Nagłe i nieco niespodziewane było jego odejście. W publikacjach książkowych czy w sieci znaleźć można informacje, że Zygmunt Krzyżanowski (na zdjęciu w środku), twórca wielkich sukcesów siatkarek w latach 50., „wziął rozbrat z kadrą”, albo – zwyczajnie – „zakończył współpracę”. Dotarłem jednak do informacji prasowych, które wyjaśniają, dlaczego człowiek, który był wzorem m.in. dla Andrzeja Niemczyka musiał opuścić reprezentację.
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi albo o politykę, albo o pieniądze. Albo o jedno i drugie…
Przemyt w PRL? Codzienność!
Była końcówka roku 1956. Władze PRL przechodziły poważny kryzys. W czerwcu doszło do wydarzeń poznańskich. Polacy domagali się politycznych zmian, a napięcie w kraju rosło. Na rynku brakowało wielu towarów, dlatego co sprytniejsi obywatele, mający możliwość zagranicznych wyjazdów, przywozili do kraju rzeczy, które łatwo i szybko można było sprzedać. Przemyt w PRL kwitł w najlepsze, a nieocenionymi „dystrybutorami” dóbr byli ludzie sportu. Bo otrzymywali paszporty, bo w ramach rywalizacji sportowej wyjeżdżali za granicę. Bo sport wykorzystywano propagandowo, więc piłkarze, lekkoatleci, narciarze i inni ulubieńcy aren mogli pojawiające się szanse wykorzystać.
We wrześniu 1956 roku sportowe środowisko obiegła informacja, że trener reprezentacji siatkarek otrzymał wypowiedzenie. To był wstrząs! Sprawa była o tyle kontrowersyjna, że Zygmunt Krzyżanowski, który objął kadrę seniorek w 1951 roku, osiągnął z tą drużyną nie lada sukcesy. Już w pierwszym roku swojej pracy poprowadził ją do trzeciego miejsca na akademickich mistrzostwach świata. W 1952 roku osiągnął z zespołem wicemistrzostwo świata, a cztery lata później – brązowy medal mistrzostw świata. Dlaczego pozbawiono go posady?
|Czytaj też: Ze szkolnej sali gimnastycznej na światowe areny. Jak narodziły się najpopularniejsze sporty zespołowe?
Dlaczego Zygmunt Krzyżanowski stracił pracę?
Pierwsze konkretne informacje w tej sprawie podał „Przegląd Sportowy”. 24 września 1956 roku w artykule „Sprawa trenera Krzyżanowskiego” pisano tak:
„Trener państwowy w piłce siatkowej — Z. Krzyżanowski w czasie wyjazdu służbowego z reprezentacją państwową do Francji przywiózł do kraju w celach handlowych różne towary (np. 380 szczoteczek), co nie licuje z godnością ani obowiązkami wychowawcy i opiekuna drużyny sportowej. Wobec powyższego trener Krzyżanowski otrzymał wymówienie z pracy w GKKF, a jego sprawa jako członka Rady Trenerów została przekazana Prezydium Sekcji Piłki Siatkowej GKKF do rozpatrzenia”.
Oburzenie władz było tym większe, że nieco wcześniej waterpolista stołecznego CWKS-u, Minartowicz, wpadł na próbie spieniężenia dwóch kilogramów, pochodzącego z zagranicy, srebra. Obie sprawy nałożyły się na siebie.
Trener Krzyżanowski został złapany przez urzędniczkę, która nie uwierzyła, że 380 szczoteczek do włosów… to prezenty dla jego najbliższych. Co ciekawe, Krzyżanowski w Zebrzydowicach miał zapłacić cło, a więc formalnie prawa nie złamał. W „Przeglądzie Sportowym” zwracano uwagę na „moralność” tego typu występków.

„Tak więc trener Krzyżanowski nie wszedł w kolizję z prawem. Nie oznacza to jednak, że nie naruszył on zasad dobrych obyczajów, że jego postępek jest w zgodzie z normami moralnymi, jakie obowiązują urzędnika państwowego i działacza sportowego. Nasze sportowe wyjazdy nie mogą mieć charakteru podróży dla załatwiania transakcji spekulacyjnych”.
W „Trybunie Robotniczej” redaktor Zbigniew Dudkowski poszedł o krok dalej:
„Biorąc pod uwagę tę fatalną passę, radzimy szczerze wszystkim amatorom łączenia przyjemności wyjazdu za granicę z korzyścią intensywnego podniesienia swojej stopy życiowej – przeczekać! Przeczekać – najlepiej i najbezpieczniej… dożywotnio”.
Mijały lata, a przemyt, nierzadko niedostępnych dla szarego obywatela towarów, trwał w najlepsze. Edward Fender, saneczkarz, wspominał mi kiedyś, jak przywoził z Austrii futra. Inni szmuglowali jeansy, magnetowidy i inne, kojarzone z luksusem artykuły. Cóż, skoro władze nie potrafiły ich zapewnić, to ludzie musieli sobie jakoś radzić…
I jeszcze rzecz o Krzyżanowskim…
Zygmunt Krzyżanowski, urodzony w Poznaniu w roku 1928, był jednym z najważniejszych trenerów w historii polskiej siatkówki kobiet. Jako selekcjoner reprezentacji narodowej oraz szkoleniowiec klubowy, odegrał kluczową rolę w budowaniu pozycji Polski na międzynarodowej scenie siatkarskiej w latach 50. i 70. XX wieku. Po przerwie spowodowanej „aferą przemytniczą”, w 1971 roku ponownie objął stanowisko trenera reprezentacji, zdobywając z nią brązowy medal mistrzostw Europy.
Poza pracą z kadrą narodową, Krzyżanowski odnosił sukcesy również na poziomie klubowym. W latach 1952–1953 prowadził męską drużynę CWKS Warszawa, zdobywając brązowy medal mistrzostw Polski. Potem, w latach 1966–1970 był trenerem męskiej drużyny Stal Nysa. W 1975 roku objął żeńską drużynę Czarnych Słupsk, z którą wprowadził zespół do I ligi w 1976 roku, zdobył brązowy medal mistrzostw Polski w 1977 roku, a w 1978 roku sięgnął po mistrzostwo Polski.
Zmarł 12 stycznia 1980 roku w Warszawie. Kilka lat później Andrzej Niemczyk, trener dwukrotnych mistrzyń Europy, przyznał:
„Moim wzorem do naśladowania był świętej pamięci Zygmunt Krzyżanowski. To on przez wiele lat pracował z reprezentacją Polski kobiet. Od niego nauczyłem się bardzo wiele. Zygmunt był znakomitym teoretykiem i strategiem”.
|Czytaj też: Miała być sportem dla słabszych. Historia siatkówki
Źródła:
- Trybuna Robotnicza, 1956, nr 230, s. 4.
- Przegląd Sportowy 1956, nr 114, s. 2.