13 września 2005 roku w Warszawie zmarł Marian Zieliński, polski sztangista, dwukrotny mistrz świata, trzykrotny brązowy medalista olimpijski. Legenda podnoszenia ciężarów.
Był pierwszym polskim sztangistą, który zdobył olimpijski medal – brązowy w Melbourne, w roku 1956. Był pierwszym Polakiem, który ustanowił rekord świata. Był pierwszym ciężarowcem znad Wisły, który zdobył tytuł mistrza świata. I to u siebie, w Warszawie. Marian Zieliński przeszedł do historii polskiego sportu, będąc jednym z naszych najbardziej utytułowanych atletów. W latach 50. i 60. dał rodakom olbrzymie powody do dumy.
Warszawski mistrz
Na przełomie września i października 1959 roku w stolicy zjawili się najlepsi ciężarowcy świata, by rywalizować o tytuły mistrzowskie w poszczególnych kategoriach. Polacy wypadli świetnie. Marian Jankowski i Ireneusz Paliński stawali na drugim stopniu podium, zaś Jan Bochenek i Czesław Białas tylko stopień niżej. A „Mazurek Dąbrowskiego” rozbrzmiał tylko raz, dla Mariana Zielińskiego.
Urodzony w grudniu 1929 roku w Chełmie Zieliński zaskoczył znawców tematu. Do Polski przyjechał przecież renomowany Amerykanin, Isaac Berger, na którego ponoć w kategorii piórkowej, w tamtym czasie, mocnych nie było. A tu niespodzianka!
„Powiedzmy sobie szczerze, że takiego obrotu sprawy nie spodziewaliśmy się. Liczyliśmy wprawdzie na Mariana Zielińskiego, że w wadze piórkowej odegra dominującą rolę i walczyć będzie o srebrny medal, ale w myślach największych optymistów nie miał prawa zataić się płomyk nadziei na wywalczenie mistrzowskiej szarfy. Wszak do Warszawy przyjechał renomowany sztangista USA Izak Berger, który nie raz już byt mistrzem świata bądź medalistą olimpijskim. Tymczasem Polak sprawił olbrzymią niespodziankę. Zwyciężył doskonałego Amerykanina, a na dodatek poprawił, własny rekord świata w rwaniu, rekord Polski w podrzucie oraz w trójboju olimpijskim” – relacjonował specjalny wysłannik „Trybuny Robotniczej”.
Marian Zieliński tytułu nie zdobył przypadkowo. Nie był sztangistą anonimowym. Już wcześniej zdobywał przecież medale mistrzostw Europy. Na igrzyskach olimpijskich w Melbourne zawiesił na szyi brąz. „Życie Warszawy” napisało wtedy krótko:
„27-letni oficer WP, który również na ostatnich mistrzostwach Europy wywalczył brązowy medal — nie był jedynym bohaterem polskiego zespołu”.
Racja, bo w 1956 roku na pierwszym planie byli lekkoatleci. Cudowna drużyna Jana Mulaka. Podnoszenie ciężarów wychodziło wtedy z ukrycia, z czasem stając się w kraju dyscypliną niezwykle medalodajną. Oprócz Mariana Zielińskiego błyszczeli przecież m.in. Waldemar Baszanowski czy wspomniany już wcześniej, Ireneusz Paliński.
Czytaj też: Podnoszenie ciężarów: pierwsze mistrzostwa świata
Długowieczny jak Marian Zieliński
Marian Zieliński wychował się w Chełmie, w rodzinie czeladnika młynarskiego. Można powiedzieć, że siłę fizyczną miał w genach, bowiem jego tata potrafił przerzucać setki kilogramów, spakowanej w workach mąki. Po wybuchu II wojny światowej przerwał naukę w szkole i dopiero po 1945 roku mógł ją kontynuować. A że dzieckiem był bystrym, to zaległości nadrabiał ekspresowo. Marian miał przy tym duszę artysty. Takiego wrażliwca. Pewnie dlatego chciał zostać malarzem. I marzenie to spełnił po zakończeniu przygody ze sportem…
A ta zaczęła się w wojsku. Był rok 1950. Na poligonie żołnierz Zieliński, pomimo niewysokiego wzrostu (160 cm) i wagi około 60 kg, imponował siłą. Dla sportu wypatrzył go Klemens Roguski. Wysłany na zawody o mistrzostwo dywizji dał popis, przepięknie wygrywając. I trafił do stołecznej Legii – klubu, któremu wierny przez całą karierę.
