historiasportu.info

Tour de France. Oszustwa i skandale… niemal od początku

Doping w Tour de France to temat, który od ponad wieku rzuca cień na jeden z najważniejszych wyścigów kolarskich świata. Od „podwózek” Garina w 1904 roku, przez eter, morfinę i amfetaminę, aż po erę EPO i transfuzji krwi – historia Wielkiej Pętli pełna jest skandali, kontrowersji i upadków legend. Jak wyglądała droga od pierwszych prób oszustwa do największej kompromitacji w historii sportu, czyli sprawy Lance’a Armstronga? Dziś mroczna strona Tour de France…

Zaczęło się już w 1903 roku, gdy Maurice Garin wygrał historyczną, bo pierwszą edycję Tour de France. Wieloetapowy wyścig, zorganizowany z inicjatywy Henri’ego Desgrange’a miał pomóc zwiększyć sprzedaż jego „L’Auto”. Norman Davies, w swym słynnym dziele „Europa”, tak pisał o genezie Wielkiej Pętli:

„[Wyścig] zrodził się z połączenia kilku zjawisk epoki nowożytnej: koncepcji odpoczynku i rekreacji, organizacji masowego (męskiego) sportu, rozwoju specjalistycznej techniki – w tym przypadku wynalazku linek hamulcowych, przerzutki i gumowych opon – oraz konkurencji wielkonakładowych gazet”.

Henri wymagał jedynie od startujących, by ci jeździli na własnych rowerach, naprawiali je samodzielnie i nie jeździli na skróty. Niby niewiele, ale… przejechanie kilkusetkilometrowych etapów, chęć zapisania się w historii i wizerunek człowieka niezniszczalnego pchnęły kolarzy do oszustw.

Oszustwa większe i mniejsze

Już w drugiej edycji wybuchł pierwszy wielki skandal. Organizatorzy odkryli, że wspomniany Garin i inni kolarze korzystali z pociągów by oszczędzać siły. W listopadzie 1904 roku przeprowadzono śledztwo i zdyskwalifikowano zwycięzców sześciu etapów i samego Garina. Techniczny doping w stylu „okazjonalnej podwózki” był łatwy do zastosowania, a trudny do wykrycia. Towarzyszył zawodnikom jeszcze kilka lat…

W tych pierwszych wyścigach wykorzystywano wszelkie znane sposoby, by pomóc swoim faworytom. Co gorsza, pomagierami często byli kibice. W 1904 roku rozsypywano gwoździe na trasie, rzucano kamieniami, atakowano uczestników. Tak, tak! Przykładowo, gdy Alfred Faure jechał przez rodzinną miejscowość, jego wierni kibice zaatakowali resztę peletonu! W ruch poszły pięści. Dobrze, że na miejscu zjawiła się policja.

Maurice Garin
Maurice Garin fot. domena publiczna

W 1913 roku Eugene Christophe został ofiarą przepisu o samodzielnym naprawianiu roweru. Zaczęło się od złamania widelca. Kolarz, chcąc doprowadzić sprzęt do użytku, ruszył pieszo, przed siebie. Po jakimś czasie miał znaleźć kuźnię, w której kowal użyczył mu swoich narzędzi. Rower został naprawiony, Eugene dojechał do mety, ale już po jej minięciu został zdyskwalifikowany. Pomoc fachowca i – prawdopodobnie – jego syna kosztowała go zaszczyty.

W 1947 Jean Robic postanowił złamać święte zasady ostatniego etapu, na którym uczestnicy nie ścigają się, ale w przyjacielskiej atmosferze mkną do mety. Francuz nie wygrał wcześniej ani jednego etapu, ani razu nie założył żółtej koszulki lidera, ale na ostatnich metrach celowo zaatakował, choć wiedział, że nie powinien. I wygrał klasyfikację generalną! Oburzenie lwiej części peletonu było wielkie.

Paleta używek…

Przerzucamy się do używek. W latach 20. XX wieku doping stał się powszechnością. Bracia Pélissier ujawnili, że kolarze używali eteru, morfiny, koniaku i strychniny. W 1924 roku cały peleton sięgał po takie „wspomagacze”, a korzystne rezultaty zażywania stawały się tajemnicą poliszynela. W 1927 roku wykonano fotografię, na której grupa kolarzy pali papierosy. Wierzono wówczas, że puszczenie dymka… poprawia wydolność.

Z roku na rok paleta sposobów na wspomaganie poszerzała się. 13 lipca 1967 Brytyjczyk Tom Simpson zmarł w trakcie wspinaczki na Mont Ventoux wskutek zawału serca spowodowanego nadużyciem amfetaminy.

Doping w Tour de France? Nawet tytoniowy! fot. domena publiczna
Doping w Tour de France? Nawet tytoniowy! fot. domena publiczna

W 1998 roku wybuchła afera Festina, po tym jak strychnina, EPO, hormony wzrostu, amfetamina i testosteron zostały odkryte w samochodzie tej ekipy. Policja przeszukała hotele, potajemne laboratoria zostały zdemaskowane, a wyścig był paraliżowany protestami kolarzy. Dziewięciu zawodników Festina przyznało się do systematycznego dopingu. Sprawą żyła cała Francja. Tour de France musiał rozsławić retorykę czystości i uczciwości.

