young Griffo zyskał miano specjalisty od defensywy. W życiu prywatnym nie potrafił sobie poradzić z najsilniejszym przeciwnikiem. Z alkoholem…

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top