Jego talent eksplodował w drugiej połowie lat 50. W 1955 roku na Festiwalu Młodzieży i Studentów w Warszawie wygrał z mocarzami z ZSRR, startując… w zwykłych trampkach. Do kolejnych, poważniejszych zawodów podchodził już w pełni profesjonalnie. I zdobywał medale seriami. Trzy olimpijskie (brązowe), dwa złote na mistrzostwach świata i wiele innych. Ostatni naprawdę wielki triumf święcił w Sztokholmie.
Do Szwecji jechał walczyć w kategorii lekkiej. Razem z nim na pomost wychodził Waldemar Baszanowski. Obaj piekielnie zdolni i silni, jakby napędzali się wzajemnie. W prasie nazywano ich „żelazną parą”. Przed mistrzostwami globu w 1963, to w Baszanowskim upatrywano kandydata do mistrzostwa. Sport ma to do siebie, że przewidywania to jedno, a rywalizacja drugie.
„Jak wiadomo, Marian Zieliński po zdobyciu w 1958 r. w Warszawie tytułu mistrza świata w wadze piórkowej, zdecydował się startować o kategorię wyżej. Od tej pory ambitny ten sportowiec był w cieniu Baszanowskiego. Wygrał z nim wprawdzie w mistrzostwach Polski, ale na mistrzostwach świata lepszy był zawsze Baszanowski. Zaistniała paradoksalna sytuacja: dwukrotny mistrz świata Baszanowski nie był ani raz mistrzem Polski! Dopiero w tym roku role się zmieniły. Baszanowski wyprzedził po raz pierwszy Zielińskiego w mistrzostwach Polski, a kiedy już mówiono o schyłku kariery Zielińskiego, ten zdobył się na wspaniały wyczyn. W Sztokholmie znajdował się w rewelacyjnej formie”.
Po tamtym sukcesie przez kolejne lata Marian Zieliński zdobywał jeszcze krążki różnych imprez. Karierę spiął klamrą w Meksyku, na igrzyskach olimpijskich. Mając 39-lat stanął na najniższym stopniu podium. To się nazywa sportowa długowieczność!
Później Zieliński realizował się jako malarz, spełniając młodzieńcze fascynacje. Więcej, jego obraz „Martwa natura” został nawet zakwalifikowany na igrzyska olimpijskie w Barcelonie, gdzie swoje dzieła prezentowali byli olimpijczycy. Był też trenerem w warszawskiej Legii.
Zmarł 13 października 2005 roku. Spoczął na warszawskich Powązkach.
Marian Zieliński (źródło: https://olimpijski.pl/olimpijczycy/marian-zielinski/):
*1956 Melbourne: podnoszenie ciężarów, w. piórkowa 60 kg – 3. na 21 start. z wynikiem 335 kg: 105+102,5+127,5 zdobywając brązowy medal (zw. I. Berger USA – 352,5 kg: 107,5+107,5+137,5).
*1960 Rzym: podnoszenie ciężarów, w. lekka 67,5 kg – 4. na 33 start. z wynikiem 375 kg: 115+110+150 (zw. W. Buszujew ZSRR – 397,5 kg: 125+122,5+150).
*1964 Tokio: podnoszenie ciężarów, w. lekka 67,5 kg – 3. na 20 start. z wynikiem 420 kg: 140+120+160 zdobywając brązowy medal. (zw. W. Baszanowski Polska – 432,5 kg: 132,5+135+165).
*1968 Meksyk: podnoszenie ciężarów, w. lekka 67,5 kg – 3. na 20 start. z wynikiem 420 kg: 135+125+160 zdobywając brązowy medal