21 maja 1939 roku, w trakcie meczu ligowego Ruch Chorzów – Union Touring Łódź, Ernest Wilimowski zdobył dziesięć goli. Ruch wygrał spotkanie 12:1, a rekord „Eziego” jest niepobity do dzisiaj.
Tamta niedziela dla kibiców Ruchu była szczególna. Na obiekcie pojawił się nowy zegar „Omegi”. Wokół murawy usadowiło się blisko dwa tysiące osób. Przeciwnik nie należał do najtrudniejszych, beniaminek z Łodzi dopiero poznawał, jak smakuje futbol na najwyższym poziomie. Zapowiadało się na radosne popołudnie. Po inauguracyjnej porażce z Garbarnią, Ruch wygrał pięć razy, by potem ulec na wyjeździe Pogoni Lwów. Niemniej „Niebiescy” byli na dobrej drodze, by znów wygrać ligę.
Goście rozpoczęli nieźle. Zaatakowali, wywalczyli rzut rożny czym… podrażnili gospodarzy. Chorzowianie ruszyli do natarcia. Do przerwy było 3:0. Dziennik „Polonia” oceniał, że łodzianie mogli przegrywać wyżej, ale bardzo dobre zawody rozgrywał ich bramkarz, Falkowski, który na drugą połowę już nie wyszedł. Zamiast na placu gry, pojawił się w szpitalu ze złamanym palcem.
W drugiej części „Niebiescy” wręcz zmiażdżyli rywali. Ernest Wilimowski do klasycznego hat-tricka z pierwszej połowy dołożył jeszcze siedem goli. Dwa dołożył Teodor Peterek. Union Touring zdobył honorową bramkę po skutecznie egzekwowanej jedenastce.
|Czytaj też: Przedwojenni piłkarze-amatorzy? Niekoniecznie…
Prasowe komentarze
Wynik meczu i postawa „Eziego” były komentowane w prasie. „Przegląd Sportowy” pisał (pisownia oryginalna):
„Gwiazdą spotkania był Wilimowski, a jego rekord 10 bramek w jednym meczu ligowym pozostanie długo nienaruszony. Mimo to gra Wilimowskiego nie była bez zarzutu. Było w niej za dużo cyrkowych sztuczek i za mało pomocy sąsiadom, na czym stracił dobrze grający Wodarz”.

Podobną ocenę wydał redaktor „Polonii” (pisownia oryginalna):
„Ruch, na tle słabo dysponowanej drużyny łódzkiej, wypadł z jak najlepszej strony. Zarzucić należy tylko napastnikom to, że grali zbytnio dla galerii, popisując się różnymi sztuczkami, zamiast dążyć do uzyskania jak najwięcej bramek”.
Po zakończeniu meczu Ruch był liderem ligi, zaś Union Touring Łódź zamykał tabelę. Ernest Wilimowski kroczył po kolejną koronę króla strzelców, a jego zespół po obronę mistrzostwa. Niestety, rozgrywek nie dokończono. Wybuch wojny sprawił, że piłka nożna zeszła na dalszy plan…
|Czytaj też: Nagrobek zdrajcy czy bohatera? Trudne losy piłkarskiej kariery Ernesta Wilimowskiego