historiasportu.info

Z ojca na syna. Jimmy Shea i niezwykłe złoto

Podziel się:

Salt Lake City. 20 lutego 2002 rok. Skeletonista Jimmy Shea celebruje zdobycie złotego medalu olimpijskiego. Po 54 latach dyscyplina ta wróciła na igrzyska i od razu przyniosła niezwykłą historię. Historię trzech pokoleń olimpijczyków. Historię przekazywania sportowego zacięcia z ojca na syna. Zapoczątkował ją człowiek, którego zdjęcie „Jim” zaprezentował światu. Jack Shea – jego dziadek.

Urodzony w 1910 roku Jack, nestor rodu, wystartował w igrzyskach w 1932 roku. W Lake Placid zdobył dwa złote medale w łyżwiarstwie szybkim (tryumfował na 500 i 1500 metrów). Tytułu mistrza podwójnego olimpijskiego jednak nie obronił. Nie zgadzał się z polityką Adolfa Hitlera i w 1936 roku postanowił nie wyjeżdżać do Garmisch-Partenkirchen. Kilka lat później pasją do sportu zaraził swojego syna, Jamesa Shea Seniora.

Ten również pojechał w igrzyskach – w 1964 roku do Innsbrucku. Jego start w biegach narciarskich nie przyniósł jednak sukcesu. Podobnie jak jego ojciec cztery lata później nie kontynuował olimpijskiej przygody. Tyle że z całkiem innego powodu. Wraz z małżonką… spodziewali się dziecka. W czerwcu 1968 roku na świat przyszedł James Shea Junior, który najmłodszych lat przejawiał smykałkę do sportu. Zauroczony opowieściami dziadka i ojca rozpoczął treningi bobslejowe. Z czasem zmienił fach i został skeletonistą. Ten ruch okazał się najważniejszym w karierze.

Jack Shea fot. domena publiczna
Jack Shea fot. domena publiczna

Po zdobyciu mistrzostwa i wicemistrzostwa świata (odpowiednio 1999 i 1997 rok), „Jim” dowiedział się, że w 2002 roku jego dyscyplina znów zyska status olimpijski. Podobnie jak w przypadku dziadka i ojca mógł wystartować na igrzyskach. Warunek był prosty: olimpijska nominacja.

Jimmy Shea pojechał dla dziadka

Młody Shea zasuwał na treningach. Praca przekładała się na wyniki i gwarancję startu w Salt Lake City. Niestety, w trakcie przygotowań musiał zmierzyć się z ogromnym ciosem. Miesiąc przed występem jego mentor i wzór – dziadek – uczestniczył w wypadku samochodowym. Sprawcą okazał się pijany kierowca. 91-letni Jack nie doczekał sukcesu wnuka. Zmarł.

Jimmy Shea fot. Derek Baird/CC BY-SA 2.0002.
Jimmy Shea fot. Derek Baird/CC BY-SA 2.0002.

20 lutego 2002 roku Jimmy włożył jego fotografię pod kask i rozpędził ciężkie, blisko pięćdziesięciokilogramowe sanie. Pierwszy pomiar: czas identyczny jak Martin Rettl. Na kolejnych przegrywał z Austriakiem. Ale końcówka jego ślizgu była niebywała. Jechał szybko i bardzo odważnie… odrobił straty i linię mety minął jako pierwszy! Austriaka wyprzedził o 0,05 s.

Wśród zgromadzonych kibiców wybuchło zbiorowe szaleństwo. Najmłodszy z olimpijskiego rodu Shea powtórzył sukces dziadka i zdobył złoty medal. Czy ostatni w tej sportowej rodzinie? Być może nie…

0 0 Głosy
Article Rating
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Facebook:

Ostatnie wpisy:

Starsze teksty:

Archiwa

Warto zobaczyć

Barry Bonds i „Gra cieni”

Podziel się:

Nawet jeśli nie interesujesz się baseballem, historia ta jest warta przeczytania. Bo jest opowieścią o tym, jak brudny jest sport, choć głównemu bohaterowi oficjalnie niczego nie udowodniono…. 0 0 Głosy

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top