Zapadł wyrok. Wyścig ponoć się oczyścił… I przyszły lata 2005-2006. Floyd Landis, początkowo triumfator z 2006, został przyłapany na stosowaniu testosteronu. Kolarz zakończył prędko karierę, a UCI wykreśliła go z listy zwycięzców. I jeszcze największy skandal…

Pod koniec sierpnia 2005 roku francuska gazeta „L’Équipe” opublikowała materiał, który wstrząsnął światem, nie tylko kolarskim. Dziennikarze twierdzili, że posiadają „niepodważalne dowody” na to, że Lance Armstrong stosował erytropoetynę (EPO) już w 1999 roku. Twierdzili, że te jego siedem zwycięstw to efekt wielkiego oszustwa…

Doping w Tour de France – skandal stulecia

Źródłem rewelacji były stare próbki moczu, które zostały ponownie przebadane przez francuskie laboratorium antydopingowe. Testy miały charakter naukowy, ale nieformalny, co od razu wywołało kontrowersje: brakowało oryginalnych etykiet, próbek porównawczych i procedur zgodnych z obowiązującymi standardami.

Armstrong stanowczo zaprzeczył. Zarówno on, jak i organizatorzy Touru, odrzucili możliwość wyciągnięcia konsekwencji. Bo brak był formalnych dowodów, brak duplikatów, brak jasności co do sposobu przechowywania próbek. Ale cień podejrzeń padł…

W tym samym sezonie wybuchł kolejny incydent. Armstrong przeszedł test, który wykazał obecność glikokortykosteroidów, substancji zakazanych. Tłumaczył się stosowaniem maści z kortyzonem na otarcia od siodełka. Przedstawił nawet receptę. I znów wątpliwości, bo poziom substancji był zaskakująco wysoki, znacznie przekraczał ilości typowe dla preparatów dermatologicznych.

To był tylko początek. Siedem lat później, w czerwcu 2012 roku, Amerykańska Agencja Antydopingowa (USADA) oficjalnie oskarżyła Armstronga o systematyczne stosowanie dopingu w latach 1996–2011. Śledztwo trwało miesiącami, a jego kulminacją była decyzja z 24 sierpnia 2012 roku: Armstrong został dożywotnio zdyskwalifikowany, a wszystkie jego wyniki – w tym siedem triumfów w Tour de France – anulowane z mocą wsteczną od 1 sierpnia 1998 roku.

Okładka "L'Equipe" z 2006 roku fot. domena publiczna
Okładka „L’Equipe” z 2006 roku fot. domena publiczna

USADA przedstawiła dowody: zeznania byłych kolegów z drużyny, dziesiątki dokumentów, raporty z badań. Armstrong miał korzystać z całej gamy zakazanych środków – od EPO, przez testosteron i kortyzon, po transfuzje krwi. Stosował wszystko, co dawało przewagę, i tworzył wokół siebie system milczenia i lojalności, który przez lata pozwalał mu uchodzić za „najczystszego mistrza”.

Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) potwierdziła decyzję amerykańskiej agencji 22 października 2012 roku. Tym samym, Lens Armstrong został oficjalnie uznany za oszusta. Jego nazwisko zniknęło z tabel wyników.

Pół roku później, w styczniu 2013, Armstrong wystąpił w słynnym wywiadzie z Oprah Winfrey. Publicznie przyznał się do wszystkiego. To była jedna z największych sportowych kompromitacji XXI wieku. I pewnie nie ostatnia próba oszustwa, bo one będą trwać tak długo, jak kolarski peleton będzie ścigał się ulicami Francji.

5 2 Głosy
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze

O autorze:

Warto zobaczyć:

Opowieści z dwóch desek - recenzja

Od października 2021 roku miłośnicy literatury sportowej, a już szczególnie tej w wydaniu zimowym, mogą sięgnąć po „Opowieści z dwóch desek” autorstwa Wojciecha Bajaka – książki nieprzeciętnej.

Reeage na lodzie 1988

Zimowe igrzyska olimpijskie w Calgary, rok 1988. Debiutanci z Jamajki pozują do zdjęcia z Howdy’m, oficjalną maskotką tamtej imprezy. Ten ktoś, kto przywdział strój tego sympatycznego niedźwiedzia polarnego, na pewno zdawał sobie sprawę, że właśnie otoczyły go gwiazdy. I to nieszablonowe.

Feldhandball, czyli piłka ręczna na trawie, to wymysł niemieckich maniaków tego sportu. W latach 20-tych XX wieku, sport ten zaczął zyskiwać popularność. Złotymi czasami tej, wydawać by się mogło, dziwnej dyscypliny były rządy Adolfa Hitlera. To właśnie on zamarzył sobie, by stał się on konkurencją olimpijską, kosztem tej tradycyjnej odmiany. A skoro wódz chciał...to tak się stało. W czasie berlińskich igrzysk (1936), Feldhandball zaliczył swój debiut.

John Wooden (z lewej) w 1965 roku fot. domena publiczna

John Wooden, legendarny trener koszykówki i twórca „Piramidy Sukcesu”, do dziś inspiruje nie tylko sportowców, ale i liderów biznesu …

0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x