Człowiek, który połączył Greków i Polaków. Bohater narodowy tych pierwszych, nazywany „polskim Bondem”. Agent nr 033B, a także znakomity sportowiec AZS-u Warszawa. O kim mowa? 4 stycznia 1943 roku niemiecki SS-man rozstrzelał Jerzego Iwanowa-Szajnowicza.
Jerzy Iwanow-Szajnowicz był synem Polki i Rosjanina. Okres przedwojenny spędzał na przemian w Grecji, gdzie jego matka poznała swojego drugiego męża, i w Polsce, gdzie chłopak dołączył do sekcji piłki wodnej AZS Warszawa i biało-czerwonej kadry. Kiedy wybuchła II wojna światowa ruszył z pomocą polskim uchodźcom w Grecji. Poczucie misji i obowiązku szybko przerodziło się w chęć walki z okupantem. Iwanow-Szajnowicz postanowił dostać się do Palestyny, gdzie stacjonowały polskie oddziały, by zostać żołnierzem Brygady Karpackiej. Jego rosyjsko brzmiące nazwisko odstraszyło jednak dowództwo.
Czytaj też: Piłkarskie historie: Szczęki, niepokorny Paul i “zdrajca ojczyzny”
Jerzy Iwanow-Szwajnowicz – król ucieczek
Skierowano go za to do Brytyjczyków, którzy szybko dostrzegli jego ogromny potencjał: znał sześć języków, a także posiadał niezwykły zmysł logistyczny. Przeszedł szkolenie w Aleksandrii i łodzią podwodną dostał się do Grecji, gdzie jako Kiriakos Paryssis zorganizował sieć kontaktów. Pasja i ochota jakie każdego dnia wkładał w powierzone mu zadania sprawiały, że Niemcy za wszelką cenę pragnęli go złapać. Nawet im się to udało. Trzykrotnie. Za pierwszym razem, wydany przez współpracownika, wyskoczył z transportującej go ciężarówki. Drugi raz złapali go włoscy karabinierzy. Iwanow-Szajnowicz zaprowadził ich do pewnej tawerny. Tam upił, rozebrał jednego z nich i uciekł w jego mundurze. Trzeci – ostatni – raz dał się schwytać we wrześniu 1942 roku w Atenach. Znów został wydany przez swoje otoczenie.

Niemcy zdając sobie sprawę jak przebiegłym jest człowiekiem szybko zamknęli go w więzieniu. Kilka tygodni później stanął przed sądem. Przyznał, że jest brytyjskim agentem i walczy dla aliantów oraz swojej drugiej ojczyzny – Polski. Skazano go za to na potrójna karę śmierci. Wyrok wykonano 4 stycznia 1943 roku. Oczywiście nie bez problemów, bo grecko-polski bohater podjął próbę ucieczki, tyle że nieudaną -został ranny, a później rozstrzelany. Grecy mówią, że na sekundy przed śmiercią Jerzy Iwanow-Szajnowicz krzyknął:
Niech żyje Grecja, niech żyje Polska!
Czytaj też: Zdobył medal olimpijski i… trafił do więzienia
Pogrzeb i film
Na przełomie marca i kwietnia 1945 roku gazeta „Dziennik Zbrojny i Dziennik Żołnierza” opublikowała artykuł, w którym opisano uroczystości pogrzebowe polsko-greckiego bohatera.
„W dn. 27 b.m. rano odbyła się w Atenach uroczystość ku czci patrioty polskiego i bohatera walk o niepodległość Grecji Jerzego Iwanowa—Szajnowicza, rozstrzelanego przez Niemców za liczne akty sabotażu wojennego, które organizował i przeprowadzał Szajnowicz. Przy grobie ś.p. Jerzego Szajnowicza zgromadzili się przedstawiciele władz greckich, członkowie Poselstwa Polskiego z min. Raczyńskim i attaché wojsk. płk. T. Machalskim, oraz liczni kombatanci greccy. Grecki płk. Dadao, składając wieniec od armii greckiej na grobie Szajnowicza powiedział:
—Ziemia helleńska, która jest kolebką ludzkiej wolności, przygarnia, jak kochająca matka, prochy Iwanowa-Szajnowicza. Ziemia nasza nigdy nie zapomni tego bohatera, który dał dowody wielkiego poświęcenia i gotowości żołnierskiej w służbie wspólnej sprawy” – pisał korespondent.
W 1971 roku zrealizowany został film Zbigniewa Kuźmińskiego na motywach powieści Stanisława Strumph-Wojtkiewicza. „Agent nr 1”, bo o nim mowa, fabułę opierał na życiu Jerzego Iwanowa-Szajnowicza.