Andrzej Jarosik był napastnikiem o nieprzeciętnym instynkcie strzeleckim. Gwiazdą Zagłębia Sosnowiec. Grał w reprezentacji. Ale w historii polskiego futbolu najbardziej znany jest sytuacji podczas meczu Polska – ZSRR na igrzyskach olimpijskich w 1972 roku. To ona kosztowała go dalszą karierę w kadrze, choć wcześniej był jednym z najbardziej skutecznych napastników ligi…
5 września 1972 roku. Rosenaustadion w Augsburgu. Polska gra z ZSRR w bardzo ważnym spotkaniu turnieju olimpijskiego. Biało-czerwoni przegrywają 0:1, po golu z 29. minuty, autorstwa legendarnego Olega Błochina. Kazimierz Górski rozmyśla. Musi przecież reagować. Ewentualna porażka może okazać się wielce kosztowna.
– Andrzej, rozbieraj się, wchodzisz na boisko, zastąpisz Guta – rzuca trener w kierunku Andrzeja Jarosika, napastnika Zagłębia Sosnowiec.
– Teraz, to ja nie gram – miał odpowiedzieć piłkarz.
Górski przyjmuje komunikat. Ale musi działać, bo czas ucieka, a wynik jest niekorzystny. Patrzy na Zygfryda Szołtysika…
– W takim razie, „Zyga”, ty wejdziesz! – rzuca.
Bohater „Zyga”
Gracz Górnika Zabrze przygotował się. W 71. minucie pojawił się na placu gry. Na tablicy wyników nadal 1:0 dla ZSRR. Ale po jego wejściu gra zespołu polskiego poprawia się. Rozpoczęły się ataki. W 79. minucie Kazimierz Deyna wyrównał, skutecznie egzekwując rzut karny. Osiem minut później Robert Gadocha ruszył lewą stroną. Minął kilku rywali i zagrał piłkę do ustawionego tyłem do bramki Lubańskiego. Ten z pierwszej piłki zgrał ją do Szołtysika. „Zyga” huknął w kierunku dalszego słupka. Gol!
„W ostatnim kwadransie gry (Polacy) ruszyli do zdecydowanego ataku i przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Duża zasługa w tym małego Szołtysika, który umiejętnie rozdzielał piłki, a nawet popisał się pięknym strzałem, uzyskując zwycięską bramkę” – relacjonowała „Gazeta Krakowska”.
Do końca spotkania wynik nie ulega już zmianie. Zwycięstwo to stawia chłopców Górskiego w bardzo dobrej sytuacji wyjściowej. Ostatni mecz, z najsłabszym w grupie Marokiem, da im przepustkę do dalszych gier finału. A potem będzie wygrany 2:1 finał z Węgrami. Złoto padnie ich łupem.
Andrzej Jarosik w olimpijskim turnieju już nie zagra. Ba, w ogóle nie zagra już w reprezentacji.
W opublikowanych na łamach „Sportowca” „Kalendarzach Kazimierza Górskiego”, autor – Jerzy Chromik – usłyszał od Trenera Tysiąclecia:
„Niezapomniany mecz z drużyną radziecką. Przy stanie zero do jednego odmówił mi wejścia na boisko Andrzej Jarosik. Więcej u mnie nie zagrał. Wpuściłem Szołtysika i to on zadecydował o naszym zwycięstwie. Finał stał się realny”.
Górski był konsekwentny. Legendę Zagłębia długo nie uznawano za „prawowitego” medalistę olimpijskiego. W trakcie dekoracji medale otrzymali: Hubert Kostka, Antoni Szymanowski, Jerzy Gorgoń, Zbigniew Gut, Zygmunt Anczok, Marian Ostafiński, Lesław Ćmikiewicz, Kazimierz Deyna, Zygfryd Szołtysik, Zygmunt Maszczyk, Włodzimierz Lubański, Robert Gadocha, Jerzy Kraska. W kraju miały czekać kopie dla: Kazimierza Kmiecika, Ryszarda Szymczaka, Grzegorza Lato, Joachima Marxa, Mariana Szeji i Andrzeja Jarosika. Szeja i właśnie Jarosik długo nie pojawiali się w wykazach. Ponoć przez to, że nie zagrali w żadnym spotkaniu. Po latach PKOl uznał jednak ich prawa do medali.
|Czytaj też: W jaskini Lwów. Lata po remisie na Wembley
Potrzebny, gdy wszystko się wali?
