historiasportu.info

Pete Sampras – Roger Federer. Gra, która ukształtowała legendę

Podziel się:

2 lipca 2001 roku Pete Sampras stanął naprzeciw nastolatka ze Szwajcarii. Nazywał się Roger Federer i miał wszelkie predyspozycje, by zostać wielką gwiazdą tenisa. Amerykanin był faworytem tamtej edycji Wimbledonu. Rozstawiony z „jedynką”, nie przegrywał na brytyjskiej trawie od 1997 roku. Imponująca była to seria. Podobnie jak ich mecz, jedyny oficjalny, który rozegrali.

Brytyjscy kibice wypatrywali już potencjalnego ćwierćfinału Samprasa z Timem Henmanem, co roku będącego wielką nadzieją gospodarzy. Ale gdy Federer wychodził na prostokątne, porośnięte trawą pole, na którym dobrzy są odsiewani od wielkich, koneserzy tenisa przyglądali się uważnie właśnie jemu. „Dotarłem w miejsce, do którego dążyłem: do pierwszego meczu z Pete’em, i to na korcie centralnym Wimbledonu – mówił Federer szwajcarskiej prasie. – Nie wyjdę tam, żeby wygrać seta. Zamierzam wygrać mecz”.

Wimbledon powinien był dawno stracić swój blask. Jest anachroniczny. No bo kto jeszcze wygra na trawie? Kiedyś była dominująca nawierzchnią, rozgrywano na niej też Australian Open i US Open. Ale dziś turnieje na kortach trawiastych zajmują zaledwie pięć tygodni w kalendarzu touru. Obecnie królują nawierzchnie syntetyczne, a jednak Wimbledon pozostaje turniejem kluczowym – turniejem, podczas którego zawodnicy odzyskują kontakt z przeszłością ich dyscypliny sportu i białymi strojami, pozostając gwiazdami teraźniejszości (…).

Pete Sampras – Roger Federer, starzy znajomi

Znali się z Samprasem. Federer podawał mu piłki podczas turnieju w Bazylei. Później, gdy Amerykanin zauważył, że młody Szwajcar praktycznie samodzielnie zdemolował jego drużynę w Pucharze Davisa, poznali się razem trenowali.

Sampras nadal był jedynką rankingu, nadal był najlepszym tenisistą ery Open na trawie i nadal pragnął zostać pierwszym, który zdobędzie ósmy tytuł na kortach Wimbledonu. Jednak światełko ostrzegawcze zamigotało już w drugiej rundzie, w której to uprzejmy, ale sklasyfikowany na zaledwie 256. Miejscu Anglik Barry Cowan zmusił go do rozegrania pięciu setów. „Normalny Pete Sampras ograłby go w trzech” – stwierdził Federer.

Pete Sampras w 1992 r. fot. domena publiczna
Pete Sampras w 1992 r. fot. domena publiczna

Normalny czy nie, Sampras szybko się otrząsnął, w trzeciej rundzie rozniósł Sargisa Sargsjana i przed meczem z Federerem mógł być pewny swego. „Czułem się dobrze – opowiada mi 20 lat później – Trochę już znałem Rogera i wiedziałem, że dobrze się zapowiada, więc nie twierdziłem, że miałem szczęście w losowaniu. Ale uważałem, że powinienem wygrać i trochę dałem się zaskoczyć”.

31 spotkań i… koniec

Federer był pewny swojej gry, ale ciało wysyłało mu sygnały, że to nie będzie mecz jak inne. Opowiadał, że podczas pięciominutowej rozgrzewki na korcie centralnym miał „lodowate” ręce. Rozpoczął jednak z klasą – od asa. Później, w wygranym do zera gemie, dołożył jeszcze jednego.

Wraz z rozwojem meczu pomiędzy punktami zachowywał się bardziej jak Sampras: po błędach nie szarpał za naciąg, a tylko delikatnie skubał struny i prawie nie zdradzał swoich wewnętrznych przeżyć. To naprawdę był postęp: rezultat lat pracy nad samym sobą i konstruktywnej krytyki otoczenia, począwszy od rodziców, przez psychologa Christiana Marcollego, po dziewczynę Rogera Mirkę Vavrinec, która tamtego dnia siedziała w boksie Szwajcara przy korcie centralnym. Peter Lundgren ostrzegał go kiedyś: „Wszyscy wiedzą, że jesteś najlepszym tenisistą, ale walczą, bo wiedzą też, że jak stracisz głowę, to cię dopadną”. Pokerowe oblicze Federera wynikało również ze świadomości, że stał się znaną postacią w tenisie, więc błazenada i negatywne zachowani na korcie mogą zdefiniować jego wizerunek (…).

Roger Federer w 2005 r. fot. domena publiczna
Roger Federer w 2005 r. fot. domena publiczna

15-40. Piłka meczowa dla nastolatka. Sampras, wierny swoim zwyczajom z kortu centralnego, otarł palcem wskazującym pot z brwi i łupnął pierwszym serwisem. Piłka poszła tak mocno w bok, ale nie na tyle, żeby Federer jej nie dosiągnął. „Z Pete’em to jest tak, że potrafi trafić serwisem w dowolne miejsce, i to dzięki temu jest taki dobry w tych wielkich chwilach – opowiadał Paul Annacone, jego ówczesny trener. – Gdy wtedy zaserwował, od razu pomyślałem, że brakło mu z piętnaście centymetrów do właściwego punktu na korcie, to nie był Pete z tych wielkich chwil”.

Federer przesunął się w prawo i uderzył zwycięski forhendowy return po linii. Sampras rzucił się do piłki, ale nie miał szans. Jego trwająca 31 spotkań zwycięska seria na Wimbledonie dobiegła końca. Roger padł na kolana i przewrócił się na plecy, zasłaniając twarz dłońmi, a potem zerwał się na nogi, żeby podać przeciwnikowi rękę przy siatce. Łzy zaczynały już płynąć. „Miałem poczucie, że mogę go pokonać, powiedział potem dziennikarzom. – Miałem je przez cały czas. Dlatego wygrałem”.

Spełnienie Marzeń

Wiele lat później Federer wrócił do tamtego meczu. Wielkie było jego znaczenie.

„To było oczywiście spełnienie marzeń. Niesamowite, że udało mi się wygrać, szczególnie na korcie centralnym. Kiedyś był jednym z moich idoli, obok Edberga i Beckera, więc możliwość gry przeciwko niemu i pokonania go była nieopisanym momentem, szczególnie na Wimbledonie, moim ulubionym turnieju”.

Inspiracją do wpisu o meczu Sampras-Federer była książka „Maestro. Piękna gra Rogera Federera”, z której pochodzi spory fragment artykułu. W polskich księgarniach pojawiła się dzięki Wydawnictwo SQN

Można kupić ją tutaj:

Zdjęcie główne: Steve F/CC BY-SA 2.0

0 0 Głosy
Article Rating
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Facebook:

Ostatnie wpisy:

Starsze teksty:

Archiwa

Warto zobaczyć

Barry Bonds i „Gra cieni”

Podziel się:

Nawet jeśli nie interesujesz się baseballem, historia ta jest warta przeczytania. Bo jest opowieścią o tym, jak brudny jest sport, choć głównemu bohaterowi oficjalnie niczego nie udowodniono…. 0 0 Głosy

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top