historiasportu.info

#TegoDnia: 24 kwietnia 1968 – Pogrom Turków i debiut Kazimierza Deyny

Podziel się:

Chorzów, Stadion Śląski, 24 kwietnia 1968 roku. dzień, w którym polska reprezentacja rozgromiła Turcję 8:0, a na boisku po raz pierwszy w narodowych barwach pojawił się przyszły maestro środka pola – Kazimierz Deyna. Choć debiut nie był idealny, to właśnie wtedy rozpoczęła się wielka przygoda piłkarza, który na zawsze zapisał się w historii biało-czerwonych.

Chorzów. 24 kwietnia 1968 roku. Na Stadionie Śląskim Polacy grają z Turcją. Dziś w podobnym meczu pewnie ciężko byłoby o spektakularne zwycięstwo. A wtedy? Wybrańcy Ryszarda Koncewicza Turków wręcz rozgromili. Bo jak inaczej nazwać wynik 8:0?. Włodzimierz Lubański z Górnika Zabrze i Eugeniusz Faber z Ruchu Chorzów skompletowali po hat-tricku. Po golu dołożyli Bula i Żmijewski. A w reprezentacji zadebiutował Kazimierz Deyna

Kazimierz Deyna: debiut z asystą

Pierwszym, który powołał go do kadry był Michał Matyas. We wrześniu 1967 Polacy grali z Belgami na Haysel. Kazek obejrzał grę z perspektywy widza. W biało-czerwonym stroju powąchał murawę dopiero w sparingu z Pogonią Szczecin. Grał pół godziny. Ale ciężko mówić o tym spotkaniu, jak o jego debiucie…

Z Turkami Deyna (w prasie przedstawiany jako „Dejna”) wyszedł w podstawie. Ale nie na pozycji, w której grał w klubie, bo na prawym skrzydle. Dwudziestojednolatek prezentował solidny poziom w barwach stołecznej Legii, grając w środku pola. Dlatego otrzymał szansę na grę z orłem na piersi. Po meczu zauważono jednak, że z Turcją nie pokazał swoich możliwości, bo boczne sektory boiska nie były dla niego naturalne. Zmieniono go w przerwie, na nominalnego skrzydłowego, Żmijewskiego. „Przegląd Sportowy” oceniał:

Kazimierz Deyna zaliczył reprezentacyjny debiut w 1968 roku fot. Bundesarchiv Bild 183-N0706-0039
Kazimierz Deyna zaliczył reprezentacyjny debiut w 1968 roku fot. Bundesarchiv Bild 183-N0706-0039

„W Chorzowie bowiem znacznie słabiej niż oczekiwano wypadł Dejna — jednak całkowite zrezygnowanie z jego usług byłoby chyba pociągnięciem przedwczesnym”.

Strzelanie rozpoczął rzeczony Faber, który w 4. minucie wykończył dwójkową akcję z Lubańskim. Minęły dwie minuty i Deyna wrzucił piłkę z rogu boiska, ta spadła na głowę Lubańskiego i było 2:0. Po końcowym gwizdku pan Włodzimierz, stojąc przed dziennikarzami, powiedział, że rywale wyglądali „jakby dziś nie zjedli obiadu”. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie. Ale w drugiej części Polacy dołożyli jeszcze sześć bramek. Trener Koncewicz był zadowolony z postawy zespołu, choć nie ukrywał, że rozmiary wygranej go zaskoczyły. Cieszył się z postawy debiutantów.

„Zadowolony jestem z gry wszystkich czterech debiutantów, słabsze momenty zawodników na początku meczu tłumaczę tremą, na stwierdzenie czego mogę podać ich doskonałą postawę w II połowie, Dejnę wymieniłem na Żmijewskiego dlatego, że widząc sposób gry przeciwnika chciałem po przerwie wzmocnić atak, obsadzając Żmijewskim prawe skrzydło, którego w zasadzie do przerwy nie było w ogóle” – podsumował selekcjoner.

Lepsi piłkarsko i kondycyjnie

Drugą odsłonę „Kaka” oglądał z boku. W kolejnych spotkaniach z Holandią (0:0) i Brazylią (3:6) znów grał. Z roli rezerwowego wygrzebał się bardzo szybko, stając się istotnym elementem układanek reprezentacyjnych szkoleniowców.

A Turcy?

No cóż, prezes związku, pan Seref Orpban Apak, zachował się z klasą, doceniając umiejętności Polaków. Stwierdził nawet, że z taką grą w każdym następnym meczu mogliby zostać mistrzami świata. Inną narrację przyjął selekcjoner gości. Adnan Suari atakował bowiem sędziów, twierdząc, że skrzywdzili jego zespół, uznając trzecią i czwartą bramkę dla Polski, które jego zdaniem padły po ewidentnych spalonych. Mówił też o przemęczeniu swoich graczy. Koniec końców, docenił jednak gospodarzy, podkreślając, że biało-czerwoni byli lepsi piłkarsko i kondycyjnie.

W takich okolicznościach pierwszy występ reprezentacyjny zaliczył piłkarz, który później stał się legendą kadry. W jej seniorskich barwach, do 1978 roku, zagrał 94 razy i strzelił 41 goli. Zdobywał tytuły mistrza olimpijskiego i medal mistrzostw świata.

Każda, nawet najdłuższa i najpiękniejsza podróż, zaczyna się od pierwszego kroku…

fot. główne: Fundacja Aleja Gwiazd

0 0 Głosy
Article Rating
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Facebook:

Ostatnie wpisy:

Starsze teksty:

Archiwa

Warto zobaczyć

Przewijanie do góry
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x