Po dwudziestu sześciu latach sytuację z ławki rezerwowych i jej przyczyny dość szczegółowo opisano w „Trybunie Śląskiej”. Rozpytano byłych piłkarzy. Podstawowe pytanie? Dlaczego Jarosik odmówił Górskiemu? Wedle powszechnej teorii – obraził się na trenera. Chciał wejść wcześniej na boisko, ale nie dostał takiej szansy. To mogło urazić jego ambicje. Zygmunt Anczok, który wypowiadał się w artykule „Tajemnica Jarosika”, twierdził, że może faktycznie, jakaś forma sportowej dumy była przyczyną „buntu”.
Jerzy Lula, kolega z Zagłębia, w rozmowie Antonim Bugajskim, dziennikarzem „Przeglądu Sportowego”, autorem serii „Był sobie piłkarz”, mówił:
„Jak znałem Andrzeja, musiało chodzić o to, że wcześniej były inne ustalenia. Pewnie miał grać na igrzyskach w podstawowym składzie albo przynajmniej w tym meczu. No i zareagował emocjonalnie, kiedy okazało się, że trener potrzebuje go dopiero wtedy, gdy już wszystko się wali”.
Inną, zupełnie odmienną optykę na tamtą sytuację miał Józef Gałeczka, inny legendarny piłkarz drużyny z Sosnowca. W 1998 roku o klubowym koledze mówił tak:
„Był jednak dość słaby psychicznie, niepowodzenia szybko go deprymowały. Pamiętam, był taki mecz, w którym do przerwy nam się nie wiodło. Andrzej nie chciał wyjść na drugą połowę, dopiero musieliśmy go przekonywać. Może właśnie słaba psychika sprawiła, że nie chciał zagrać na igrzyskach?”.

O incydencie nie pisano. Niektórzy twierdzili, że z powodów klubowych sympatii Edwarda Gierka, który pochodził z Sosnowca i kibicował Zagłębiu. Dziś trudno ocenić pobudki. Andrzej Jarosik też o nich nie opowie. Zmarł 23 kwietnia 2024 roku w Saint-Mandrier-sur-Mer. Był wielką postacią sosnowieckiej piłki. Jeszcze przed wyjazdem do Monachium, gdy okazało się, że otrzymał powołanie do reprezentacji olimpijskiej, tamtejszy tygodnik „Zagłębie” pisał:
„Nie ulega wątpliwości, że Andrzej Jarosik zasłużył sobie na wyjazd na olimpiadę. Jest zawodnikiem doświadczonym, ambitnym, grającym z równym powodzeniem na wielu pozycjach, co zwłaszcza w rozgrywkach turniejowych może okazać się bardzo przydatne. Szczególnie dobrą formę demonstrował kapitan Zagłębia w ostatnich meczach ligowych. Oby tylko utrzymał ją do igrzysk”.
Pewnie i utrzymał. Ale tamta jedna sytuacja, być może zanadto nerwowa reakcja i słowa wypowiedziane pochopnie, przekreśliły dalszą grę z orłem na piersi. Szkoda. Bo był Jarosik napastnikiem dużego formatu. Pewnie nie raz, nie dwa jeszcze cieszyłby polskich kibiców swoimi golami.
|Czytaj też: Ucieczka z Polski Ludowej wpłynęła na jego karierę. 81 lat temu urodził się Jan Banaś
Andrzej Jarosik? Legenda sosnowca!
Andrzej Jarosik urodził się 26 listopada 1944 w Sosnowcu. Był synem Władysława i Stanisławy z Gątkowskich. Futbol był jego powołaniem. Miał coś, czego nie da się nauczyć. Instynkt. Błysk i zdecydowanie w polu karnym przeciwnika. Dynamikę i niesamowite przyśpieszenie. Szybko zyskał miano „młodego talentu”. Był rok 1963, kiedy juniorski zespół Zagłębia, razem z Polonią Bytom, ŁKS-em Łódź i Promieniem Żary, grał w finałach mistrzostw kraju w Zielonej Górze. W zespole Waldemara Torbusa szczególną uwagę zwrócono właśnie na Andrzeja. Sosnowiczanie przywieźli do klubu srebrne medale. A bramkostrzelny Jarosik prędko trafił do pierwszego zespołu.
Minęło parę tygodni i przyszedł seniorski debiut. Bardzo udany! Zagłębie w ligowym boju starło się z Lechem Poznań… i pewnie wygrało – 6:1. Andrzej już w pierwszej grze w najwyższej lidze polskiej strzelił bramkę. W 1965 roku zadebiutował w reprezentacji, w meczu z Bułgarią, rozgrywanym w Krakowie (1:1).
