historiasportu.info

Zygmunt Chychła. złoty chłopak z Kaszub

Zygmunt Chychła fot. domena publiczna
Podziel się:

Bokser kompletny. Wizytówka słynnego Feliksa Stamma, a do tego pierwszy powojenny mistrz olimpijski z Polski. Życie go nie rozpieszczało. Zygmunt Chychła był królem wagi półśredniej. Ale jego kariera trwała zbyt krótko.

 

Zygmunt Chychła. bokser, żołnierz

Helsinki, 2 sierpnia 1952 roku. Polska nagle stanęła. Place budowy, żniwa, obowiązki musiały poczekać. Gdzieniegdzie w jednej tylko chwili zanikały polityczne podziały. Oto do olimpijskiego ringu wchodził bokser, Zygmunt Chychła, Kaszub, który marzył o złotym medalu. I marzenie to ziścił. Jeszcze przed walką słynny Feliks Stamm tak mówił:

Najważniejsze, że Antkiewicz i Chychła mają ręce w porządku, że nie doznali podczas czterech ciężkich walk żadnej, nawet najmniejszej kontuzji. Pójdą do walki o złoty medal w pełni sił„.

W walce o najcenniejszą zdobycz musiał Chychła musiał pokonać radzieckiego zawodnika, potwornie silnego i doświadczonego, Siergieja Szczerbakowa. Ale kto wie czy cięższa przeszkoda nie spotkała go wcześniej, kiedy na drodze do finału odprawił z kwitkiem Mistrza Europy i złotego medalistę olimpijskiego z poprzednich igrzysk (Londyn 1948), Júliusa Tormę z Czechosłowacji. Przy okazji pojedynku wyszedł taktyczny kunszt Polaka. Chychła bowiem obserwował przeciwnika już wcześniej. Znał te jego zmyłki i markowania.

Rozpoczęła się walka. On zwód, ja zwód. On obojętny i spokojny, ja odpłacam się tym samym. Nie daję się wciągnąć w zwarcia. Uważam dobrze na jego lewy prosty. Torma usiłował kilka razy zdezorientować mnie balansem ciała i zaskoczyć jakimś niespodziewanie wyprowadzonym ciosem. Nie udało mu się. Natomiast ja zastosowałem bardzo mylący zwód, po którym wypuściłem prawy prosty na żołądek Czechosłowaka. Torma poczuł ten cios. Już teraz nie bałem się jego sztuczek” – tak opisywał przebieg pojedynku Chychła.

A finał? Od pierwszego gongu walka z Szczerbakowem była zacięta i wyrównana. Polak pozwalał radzieckiemu pięściarzowi atakować, bo sam świetnie bronił i kontrował. Potrafił narzucić swój styl ataków z półdystansu i dystansu. Przez dwa starcia pojedynek był wyrównany. W ostatniej rundzie Chychła wyprowadził niezwykle skuteczne kombinacje, zmuszając przeciwnika do obrony. I został mistrzem olimpijskim! Pierwszym Polakiem po wojnie, który odebrał medal z najcenniejszego kruszcu. Trzeba przyznać, że na początku lat 50. ubiegłego wieku, w kategorii półśredniej na Chychłę nie było mocnych. Przynajmniej w sporcie. Bo z życiem bywało różnie.

Rok 1948. Zygmunt Chychła i Siergiej Szczerbakow podczas walki na ringu. fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Rok 1948. Zygmunt Chychła i Siergiej Szczerbakow podczas walki na ringu. fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Zygmunt Chychła przyszedł na świat w Gdańsku 5 listopada 1926 roku. Jego ojciec chrzestny, wielki pasjonat pięściarstwa, podarował mu kiedyś dwie pary rękawic. Stały się one nieodłącznym towarzyszkami dziecięcych zabaw. Stoczył w nich pierwszą „walkę”, na strychu jednej z gdańskich kamienic. Przeciwnikiem był przyjaciel z podwórka.

