historiasportu.info

SPORT I POLITYKA #3: prezydent-zapaśnik, Zawody „duce” i George Weah

Sport i polityka
Podziel się:

Który z amerykańskich prezydentów był niezłym zapaśnikiem? Czy Hitler oszczędzał sportowców? Jakie zawody organizował Mussolini? Czym po karierze piłkarskiej zajął się George Weah? Przeczytaj kolejną część cyklu „Sport i polityka”!

Bójki prezydenta

Abraham Lincoln, 16. prezydent Stanów Zjednoczonych, w młodości był bardzo dobrym zapaśnikiem. Obdarzony ponadprzeciętnymi warunkami fizycznymi polityk – gdy miał 19 lat mierzył 193 cm i ważył 81 kg – miał stoczyć blisko 300 walk i… przegrać tylko raz. W trakcie pojedynków nie szczędził przeciwnikom uszczypliwości, dyskutował z publicznością. Potrafił też podnieść przeciwnika i potrząsać nim jak skarbonką. Zrobił tak z niejakim Jackiem Armstrongiem. Tamtą walkę przyszłego prezydenta w jego biografii opisał David Herbert Donald:

„Nikt nie był bardziej dziki niż chłopcy z Clary’s Grove, których przywódcą był dzielny Jack Armstrong…

Kiedy Offutt, oczarowany swoją nową asystentką, zaczął chwalić się, że Lincoln jest nie tylko najmądrzejszym człowiekiem w New Salem, ale także jednym z najsilniejszych, chłopcy Clary’s Gove nazwali go bajkopisarzem. W ogóle nie przejmowali się mentalną wyższością Lincolna i rzucili mu wyzwanie. Miał potwierdzić swoje umiejętności w walce zapaśniczej z najlepszym pośród nich, Jackiem Armstrongiem. Lincoln był niechętny. Powiedział, że nie lubi tego całego „ciągnięcia” w walce  zapaśniczej, ale nalegania pracodawcy i drwiny rywali zmusiły go do walki.

Abraham Lincoln (fot. Alexander Gardner/domena publiczna)

Według przekazów mieszkańców Nowego Salem walka była epicka. Przetrwały różne jej wersje: jak to Armstrong pokonał Lincolna podstępem; jak Lincoln rzucił Armstrongiem; jak grupa zwolenników  Armstronga groziła, że zleją człowieka, który pokonał ich mistrza. Ponoć wobec tych gróźb Lincoln nie był bierny. Obiecał, że załatwi ich wszystkich, tylko pojedynczo. Szczegóły nie miały znaczenia. Liczyło się to, że Lincoln udowodnił swoją ogromną siłę i odwagę, a to wystarczyło, by zdobyć podziw chłopaków z gangu Clary’s Grove, którzy po tamtym pojedynku stali się jego najbardziej lojalnymi i entuzjastycznymi wielbicielami”.

Czytaj też: https://historiasportu.info/2019/12/18/sport-i-polityka-1-dziura-po-kulach-500-marek-i-ulegly-hitler/

Sport w kolorze

Igrzyska olimpijskie z 1968 roku, od strony politycznej, kojarzone są głównie z protestem Tommie’ego Smitha i Johna Carlosa, podczas dekoracji medalowej po biegu mężczyzn na 200 metrów. Mniej natomiast mówi się o tym, że były pierwszymi letnimi igrzyskami, transmitowanymi na żywo w kolorze. I to do odbiorców z całego świata.

W Meksyku zrealizowano obszerne kolorowe transmisje z samych zawodów sportowych, chociaż w 1964 roku, w Tokio, odbyły się kolorowe transmisje telewizyjne na żywo, ale obejmowały one tylko ceremonię otwarcia i zamknięcia igrzysk oraz wybrane zawody: zapasy, siatkówkę, judo i gimnastykę. Były jednak przeznaczone głównie dla krajowej, japońskiej, widowni i nie miały charakteru globalnego.

Czytaj też: 16 października 1968 r. Dzień, w którym sportowcy zaprotestowali przeciwko rasizmowi

Ponad podziałami…


Tajwańczyk Yang Chuan-kwang, zdobywca srebrnego medalu olimpijskiego w Rzymie, podał rękę Wasilijowi Kuzniecowowi.  Był rok 1960. Pierwszy z nich nie lubił komunistów. A już tych z Chin szczególnie, bo to oni blokowali dążenia niepodległościowe rodaków.  A Kuzniecow był reprezentantem ZSRR. Był wrogiem. Dlaczego więc obaj panowie uścisnęli sobie dłonie? Pomógł im ten trzeci, złoty medalista olimpijski, Rafer Johnson, prywatnie znajomy obu panów.

Yang Chuan-kwang, zdobywca srebrnego medalu olimpijskiego w Rzymie, podał rękę Wasilijowi Kuzniecowowi (fot. domena publiczna)

Tak tamto wydarzenie opisał Richard Schaap, amerykański historyk:

„Ani Kuzniecow, ani Yang, co zrozumiałe, nie mieli ochoty na poznanie się. Jako Tajwańczyk Yang był naturalnie antykomunistą, a Kuzniecow jako komunista był wrogiem Chin Narodowych. Ale Johnson przekonał obu, by spotkali się u niego. Kuzniecow uśmiechnął się szeroko. Okey, powiedział, zwracając się do Yanga, ale pamiętaj, jakby co, to ja cię nie znam”.

