historiasportu.info

Niedocenienie i zemsta. Hasim Rahman-Lennox Lewis

Podziel się:

Dwie walki i jakże różne oblicza. Hasim Rahman, pokonując niespodziewanie Lennoxa Lewisa, napisał piękną historię. Ale i stary mistrz Lewis, już w rewanżu, dołożył swoją…

Po pierwszym gongu nikt na sali nie przewidywał, że za kilkanaście minut świat boksu stanie na głowie. Był 22 kwietnia 2001 roku, gdy Lennox Lewis, absolutny dominator wagi ciężkiej, wychodził do ringu w Carnival City Arena w Brakpan, obok Johannesburga. Niepokonany od siedmiu lat pięściarz był pewny wygranej. W głowie układał już kolejne miesiące przygotowań i stawiał kolejny cel – Mike Tysona. Naprzeciw niego stał amerykański bokser, Hasim Rahman. Przez znawców postrzegany jako pretendent bez większych szans. Ot, taki solidny, ale nie genialny pięściarz.

Lewis zlekceważył Rahmana. Brytyjczyk nie traktował obozu treningowego z należytą powagą. Zamiast aklimatyzacji w RPA, wolał spędzać czas w Hollywood, biorąc udział w nagraniach do filmu „Ocean’s Eleven”. Na miejscu pojawił się dopiero na dwa tygodnie przed pojedynkiem. Rahman był w RPA już dwa tygodnie wcześniej. Do tego u Brytyjczyka doszły problemy z wysokością – ring znajdował się około 1700 metrów nad poziomem morza. Mówiąc krótko i dosadnie – nie był w optymalnej formie…

Mistrz wniósł na wagę 115 kilogramów. Pretendent był lżejszy o siedem. Jeszcze przed pierwszym gongiem obaj spotkali się z Nelsonem Mandelą. Były wspólne zdjęcia. Rozmowy. Później kurtuazja się skończyła. W ruch poszły pięści.

Lennox Lewis – Hasam Rahman: niespodzianka

Pierwsze rundy należały do Lewisa, ale nie była to jego typowa, dominująca postawa. Brytyjczyk trzymał dystans, próbując punktować lewym prostym. Nie wykazywał jednak agresji. Rahman… wręcz przeciwnie! Wyglądał pewnie. Wyprowadzał mocne ciosy. Czuł, że mistrza trzeba strącić z tronu nokautem. Że pozostawienie decyzji sędziom może nie przynieść tytułu.

W trzeciej i czwartej rundzie Amerykanin zaczął coraz śmielej atakować. Lewis wyglądał na zmęczonego, unikał wymian i poruszał się wolniej niż zwykle. Rahman zauważył, że jego ciosy zaczynają dochodzić celu, a siła Lewisa wydaje się nie być tak miażdżąca jak zazwyczaj.

Hasim Rahman fot. domena publiczna
Hasim Rahman fot. domena publiczna

Decydujący moment przyszedł w piątej rundzie. Rahman wyczuł okazję. Po jednej z wymian mistrz stracił koncentrację, opuszczając ręce. W powtórkach można było zobaczyć, że Lennox… wręcz uśmiecha się, może prowokacyjnie. Hasim zareagował momentalnie! Potężny prawy sierpowy wylądował idealnie na szczęce Lewisa. Mistrz poskładał się jak domek z kart, uderzając jeszcze głową o matę. Przez moment próbował się jeszcze podnieść, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Sędzia zakończył walkę.

Sensacja stała się faktem. Hasim Rahman, zawodnik, który przed pojedynkiem nie miał nawet własnego pasa WBC, musiał go pożyczyć od organizacji, został nowym mistrzem świata wagi ciężkiej!

Szamotanina, rysa na wizerunku i pięć kul

Tyle że Lennox i promotorzy nie mogli i nie chcieli zostawić tej porażki bez odzewu. Domagano się rewanżu, nawet sądownie! W sierpniu 2001 roku strony doszły do porozumienia. Drugie starcie miało odbyć się 17 listopada 2001 w Mandalay Bay Events Center w Las Vegas. Rahman zgodził się na gażę w wysokości prawie 10 milionów dolarów za wyjście do ringu przeciwko Lewisowi. Miał także otrzymać procent od zysków z transmisji telewizyjnej. Podobną sumą za pojedynek miał zadowolić się Lewis. Tyle że on kawałku z telewizyjnego tortu nie otrzymał.

Przed pojedynkiem atmosfera pomiędzy rywalami mocno zgęstniała. Podczas nagrania programu w ESPN Lewis i Rahman wdali się w bójkę w studiu telewizyjnym. Według świadków, Amerykanin miał ubliżyć Brytyjczykowi. Zniewaga była na tyle bolesna, że ten nie wytrzymał.

„Nie pojmuję, dlaczego źle zrozumiał moje słowa. Nie wiem, jak pracuje jego umysł” – tłumaczył Hasim. I dodawał: „Te ostatnie siedem miesięcy było najwspanialszymi w moim życiu”.