Bo Zygmunt nie płynął z prądem. Kiedy rówieśnicy ganiali za piłką, on skupiał się na dyscyplinach, w której stajesz z przeciwnikiem sam na sam. Jesteś zależny od tylko od siebie. Cementowana z każdym kolejnym dniem miłość do boksu, zaprowadziła go w końcu na salę treningową. Do Gedanii Gdańsk. Ale pierwsze zajęcia okazały się rozczarowaniem. Bo trener kazał ćwiczyć gimnastykę, a nie obijać worek treningowy. Zawiedziony Chychła, w wielkiej tajemnicy, korzystał jednak z przyrządów. Obijał je tak mocno, że „ręce mdlały”. Nie tylko gimnastyka była problemem…

Przyznam się dzisiaj, ze miałem jeszcze jedno takie utajnione chłopięce zmartwienie, które na jakiś czas stało się obsesją. Oto zagłębiła mnie myśl, że brak palca wskazującego u lewej ręki, który obcięły mi tryby młockarni gdy miałem 7 lat, utrudni pracę lewej ręki i osłabi cios i w rezultacie obniży moje walory jako boksera„.

Na szczęcie problem okazał się błahy. Bo Zygmunt Chychła od pierwszych stoczonych pojedynków walczył na wysokim poziomie.

Był rok 1939. 1 września rozpoczęła się okrutna, globalna wojna. Kilka miesięcy później przyszły mistrz olimpijski został pozbawiony obywatelstwa gdańskiego. Wszystko przez to, że jego rodzina nie chciała podpisać volkslisty. Zaczęły się szykany, kontrole.  W 1944 roku, kiedy wojska Hitlera przegrywały wojnę na wszystkich frontach, Zygmunt został przymusowo wcielony do Wermachtu. W niemieckim mundurze dotarł do Francji, gdzie zdezerterował, a następnie przedostał się do Włoch, aby zasilić szeregi II Korpusu Polskiego gen. Andersa. Tam też wytrwał do końca wojny, tam toczył pokazowe pojedynki. Stawką były papierosy…

Czytaj też: Drogi i wybory Tony’ego Ayali Jr. – równie wielkiego, co niespełnionego talentu

mistrz i choroba

Po powrocie do kraju w chłopaku odrodziło się dawne, pięściarskie uczucie. Sala, rękawice, worek treningowy pozwoliły Zygmuntowi odżyć. W 1948 roku zasilił kadrę Feliksa „Papy” Stamma, niemal od razu stając się jej wiodącą postacią.

Całe lata okupacji przepadły dla mnie jako zawodnika. Można było zaledwie trochę w domu cichaczem potrenować, ale to przecież daje niewiele. Do treningu potrzebne są przyrządy, porządna sala gimnastyczna, dobry trener. Po odzyskaniu niepodległości trzeba było nadrabiać lata bezczynności sportowej” – mówił w „Przekroju”.

Cichy i małomówny pięściarz z Gdańska rozpoczął zawrotną karierę sportową, stając się przy tym symbolem polskiej szkoły pięściarstwa. W 1951 roku sięgnął po tytuł mistrza Starego Kontynentu, pokonując w finale Austriaka Hansa Kohleggera. Rok później zgarnął, to słynne, pierwsze powojenne złoto olimpijskie, a po dwóch latach, na swojej ziemi, w Warszawie, znów sięgnął po Mistrzostwo Europy. Tu warto się zatrzymać.

Z tym ostatnim sukcesem wiąże się bowiem spora kontrowersja. Przed startem warszawskiej imprezy u Chychły wykryto gruźlicę. Ponoć ludzie, którym bardzo zależało na jego występie, skłamali, twierdząc, że choroba ustąpiła. Przyjaźni decydentom lekarze tylko to potwierdzili i niczego nieświadomy pięściarz ruszył do ringu. Znów dotarł do finału, znów pokonał Szczerbakowa i znów mógł cieszyć się z medalu. Najpierw jednak musiał obejrzeć „przedstawienie” jakie zgotowali mu polscy działacze. Otóż po zakończeniu walki, wraz z swoimi radzieckimi odpowiednikami złożyli protest, twierdząc, że pojedynku nie sędziowali rozjemcy z państw socjalistycznych i zwycięstwo należy się radzieckiemu zawodnikowi! Na szczęście nic z tego nie wyszło.