„Jak ocenić debiut młodego sosnowieckiego łącznika w reprezentacji państwowej? Czy spełnił on pokładane w mm nadzieje? Trzeba obiektywnie stwierdzić, że w pierwszym swoim występie w koszulce z białym orłem na piersiach Jarosik nikogo nie olśnił, równocześnie jednak nie na leżał do słabych punktów zespołu. Grał sobie ot, przeciętnie. Tak, jak wszyscy biało-czerwoni w tym dniu. Gorzej wszakże, niż w ostatnich meczach ligowych. Czy można mieć do niego pretensje o to, że obniżył loty? Raczej nie” – ocenił redaktor „Wiadomości sportowych”.
Potem w kadrze pojawiał się w miarę regularnie, zaliczając 25 gier, w których zdobył 11 bramek. Całkiem przyzwoita to statystyka…

W polskiej lidze lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, gdzie graczy o międzynarodowym potencjale biegało wielu, a każdy stadion był domem dla kilku talentów, Jarosik potrafił wybić się z tłumu. Strzelał gole, jak na zawołanie. W sezonie 1969/70 nie miał sobie równych. Osiemnaście bramek i korona króla strzelców. Rok później powtórzył ten wyczyn, choć strzelał mniej — trzynaście razy. Ale wystarczyło. Wśród gigantów ligi był jednym z największych. Mówili, że jedynym, który w sztuce trafiania do siatki przeciwnika mógł konkurować z Lubańskim.
Nie dziwnie, że starali się go pozyskać najwięksi z rodzimego podwórka. Może i kusili ciekawymi etatami w państwowych zakładach, kopalniach czy resortach. Ale on… przez siedemnaście lat nie zmienił barw! Ostatni raz dla Zagłębia zagrał 10 listopada 1974 roku w meczu z Arką Gdynia. W sumie zebrało się 265 występów i 113 bramek. W tym czasie Zagłębie trzy razy sięgnęło po wicemistrzostwo Polski. Dwa razy wygrało Puchar Polski. A w 1964 wygrało mistrzostwo w International Soccer League, czyli rozgrywki promujące europejską odmianę piłki nożnej w Stanach Zjednoczonych. Jarosik stał w środku tych sukcesów, prowadził drużynę, porywał publiczność.
|Czytaj też: „First touch”, czyli film o pierwszym udokumentowanym polskim meczu
Słuch po nim zaginął?
W 1975, kiedy już peerelowskie przepisy na to zezwalały (zawodnicy mogli wyjeżdżać do klubów zagranicznych po ukończeniu trzydziestego roku życia). pojechał do Francji, gdzie przez pewien czas występował w Racing Strasbourg. Potem kopał jeszcze w S.C. Toulon, u boku słynnego Jeana Tigany. Strzelał bramki, ale przyszła kontuzja – złamana noga. I potem, z roku na rok, słuch o nim zaginął. Roman Bazan, były piłkarz Zagłębia, mówił w 1998:
„Dochodziły do nas bardzo skąpe wiadomości o losach Jarosika. Po wyjeździe do Francji już go nie spotkałem, chyba nigdy do kraju nie przyjechał”.
Wspominano, że był introwertykiem. Facetem zamkniętym w sobie. Może dlatego usunął się w cień i nie chciał rozmieniać przeszłości na drobne? We Francji spędził resztę życia. Co ciekawe, wiadomość o jego śmierci obiegła Polskę kilka tygodni po zgonie. Dziś, mówiąc o nim, częściej słyszy się o epizodzie z olimpijskiego meczu, niż o solidnym napastniku, który siał postrach w szeregach rywali. I to w czasach, w których polska piłka klubowa miała się naprawdę dobrze…
fot. główne: https://zaglebie.eu/wpisy/futbol-retro-andrzej-jarosik-i-jego-debiut-okraszony-golem/
Źródła:
- „Wiadomości Zagłębia”, 1980, R. 25, nr 10, s. 8.
- „Tajemnica Jarosika” w: „Trybuna Śląska”, 1998 nr 229 s. 15.
- A. Bugajski, „Był sobie piłkarz… Niezwykłe historie zawodników nie tylko z pierwszych stron gazet”, Warszawa 2020.
- https://www.laczynaspilka.pl/biblioteka/kroniki/legenda-z-sosnowca (dostęp: 28 kwietnia 2025).
- Gazeta Krakowska. 1972, nr 212.
- https://www.laczynaspilka.pl/biblioteka/mecze/polska-zsrr-21-05091972 (dostęp: 28 kwietnia 2025).
- https://olimpijski.pl/olimpijczycy/andrzej-wieslaw-jarosik/ (dostęp: 28 kwietnia 2025).
- J. Chromik, „Remanent. Kalendarze Kazimierza Górskiego”, wyd. SQN, Kraków 2022.