John Wooden, legendarny trener koszykówki i twórca „Piramidy Sukcesu”, do dziś inspiruje nie tylko sportowców, ale i liderów biznesu czy nauczycieli. W swojej karierze zdobył dziesięć tytułów mistrza NCAA, wychował gigantów basketu, jak Kareem Abdul-Jabbar czy Bill Walton. Osiągnął to stosując metody pełne pokory, dyscypliny i dbałości o szczegóły. To on zmienił oblicze szkolenia sportowego.
– Wybitny trener to nauczyciel, który przekonuje całą drużynę do przyjęcia roli, którą uważa za najważniejszą dla dobra ogółu – mówił w 2000 roku, będąc już legendą uniwersyteckiego basketu. Młodymi zawodnikami dowodził z ławki. Ci nazywali go „Czarodziejem z Westwood”, byli mu oddani, niektórzy wręcz zapatrzeni w to jego podejście do pracy i ludzi. John Wooden, przez wielu określany jest trenerem wszechczasów.
„Nie obwiniaj się”
Urodził się 14 października 1910 roku w Hall, w stanie Indiana. Wychował się w pobliskim mieście Martinsville. Razem z trzema braćmi dorastał na farmie, gdzie koszykarską „halą” stała się pobliska stodoła, w której rzuty oddawano do kosza na pomidory, a za piłkę służył zlepek ze starych szmat. Do koszykówki miał smykałkę, co zaowocowało studiami na Purdue University. Tam zdobył mistrzostwo NCAA w 1932 roku, będąc jednym z najlepszych zawodników uczelni. Ale wielkiej, profesjonalnej kariery zawodniczej nie zrobił. Los miał dla niego inne zadania. Został szkoleniowcem i mentorem.

Karierę nauczycielską i trenerską Woodena przerwała II wojna światowa, podczas której przez prawie trzy lata służył jako porucznik w marynarce wojennej. W 1948 roku objął drużynę UCLA Bruins, z którą związał się na niemal trzy dekady. To tam zebrał pierwsze doświadczenia. Świętował zwycięstwa. Analizował porażki, które – według niego – dla młodego sportowca mogły być szansą (dobrze przepracowane) lub zagrożeniem.
– Nie obwiniaj się. To najgorsza porażka, jaką kiedykolwiek poniesiesz – twierdził.
| Czytaj też: 68 lat temu urodził się Larry Bird. Gracz, który uratował NBA?
Najpierw wartości
Jego legenda narodziła się na uczelni w Kalifornii. W latach 1964–1975 tamtejsza drużyna zdobyła aż dziesięć tytułów mistrza NCAA, z czego aż siedem z rzędu – to rekord do dziś niepobity. Ale to nie wszystko. Począwszy od 1971 aż do 1974 roku UCLA wygrało 88 meczów z rzędu, co również jest osiągnięciem ponadczasowym. Zespoły Woodena zanotowały również cztery sezony z wynikiem 30-0 i wygrały 19 mistrzostw konferencji. W jego zespole grali późniejsi giganci NBA, jak Kareem Abdul-Jabbar czy Bill Walton. Wooden czterokrotnie otrzymał tytuł Trenera Roku Associated Press i jako pierwszy w historii został wprowadzony do Galerii Sław koszykówki zarówno jako zawodnik, jak i trener. Zmarł 4 czerwca 2010 roku, w wieku 99 lat.
Choć jego osiągnięcia sportowe są imponujące, to filozofia pracy trenerskiej Woodena do dziś uznawana jest za wzór. Opierała się na tzw. „Piramidzie Sukcesu”. To był model oparty na wartościach. Cenił pracowitość, lojalność, samodyscyplinę czy entuzjazm. Wooden wierzył, że prawdziwy sukces to spokój ducha wynikający z przekonania, że dało się z siebie wszystko. Zamiast na zwycięstwach, skupiał się na codziennej pracy i systematycznym rozwoju.
Słynął z dbałości o detale. Potrafił przez kilka minut uczyć zawodników, jak prawidłowo wiązać buty, ubierać skarpetki, albo jak stawiać pierwsze kroki po wejściu na parkiet. Dlaczego? Żeby ci nie skarżyli się później na odciski. Treningi planował co do minuty. Sporządzał z nich skrupulatne notatki. Zajęcia budował tak, by odzwierciedlały boiskową rzeczywistość. Miały być trudne, niekiedy wręcz nieprzyjemne i stresujące. Robił to, by w czasie meczów nic nie zaskakiwało jego chłopców.
– Trener uczył nas samodyscypliny i zawsze był najlepszym jej przykładem – wspominał Kareem Abdul-Jabbar. – Zniechęcał do wyrażania emocji na boisku.
Bill Walton, dwukrotny mistrz NBA, dodawał:
– Trener powtarzał: bądź najlepszy w każdym przedsięwzięciu, którego się podejmujesz. Nie martw się o wynik, nie martw się o wizerunek. Nie martw się o przeciwnika. Może brzmi to łatwo, ale w rzeczywistości jest naprawdę trudne do zrealizowania. A trener pokazał nam, jak to robić.
|Czytaj też: Wilt Chamberlain na ławce trenerskiej, czyli nie każda legenda będzie dobrym trenerem…
John Wooden: Przyjaciel
Sam Wooden nie podnosił głosu, nie krzyczał. Mówił rzeczowo, spokojnie i z szacunkiem. Zawodnicy często zwracali się do niego z prośbą o pomoc w rozwiązaniu sytuacji życiowych. Wiedzieli, że mogą na niego liczyć. Rzeczony Abdul-Jabbar wspominał kiedyś, jak wraz z kolegami w czasie pomeczowej podróży, dyskutował o religii. Choć temat był kontrowersyjny, to trener i tak sprawił, że tamta sytuacja zespalała zespół.
– Jechaliśmy autobusem, między meczami, które musieliśmy grać na Środkowym Zachodzie. Jechaliśmy z Columbus do Notre Dame i po prostu rozpoczęliśmy rozmowę. Ja i kilku kumpli dyskutowaliśmy na temat naszych różnych przekonań religijnych. A mieliśmy dość zróżnicowaną grupę facetów. Przeszedłem na islam, ale nikomu o tym nie powiedziałem. Zacząłem mówić o moich przekonaniach religijnych i doszliśmy do punktu, w którym zaczęliśmy słuchać siebie nawzajem. Wiecie, nie próbowaliśmy zdominować rozmowy prozelityzmem i żądaniem, aby wszyscy widzieli to tak, jak chciał to widzieć jeden z nas, i to było miłe doświadczenie. Trener Wooden przyszedł, stanął na uboczu i nasłuchiwał, i jakby nas dopingował, żeby dać każdemu możliwość zabrania głosu. To naprawdę zbliżyło nas do siebie.
Gdy w 1985 roku Woodenowi zmarła żona Kareem złapał za telefon i zadzwonił do niego. Mężczyźni długo rozmawiali. Gracz pocieszał trenera. Wspierał go. Dwanaście lat później sytuacja się odwróciła. To Abdul-Jabbar stracił bliską osobę, matkę. John również go pocieszał.
Takie podejście do sportu i życia, podparte wymiernymi sukcesami natchnęło nie tylko sportowców, ale również menedżerów, liderów biznesu i edukatorów. John Wooden wyprowadził sportowe metody na życiowe salony. A to też olbrzymi sukces…
– Nigdy nie powinieneś próbować być lepszy od kogoś innego, zawsze powinieneś uczyć się od innych – tym prostym stwierdzeniem nadał kierunek szkoleniowy na lata. I to bez względu na dyscyplinę.