Z roweru na front


Adolf Hitler i jego doradcy, wyczuwając zbliżające się niepowodzenia, wykorzystywali wszystko i wszystkich, by ich wizja się ziściła. Sidła nie omijały sportowców. Silni, sprawni i znani stawali się idealnym narzędziem propagandowym. Ale nie tylko.

Toni Merkens, niemiecki mistrz świata i mistrz olimpijski w kolarstwie, od władz III Rzeszy, w podzięce za jej godne reprezentowanie, otrzymał powołanie do wojska. Był rok 1942. Żołnierze Wehrmachtu walczyli na dwóch frontach. Ten wschodni zatrzymał się pod Stalingradem. Wyniszczające i krwawe walki dziesiątkowały niemieckie dywizje.

Toni Merkens, niemiecki mistrz świata i mistrz olimpijski w kolarstwie (fot. domena publiczna)
Toni Merkens, niemiecki mistrz świata i mistrz olimpijski w kolarstwie (fot. domena publiczna)

W tej sytuacji potrzebna była każda para rąk. Merkens udział w wojnie rozpoczął właśnie na froncie wschodnim, w 1942 roku. Walczył do 20 czerwca 1944 roku. Wtedy zmarł, trafiony odłamkiem. Dzień przed swoimi urodzinami 32. urodzinami. Wojna nie wybiera…

A przed nią był gwiazdą. Był wyznawcą. Kimś, kto nie buntował się przeciwko systemowi, w którym świętował swoje największe sukcesy sportowe. Podnosił prawą rękę, gdy wymagała tego sytuacja. Pozwolił, by wykorzystano go jako instrument w politycznej machinie. A potem rzucono na rzeź.

Pływackie zawody… polityków

Benito Mussolini rozumiał, że sport, może być świetnym narzędziem propagandowym. Zapewniał też rozrywkę. W sierpniu 1937 Duce udał się na Sycylię. Towarzyszyli mu członkowie rządu i partii. W wolnej chwili politykom zorganizowano osobliwe wyścigi pływackie, w których dobrze było uczestniczyć. Dlaczego? Bo tak chciał wódz! Wódz je oglądał i wódz był ich starterem.

W zawodach najlepiej poradził sobie sekretarz generalny partii, Achille Starace. Jego zwycięstwo nie było niespodzianką. Starace był bowiem przewodniczącym Włoskiego Komitetu Olimpijskiego i wielkim zwolennikiem sportu (i jego politycznego wykorzystania). Drugie miejsce zajął minister robót publicznych. Trzeci był minister finansów, czwarty podsekretarz stanu w ministerstwie spraw wewnętrznych. Ostatni przypłynął minister kultury ludowej. Wyobrażacie sobie podobne zawody dzisiaj?

George Weah – piłkarz i prezydent

Mały George dorastał jako jeden z czterech braci w wiejskim hrabstwie Grand Kru, w południowo-wschodniej Liberii. Kiedy jego rodzice rozwiedli się, został wysłany, do biednej dzielnicy Clara Town w Monrovii, gdzie opiekowała się nim babcia. Mieszkanie dzielił z dwunastoma innymi dziećmi. Uczęszczał do gimnazjum Kongresu Muzułmańskiego i liceum Wells Hairston w Monrowii, ale ostatecznie porzucił szkołę, aby grać w piłkę nożną. To ona dała mu wszystko.

George Weah w 1992 roku (fot. domena publiczna)
George Weah w 1992 roku (fot. domena publiczna)

W 1995 roku został pierwszym  piłkarzem z Afryki, który zdobył Złotą Piłkę. O futbolu mówił, jak o ukochanej kobiecie:

„Piłka nożna była dla mnie dobra. Każdy ma swoje przeznaczenie i trzeba wykorzystywać nadarzające się okazje. Spędziłem 15 lat na piłkarskim szczycie. To sprawia, że jestem szczęśliwy. Kocham tę grę. Uwielbiam zdobywać bramki i zawsze podchodziłem do tego poważnie. Nie chodzi o to, co gra ci daje, ale o to, co ty jej dajesz.”.

Po zakończeniu kariery George Weah, świadomy biedy i powszechnego analfabetyzmu swoich rodaków (dotyka 85% obywateli Liberii) zajął się polityką. Był kandydatem na prezydenta kraju w 2005 roku. Przegrał, lecz nie usunął się w cień. 26 grudnia 2017 roku spotkał się z Josephem Boakai w drugiej turze wyborów prezydenckich. I wygrał, zdobywając 61,5% głosów. O największym problemie Liberii i w ogóle Afryki mówił tak:

„Uważam, że edukacja powinna być prawem każdego dziecka. Tragicznie jest to, że w wielu częściach świata jest to przywilej, dla tych którzy mają pieniądze. Na świecie są 72 miliony dzieci, które nie chodzą do szkoły, a wiele z nich mieszka w Afryce.”.

Czy George Weah był lepszym politykiem niż piłkarzem?

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

Young Griffo

Young Griffo – uzależniony fenomen

Podziel się:

W ringu był nieuchwytny. Szybki, przewidujący ruchy przeciwnika Young Griffo zyskał miano specjalisty od defensywy. W życiu prywatnym nie potrafił sobie poradzić z najsilniejszym przeciwnikiem. Z alkoholem…

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top