historiasportu.info

Historia pływania: niezwykła czwórka

Podziel się:

Jakże uboga byłaby historia pływania, gdyby nie pojawili się w niej oni. Czterech facetów, którzy przełamywali bariery, pokonywali swoje lęki, nie przejmowali się stereotypami, a w chwilach próby – wykazywali się odwagą. Webb, Jarvis, Kahanamoku i Weissmuller – bohaterowie sprzed lat.


Weeb, to on był pierwszy

Kapitan Matthew Webb nie był zwykłym marynarzem. Urodził się by pływać. Żył w symbiozie z wodą. Uwielbiał też adrenalinę. Swój pływacki talent postanowił wykorzystać, aby na stałe zapisać się w kartach historii.

Kapitan Matthew Webb źródło: https://www.historytoday.com/
Kapitan Matthew Webb źródło: https://www.historytoday.com/

25 sierpnia 1875 roku, jako pierwszy człowiek, bez jakiegokolwiek wsparcia technologicznego, przepłynął kanał La Manche. Blisko 66-kilometrowy dystans pokonał w czasie 21 godzin i 45 minut.

Ponoć przed startem z angielskiego Dover, bohaterski marynarz został nasmarowany olejem z morświna. W jego ekwipunku znalazła się jedynie butelka brandy. Śmiałek parł do przodu mimo użądlenia przez meduzę, a także silnych prądów morskich. Koniec końców zameldował się w okolicach Calais stając się brytyjskim bohaterem.

Zmarł 8 lat później w okolicach słynnego wodospadu Niagara. Utonął w czasie kolejnej próby pływackiej, którą wielu już przed jej rozpoczęciem nazywało samobójczą.


Polub tę stronę na facebooku:


Grubasek – wynalazca

Sylwetką nie przypominał pływaka. Nie przeszkodziło mu to jednak święcić sukcesów i bić rekordów. Jak to możliwe? John Arthur Jarvis miał analityczny umysł i stale pracował nad techniką. To mu pomogło.

Nim poczciwy grubasek – rodem z Leicester – został dwukrotnym mistrzem olimpijskim i pięciokrotnym rekordzistą świata na różnych dystansach (440, 550, 880 jardów, 1000 metrów i 1 milę) godzinami pływał w pobliżu swojego domu. Po treningach sporo czytał. Nie wiadomo jednak  kiedy i gdzie natknął się na informację o „starym stylu dowolnym”, który wykorzystywano już 3000 lat p.n.e. John postanowił ów styl nieco udoskonalić. Godziny pracy przyniosły w końcu oczekiwany skutek: Jarvis zaczął pływać dużo szybciej. Niektórzy twierdzą, że to on pierwszy nazwał ów styl „kraulem”.

Historia pływania: John Arthur Jarvis sylwetką nie przypominał typowego pływaka. źródło http://www.huszadikszazad.hu/
Historia pływania: John Arthur Jarvis sylwetką nie przypominał typowego pływaka. źródło http://www.huszadikszazad.hu/

Styl ten szybko wyparł popularną na początku XX wieku żabkę z pływackich aren. John Arthur Jarvis wykorzystał go w czasie igrzysk olimpijskich w 1900 roku, w Paryżu. Zawodnicy startujący na dystansach 1000 i 4000 metrów zmuszeni byli oglądać jego plecy. 4000 metrów pokonał w zawrotnym czasie 58 minut i 24 sekund, wyprzedzając drugiego Zoltána von Halmay’a aż o 11 minut! Być może pomogły mu też korzystne prądy rzeki Sekwany, w której rywalizowali olimpijczycy.

O tym, że utytułowany John kochał sporty wodne niech świadczy fakt, że oprócz pływania był czynnym graczem piłki wodnej, a także nurkiem.


Duke Kahanamoku. Mistrz i bohater

Od dziecka kochał pływać. Wychował się na Hawajach, gdzie pływanie było naturalnym sposobem na zabicie nudy. On jednak chciał więcej. Kto taki? Duke Paoa Kahinu Mokoe Hulikohola Kahanamoku, trzykrotny mistrz olimpijski, kraulowy prekursor i ojciec surfingu. A także bohater, który uratował kilka ludzkich istnień.

Na początek wyjaśnienie: nikt nie zwracał się do niego pełnymi imionami i nazwiskiem – strasznie długo by to trwało. Jego rodzina i znajomi zwykli za to używać krótkiego Duke. Było łatwiej i chyba przyjemniej.

Duke Kahanamoku źródło: https://myhero.com/
Duke Kahanamoku źródło: https://myhero.com/

Duke urodził się w sierpniu 1890 roku w Honolulu. W lokalnych akwenach spędził lwią część dzieciństwa. Dzięki wodnym zabawom dostrzegł w sobie spory, pływacki potencjał. Postanowił go wykorzystać w amatorskich zawodach. Z biegiem czasu przyszły pierwsze sukcesy. Najgłośniej o hawajskim talencie zrobiło się w 1911 roku, kiedy to przepłynął 91 metrów w 55 sekund, co wówczas uznano za rezultat wybitny. Potem pobił jeszcze kilka innych rekordów, ale pech chciał, że działacze amerykańskiego związku pływackiego nie dawali wiary w wyczyny Duka. Niemożliwym było dla nich, że samouk pływał tak szybko! Zabrali go do siebie i… przetarli oczy ze zdumienia. On faktycznie był  niezwykły!