Zygmunt Chychła (czwarty z lewej) w dresie reprezentacji Polski. fot. Bundesarchiv, Bild 183-08415-0001 / CC-BY-SA 3.0
Zygmunt Chychła (czwarty z lewej) w dresie reprezentacji Polski. fot. Bundesarchiv, Bild 183-08415-0001 / CC-BY-SA 3.0

Po tych – niezwykłych dla polskiego boksu – mistrzostwach, nasz bohater stoczył kolejną walkę. Z gruźlicą. Tą samą, którą wcześniej rzekomo wyleczono.

Gdy w pół roku po mistrzostwach Europy wszedłem prywatnie o lekarza zaniepokojony pewnymi objawami, ten obejrzawszy moje zdjęcie rentgenologiczne załamał ręce. Dziura na 3 cm w prawym płucu. Powiedział mi, że gdyby nie silny organizm to przy pana forsownym wysiłku jako boksera, miałby pan już sito nie płuca!” – mówił mistrz z Helsinek.

Zdrowie nie pozwoliło mu kontynuować wybornej kariery. Zakończył ją przedwcześnie w 1953 roku.

Pod koniec lat 50. wysłał do komunistycznych władz prośbę o zgodę na wyjazd do RFN. Rozwścieczył tym dygnitarzy partyjnych, którzy uparcie, przez prawie 15 lat, zakazywali mu opuszczania kraju. Przez cały ten czas Chychła pracował i ponawiał swoją prośbę. Zależało mu, by rodzina, która od lat mieszkała w Hamburgu, znów była razem. W końcu się udało. W 1972 roku wyemigrował za żelazną kurtynę. Koszt był jednak ogromy. Władze wymazały jego nazwisko z tabel. Traktowały tak, jakby nigdy go nie było…

Dopiero po przemianach ustrojowych przypomniano sobie o nim. W 2003 roku został nawet tytuł Honorowym Obywatelem Miasta Gdańska. Zmarł w Hamburgu, 26 września 2009 roku.

Zygmunt Chychła
Zygmunt Chychła

Zygmunt Chychła:

  • W 1952 roku w Helsinkach został mistrzem olimpijskim w wadze półśredniej
  • Dwukrotnie – w 1951 roku w Mediolanie i w 1953 roku w Warszawie – zdobył tytuł mistrza Europy
  • Cztery razy w latach: 1948,1949,1950 i 1952 – był mistrzem Polski
  • W 1949 roku sięgnął z Gedanią po drużynowe mistrzostwo kraju.
  • 17 razy wystąpił w reprezentacji Polski, odnosząc 15 zwycięstw.
  •  W karierze stoczył 264 walki, z których 237 wygrał.

Pisząc tekst korzystałem z archiwalnych numerów: „Przeglądu Sportowego”, „Trybuny Robotniczej”, „Dziennika Bałtyckiego”, „Przekroju”.

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

Young Griffo

Young Griffo – uzależniony fenomen

Podziel się:

W ringu był nieuchwytny. Szybki, przewidujący ruchy przeciwnika Young Griffo zyskał miano specjalisty od defensywy. W życiu prywatnym nie potrafił sobie poradzić z najsilniejszym przeciwnikiem. Z alkoholem…

Podziel się:
Czytaj więcej

Jan Banaś i Krok, który zmienił karierę

Podziel się:

Idolów miał kilku. Był wśród nich genialny brazylijski drybler Garrincha. Był też Gerard Cieślik. I George Best, do którego często go porównywano. Choć, jak sam przyznawał, że nie pił w przeciwieństwie do Irlandczyka

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top