Świętował, nic w tym dziwnego. Ale i jego historia dawała ku temu powody. Gdy Rahman miał dziewiętnaście lat, oddano do niego pięć strzałów z pistoletu kaliber .38. Jedna z kul przeszyła lewą rękę, a druga utkwiła w kręgosłupie.

„Dlaczego nie zostałem sparaliżowany? Widocznie Allah miał wobec mnie inne plany, choć wtedy nie przypuszczałem, że będą one dotyczyć boksu” – opowiadał dziennikarzom. Lennox zmagał się z innym problemem. Przez lata to on był na szczycie. Stał się idolem. A teraz?

Simon Block, sekretarz generalny Brytyjskiej Rady Kontroli Boksu, powiedział, że szamotanina zniweczyła obraz Lewisa jako wzorowego sportowca. Faktycznie zabrakło mu mistrzowskiego opanowania. Uległ prowokacji. Ale po tych wydarzeniach było jasne, że ten pojedynek jest czymś więcej niż tylko walką o odzyskanie mistrzostwa. To była walka o honor.

Nauczony na błędach Lewis podszedł do przygotowań znacznie poważniej. Trenował w górach Big Bear w Kalifornii. Chciał poprawić kondycję i uniknąć problemów z aklimatyzacją. Był skupiony, zdyscyplinowany i gotowy na brutalną zemstę. Przed walką pytał dziennikarzy o swojego przeciwnika:

„On się mieni mistrzem? Chyba mistrzem jednego, przypadkowego ciosu”.

Zemsta…

I 17 listopada, od pierwszego gongu, było widać różnicę. Lennox nie zamierzał popełnić tych samych błędów, co w Afryce. Bił potężnie, precyzyjnie. Trafił 72 ze 144 wyprowadzonych ciosów, przy 48 celnych Hasima. Brytyjczyk był szybki, skoncentrowany i agresywny.

W pierwszej i drugiej rundzie Lewis całkowicie kontrolował walkę. Nie pozwalał Rahmanowi na żadne ofensywne akcje, wytrącał go z rytmu i stopniowo rozbijał. Każdy cios zadany przez Brytyjczyka wydawał się mieć swoją wagę. Każdy był częścią większego planu.

W czwartej rundzie nadeszło to, na co czekali kibice Lennoxa. Zemsta. Lewis wyczekał Rahmana, a potem trafił go mocnym lewym prostym, którym ustawił go pod decydujący cios. A chwilę później odpalił potężny prawy sierpowy, który wstrząsnął całym Mandalay Bay.

Rahman padł jak rażony piorunem. Tym razem to on znalazł się w sytuacji, w jakiej kilka miesięcy wcześniej był Lewis. Sędzia doliczył do dziesięciu. Mistrz nie był w stanie się podnieść. Tym samym Lennox Lewis odzyskał swoje tytuły i udowodnił, że to on jest prawdziwym królem wagi ciężkiej.

To był jeden z najbardziej spektakularnych nokautów w historii rewanżowych pojedynków. Nie było mowy o kontrowersjach. Nowy-stary czempion pojedynkiem tym otwierał sobie też drogę do wielkiego starcia i wielkich pieniędzy, które miał otrzymać za spotkanie z Mike Tysonem.

„Chciałem, żeby ludzie zapamiętali tę walkę jako moją odpowiedź. Nie jestem mistrzem na chwilę. Jestem najlepszy na świecie” – mówił po rewanżu.

Zebrał się też na wielki gest, bo część wypłaty przeznaczył budowę ośrodka dla dzieci, które straciły rodziców w wyniku aktów z 11 września 2001.

Dla Rahmana był to „ostatni taniec” na tym poziomie. Lewis natomiast kontynuował swoją dominację, aż w 2003 roku, kiedy odszedł z boksu jako niekwestionowany mistrz świata. Ale to tamtej nocy w Las Vegas pokazał prawdziwy charakter.

Historia zatoczyła koło. Dwie walki. Dwa piorunujące nokauty. Narodziny niedocenianego Hasima, a potem powrót zza światów Lennoxa. W 2001 boks zrodził piękną opowieść. Nie pierwszą. I nie ostatnią…

Zdjęcie główne: YouTube screen

0 0 Głosy
Article Rating
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Facebook:

Ostatnie wpisy:

Starsze teksty:

Archiwa

Warto zobaczyć

Barry Bonds i „Gra cieni”

Podziel się:

Nawet jeśli nie interesujesz się baseballem, historia ta jest warta przeczytania. Bo jest opowieścią o tym, jak brudny jest sport, choć głównemu bohaterowi oficjalnie niczego nie udowodniono…. 0 0 Głosy

Podziel się:
Czytaj więcej

Ona i on. Jackie Joyner-Kersee i Bob…

Podziel się:

Jackie Joyner-Kersee do dziś uchodzi za jedną z najwybitniejszych lekkoatletek w historii. Była wszechstronnie uzdolniona, skoczna i szybka. Miała też trenera, który we właściwym momencie namówił ją na siedmiobój. A potem… został jej mężem. 0

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top