Rok po popisach w zatoce, nieopodal Honolulu, Kahanamoku był już pełnoprawnym reprezentantem USA na letnie igrzyska olimpijskie w Sztokholmie. Tym razem nie zadziwił grupki niedowiarków. Zaszokował cały sportowy świat. W półfinałowym wyścigu na 100 metrów stylem dowolnym, Duke ustanowił rekord świata (1:02,4). Czas świetny, ale styl w jakim płynął Hawajczyk – jeszcze lepszy. Większość obserwatorów pierwszy raz w swoim życiu zobaczyła, jak pływa się – znaną z resztą do dziś – wersją kraula. Oczywiście Duke zwyciężył również w finale. Stał się też ulubieńcem szwedzkich kibiców.

Na wszystkich igrzyskach, w których dane mu było wystartować, zdobył w sumie pięć medali (trzy złote i dwa srebrne). Pomiędzy olimpijskimi występami pływał pokazowo w wielu zakątkach świata. Ot, chociażby w Australii, gdzie promował pływanie na desce, przypominające dzisiejszy surfing. Z całą pewnością nie spodziewał się, że sport ten pomoże mu w sytuacji, gdzie stawką będzie ludzkie życie.

25 czerwca 1925 roku na wodach otaczających Newport Beach szalał sztorm. Duke, który był w tym czasie ratownikiem, otrzymał informację, że ogromne fale przewróciły kuter rybacki. Na jego pokładzie znajdowało się 29 osób, które w jednej chwili znalazły się w szalejącej wodzie. Mistrz olimpijski prędko ruszył na ratunek. Na desce surfingowej, pływał pomiędzy plażą, a miejscem wypadku. Dzięki jego wysiłkowi na brzeg udało się przewieźć osiem osób. Dwaj inni ratownicy, kopiując sposób Duka uratowali jeszcze cztery. Niestety, pozostałych siedemnastu pracowników kutra zginęło. Prawda jest jednak taka, że gdyby nie akcja wybitnego pływka i jego kompanów – zginęliby wszyscy.

Od 1931 roku Kahanamoku pracował jako szeryf. Zmarł w 1968 roku. Tuż przed śmiercią, w 1965 roku, jako pierwszy został wpisany do międzynarodowej galerii pływackich sław.


Wielki mistrz, który bał się wody

Kolejna historia, kolejny pływak, który łamał bariery. 9 lipca 1922 roku osiemnastolatek Johnny Weissmuller jako pierwszy człowiek w dziejach przepłynął dystans 100 metrów poniżej minuty.

Być może do rekordowego 58,6 sekundy nigdy by nie doszło, gdyby w życiu Weissmullera nie pojawił się pewien lekarz. Chorowitemu i chudemu młodzieńcowi polecił pływanie, które miało go wzmocnić i rozwiązać jego zdrowotne problemy.

Historia pływania: Johnny Weissmuller - pływak i aktor źródło: https://theolympians.co/
Johnny Weissmuller – pływak i aktor źródło: https://theolympians.co/

Fachowe rady pana doktora w życie wcielił troskliwy ojciec Johnny’ego. Zabrał syna nad strumyk. Tam okazało się, że chłopiec boi się wody. W tym momencie prawdziwą mądrością wykazał się Weissmuller senior: nie wymuszał na swoim dziecku treningów pływackich, ale zaproponował proste zabawy na brzegu, a później w wodzie. Dodatkowo wyposażył syna w dmuchane, gumowe koło, które zapewniało mu bezpieczeństwo.

Po kilku dniach Johnny wyzbył się obaw. Co więcej, nauczył się pływać i polubił ten sport do tego stopnia, że gdy rodzice zamieszkali nieopodal jeziora Michigan chciał wstąpić do klubu pływackiego. Jakież było jego rozczarowanie, kiedy instruktor nie przyjął go w szeregi ćwiczących. Powodem była – a jakżeby inaczej – wątła budowa ciała kandydata. Dopiero William Bachrach odkrył go dla świata.

Przez całą swoją karierę sportową zadziwiał świat: zdobył pięć złotych medal olimpijskich, wielokrotnie zdobywał mistrzostwo Stanów Zjednoczonych. Miał też drugi dar. Aktorski. Zagrał główną rolę w 12 filmach o Tarzanie.


Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

Young Griffo

Young Griffo – uzależniony fenomen

Podziel się:

W ringu był nieuchwytny. Szybki, przewidujący ruchy przeciwnika Young Griffo zyskał miano specjalisty od defensywy. W życiu prywatnym nie potrafił sobie poradzić z najsilniejszym przeciwnikiem. Z alkoholem…

Podziel się:
Czytaj więcej

Jan Banaś i Krok, który zmienił karierę

Podziel się:

Idolów miał kilku. Był wśród nich genialny brazylijski drybler Garrincha. Był też Gerard Cieślik. I George Best, do którego często go porównywano. Choć, jak sam przyznawał, że nie pił w przeciwieństwie do Irlandczyka

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top