Małgorzata Dydek – najwyższa koszykarka w historii WNBA i legenda polskiego sportu – zyskała sławę nie tylko dzięki wzrostowi. Bo grać potrafiła!
Wzrostem wyróżniała się zawsze. Mając dziesięć lat mierzyła już 175 cm, a gdy w 1998 roku trafiła do amerykańskiej WNBA, liczyła 213 cm, a według innych danych – aż 218. Na parkiecie warunki fizyczne na pewno jej pomagały. W życiu?
– Chciałabym być niższa – przyznała kiedyś.
Małgorzata Dydek miała też ogromny dystans do siebie. We wspomnieniach najbliższych rysuje się jej obraz: dobrej, ciepłej i oddanej osoby. Z poczuciem humoru. W wywiadzie dla Onetu w 2000 roku mówiła:
– Przez radio w banku, w którym załatwiałam sprawę, podano komunikat: „Porwano koszykarkę Małgorzatę Dydek, uprowadzono ją czerwonym maluchem. Wzrost poszukiwanej 213 cm…” Nawet zapomniałam, że był wówczas pierwszy kwietnia.
|Czytaj też: Legendy NBA nie rozpoznawali na ulicy. Koledzy z „Dream Team” mu tego zazdrościli
Małgorzata Dydek: „Nie jestem gwiazdą
Urodziła się 28 kwietnia 1974 roku w Warszawie. Pochodziła z rodziny o koszykarskich tradycjach; jej siostry, Katarzyna i Marta, również grały w koszykówkę. Początki jej sportowej przygody wiążą się z Huraganem Wołomin. Zaś pierwsze poważne sukcesy z Olimpią Poznań, z którą dwukrotnie zostawała mistrzynią kraju i dotarła na najniższy stopień podium w Pucharze Europy. Następnie grała we Francji (Valenciennes Orchies), Hiszpanii (Pool Getafe) i Polsce (Fota Porta Gdynia, później Lotos Gdynia). W sezonie 1999–2000 została wybrana MVP finałów Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet i uznana za najlepszą koszykarkę Europy przez „La Gazzetta dello Sport”.

Koleżanki wołały na nią „Ptyś”. Była filarem reprezentacji Polski, z którą zdobyła mistrzostwo Europy w 1999 roku. Jej podkoszowa postawa była kluczem tamtego sukcesu. Została wybrana najlepszą zawodniczką mistrzostw. W tamtym turnieju zdobyła 154 punkty.
– Nie jestem gwiazdą, robię swoje – komentowała wtedy, z naturalną skromnością.
W 1998 roku została wybrana z numerem 1 w drafcie WNBA przez Utah Starzz, w lidze grała również dla San Antonio Silver Stars, Connecticut Sun i Los Angeles Sparks. W ciągu 11 sezonów rozegrała 323 mecze, zdobywając średnio 10 punktów, 6,6 zbiórek i 2,7 bloków na mecz. Do dziś pozostaje liderką wszech czasów WNBA w liczbie zablokowanych rzutów – 877. Jej karierę w Stanach Zjednoczonych skrzętnie relacjonowały polskie media. Liga WNBA, na przełomie wieków, zyskała nad Wisłą sporą popularność. W dziennikach, na kartkach sportowych, notowano wyniki meczów. Prezentowano tabele. W młodzieżowych pismach typu „Bravo Sport” drukowano plakaty z jej podobizną.
|Czytaj też: Litewski „Dream Team”
WNBA i śmierć
Bardzo dobry czas w drużynie Utah przypadł na lata 2002-2003. „Margo” grała wówczas jak z nut. W 2002 mówiła:
– I tak był to nasz najlepszy rok. Pobiłyśmy wszystkie klubowe rekordy. Nasza rywalizacja z Cornets przeszła do historii. Drugi mecz kończył się dwoma dogrywkami, publiczność oglądała naszą walkę na stojąco, a sędzia dostał zawału. Choć przegrałyśmy, to jednak zdołałyśmy się podnieść i wygrać trzecie decydujące spotkanie. W konfrontacji ze Sparks byłyśmy zbyt zmęczone, aby podjąć walkę. I tak wypadłyśmy jednak lepiej niż męski zespół z Utah.
Rok później pierwszy raz w karierze zagrała w Meczu Gwiazd, po stronie Zachodu. W 2006 dołożyła drugi występ, tym razem dla Wschodu.
Po zakończeniu kariery przeniosła się do Australii, gdzie pracowała jako trenerka. Rankiem 19 maja 2011 roku krzątała się po w Brisbane. Zasłabła i osunęła się na podłogę. Mąż David próbował jej pomóc. Na miejscu pojawiły się służby medyczne. Lekarze w szpitalu wprowadzili ją w stan śpiączki farmakologicznej. Zmarła tydzień później. Była w czwartym miesiącu ciąży, osierociła dwójkę dzieci. Wcześniej zdiagnozowano u niej arytmię serca.
W Wołominie zorganizowano memoriał jej pamięci. W 2019 roku została pośmiertnie wprowadzona do Galerii Sław FIBA, a to tylko potwierdza jej nieoceniony wkład w rozwój kobiecej koszykówki. Od 2023 jest patronką Szkoły Podstawowej nr 6 w Ząbkach.