historiasportu.info

Andreas Goldberger i pierwsze skalpy

Andreas Goldberger
Podziel się:

Twarz nigdy nie zdradzała jego wieku. Zawsze wyglądał na młodszego niż w rzeczywistości. Nawet wtedy, gdy liczył dwadzieścia jeden wiosen i zdobywał serca kibiców, wygrywając 41. Turniej Czterech Skoczni, koledzy z kadry żartowali, że wygląda jak szesnastolatek… Był początek roku 1993. Austriak Andreas Goldberger zaczął nowy rok z przytupem. A sezon skończył wybornie!

W Oberstdorfie zajął drugie miejsce. To był dobry prognostyk. W Garmisch Partenkirchen skończył trzeci, natomiast w Innsbrucku zwyciężył, pierwszy raz w karierze wygrywając konkurs Pucharu świata. Dodatkowo zyskał sporą przewagę nad kolejnym w klasyfikacji generalnej Japończykiem, Noriakim Kasaim. Bischofshofen też padło jego łupem. Ku wielkiej uciesze austriackich rodaków zgromadzonych na trybunach „Goldi” wskoczył na najwyższy stopień podium prestiżowego turnieju.

Pierwszy wielki skalp

Ale to nie było tak, że pojawił się znikąd. Nie był anonimowym skoczkiem. Już rok wcześniej dał znać o sobie w mistrzostwach świata w lotach narciarskich, które swoją drogą uwielbiał. W Harrachowie wyszła też jego młodzieńcza brawura, bo w decydującym momencie zaryzykował i… zaliczył upadek, który skończył się kontuzją obojczyka i nadgarstka. Srebro odebrał w szpitalu. Szybko jednak się pozbierał i wrócił na skocznie. Znów miewał bardzo dobre momenty.

Wierzył w niego ówczesny szkoleniowiec Austrii. Heinz Koch pracował z nim nad udoskonaleniem stylu V, który w tamtym okresie wypierał już klasyk. Trening za treningiem i efekty były widoczne. Andreas miał też szczęście, bo konkurencja w reprezentacji była tak duża, że formę należało utrzymywać w zasadzie bez przerwy. Na mistrzostwa świata do Falun jednak pojechał.

W Szwecji zdobył trzy medale. Na normalnej skoczni po pierwszej serii zajmował trzecie miejsce, ale w drugiej uzyskał 88,5 metra, co pozwoliło mu awansować na drugą pozycję. Zwyciężył Masahiko Harada, a na trzecim miejscu uplasował się Jaroslav Sakala.

Na dużej skoczni po pierwszej serii Austriak nie był w czołówce – prowadził Espen Bredesen z wynikiem 125,5 m. W drugiej serii Andreas Goldberger oddał najlepszy skok na 118,5 m, co dało mu brązowy medal. Bredesen utrzymał prowadzenie, a Sakala był drugi.

W konkursie drużynowym, startując z Ernstem Vettorim, Heinzem Kuttinem i Stefanem Horngacherem, zdobył kolejny brązowy medal. W całym sezonie Pucharu Świata aż dziewięć razy stanął na podium, w tym dwa razy wygrał, trzy razy był drugi i cztery razy trzeci, co zapewniło mu Kryształową Kulę. W klasyfikacji lotów zajął trzecie miejsce, ustępując Sakali i Mollardowi.

Rozczarowanie i triumf

Miewał też momenty trudne. W 1997 przyznał, że próbował kokainy. ÖSV zawiesiło go na prawie sześć miesięcy. A on chciał skakać, więc zapowiedział, że będzie reprezentował Jugosławię. Sprawę udało się załatwić, ale łatka imprezowicza przyklejona została na stałe. W 2012 r. opowiedział, co czuł w tamtym trudnym czasie:

Byłem rozczarowany, że życie ma też takie złe strony. To całkowicie odebrało mi poczucie bezpieczeństwa i pewność siebie. Zawsze byłem osobą, która przechodziła przez życie szczęśliwie. A wtedy chowałem uciekałem wzrokiem i mówiłem w myślach: „Proszę, nie patrz na mnie”. Wydawało mi się, ze wszyscy mnie wytykają, jako tego, który zrobił coś złego.

Z tarapatów wygrzebał się w najlepszy możliwy sposób. Bo smykałkę do lotów miał niewyobrażalną i to ona pozwoliła zatrzeć złe wrażenie. 18 marca 2000 r. na słynnej Velikance w Planicy wleciał w nowe tysiąclecie. W czasie zawodów drużynowych w drugiej serii wylądował na 225 metrze, ustanawiając nieoficjalny rekord świata w długości lotu narciarskiego. Tamtego dnia indywidualnie był nieosiągalny dla rywali. Pal licho, że z powodu złych warunków wietrznych zawody przerwano, a o końcowej kolejności decydowały wyniki z pierwszej serii. Albo z wynikiem Austriaków, którzy nie dojechali za kolegą i zajęli dopiero piątą lokatę, tuż przed Polakami. Liczył się rekord świata. Skok wówczas niebotyczny.

Wcześniej też mógł zapisać się w historii, albo – kto wie – może właśnie się zapisał? W 1994 r. zabrakło mu niewiele. W trakcie jednej z prób w Planicy doleciał do 202 metra. Narty dość pewnie wylądowały na zeskoku, ale po kilku sekundach nogi Andreasa odmówiły posłuszeństwa. Obciążenie było zbyt duże i po przejechaniu kilku metrów skoczek najpierw przykucnął, a potem podparł się. Gdyby próba była udana, byłby pierwszym zawodnikiem, który złamał magiczną granicę 200 metrów. A tak zrobił to Toni Nieminen.

Andreas Goldberger – już złoty!

Mimo niepowodzenia koledzy z kadry złożyli „Goldiemu” gratulacje. Przyjął je z taką samą radością, z jaką skakał przez kolejne lata. Do skoków zawsze podchodził chęcią zabawy, bo jak sam twierdził:

Ten kto jest do czegoś zmuszany, wiele traci.

Był jednak sportowcem z krwi i kości. Prócz satysfakcji miał jeszcze ambicje. Chciał wygrywać najważniejsze zawody. Wielki triumf zaliczył w lutym 1996. Pod skocznią Kulm, na światowym czempionacie w lotach, kciuki ściskało sześćdziesiąt tysięcy Austriaków.

Po pierwszym dniu zawodów w Bad Mitterndorf liderem był Fin Janne Ahonen, który w drugiej serii skoczył 191 m, a w pierwszej 179. Goldberger (183 i 182) był drugi. Nazajutrz już w pierwszej próbie załatwił sprawę, wysuwając się na czoło. Później utrzymał prowadzenie i zdobył pierwsze złoto w karierze.

Andreas Goldberger fot. Ailura - Own work, CC BY-SA 3.0
Andreas Goldberger fot. Ailura – Own work, CC BY-SA 3.0

To mój skromny wkład, uświetniający jubileusz tysiąclecia Austrii. Do tej pory byłem srebrnym Goldbergerem teraz jestem złotym – mówił po konkursie.

I tak już zostało. „Złoty chłopiec” był i ciągle jest jedną z barwniejszych postaci w historii skoków narciarskich.

0 0 Głosy
Article Rating
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Facebook:

Ostatnie wpisy:

Starsze teksty:

Archiwa

Warto zobaczyć

0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top