Rudy Tomjanovich, po czwartym meczu finału z Orlando Magic, wyraźnie wzruszony, powiedział: „Nigdy nie lekceważ serca mistrza!”. Był 14 czerwca 1995. Finał w którym Houston Rockets, we własnej hali, odprawiali z kwitkiem koszykarzy z Orlando. Bezsprzecznie najlepszym zawodnikiem tamtych gier był Hakeem Olajuwon.
„W żaden sposób nie mogliśmy ograniczyć poczynań Olajuwona. Jeżeli miałbym na niego receptę, nie myślałbym o tym dlaczego przegraliśmy 0:4” – podsumował Brian Hill, trener Magic.
Czytaj też: Najlepszy koszykarz w historii NBA – kto zasługuje na miano legendy?
Hakeem Olajuwon – z ręcznej do basketu
Żeby zrozumieć, jak wielkiej rzeczy dokonała drużyna z Houston i sam Olajuwon, należy cofnąć się w czasie o kilka miesięcy. W Konferencji Zachodniej Houston Rockets zajęli dopiero szóste miejsce z bilansem 47 zwycięstw i 35 porażek. W serii zasadniczej „Rakiety” dwukrotnie uległy „Magikom” – 94:117 i 96 107. Później w play-offach wygrywały: 3:2 z Utah Jazz, 4:2 z Phoenix Suns, 4:2 z San Antonio Spurs. W wielkim finale… nie dali szans Orlando Magic (120:118 po dogrywce, 117:106, 106:103, 113:101). Jeszcze nigdy w historii ligi zespół startujący do play offu z tak niskiej pozycji nie zdobył tytułu. A Haakeem tę ekipę pociągnął.
Olajuwon urodził się 21 stycznia 1963 roku w Lagos, stolicy Nigerii. Początkowo grał w piłkę ręczną. Na boisku wykazywał się wyjątkową zwinnością i refleksem. Jednak los… i geny sprawiły, że wylądował na parkietach NBA. Mając 15 lat Hakeem mierzył ponad dwa metry wzrostu. Handball nie był mu pisany, za to odkrył koszykówkę. Miał talent, a dzięki stypendium sportowemu trafił do University of Houston, gdzie rozpoczął swą podróż.
W Houston Olajuwon stał się liderem drużyny. Wraz z Clyde’em Drexlerem tworzył spektakularny duet, znany z efektownych wsadów i dynamicznej gry. Choć drużyna dwukrotnie dotarła do finałów NCAA (1983, 1984), za każdym razem musiała uznać wyższość rywali. Mimo to Hakeem udowodnił, że jest gotów na wyzwania na najwyższym poziomie. I to wbrew opinii trenera Lewisa, który nie kreślił przed nim świetlanej przyszłości.
Czytaj też: Koszykarz uderzył rywala i omal go nie zabił
Twin Towers i Dream Shake
W 1984 roku Olajuwon został wybrany z numerem 1 w drafcie NBA przez Houston Rockets, wyprzedzając takie tuzy jak Michael Jordan czy Charles Barkley. „To był oczywisty wybór” – wspominał Rudy Tomjanovich, późniejszy trener Rockets. W debiutanckim sezonie Hakeem pokazał, że jest zawodnikiem wyjątkowym. Wraz z Ralphem Sampsonem stworzył tzw. „Twin Towers”, jeden z najbardziej dominujących duetów podkoszowych w historii NBA. W walce o tytuł najlepszego nowicjusza wyprzedził go Michael Jordan. Sam MJ powiedział o nim kilka lat później, że jeśli miałby wybrać jednego zawodnika do swojej drużyny, to byłby nim właśnie Olajuwon.
W 1986 roku Rockets dotarli do finałów NBA, gdzie zmierzyli się z legendarnymi Boston Celtics. Choć ostatecznie przegrali, Olajuwon udowodnił, jak dobrym jest graczem. Grał finezyjnie. Wykorzystywał siłę. A te jego ruchy podkoszowe, zyskały miano „Dream Shake” i stały się jego znakiem rozpoznawczym.
Lata 90. były czasem Hakeema. W sezonie 1993/1994 Rockets zdobyli mistrzostwo NBA, a Olajuwon został pierwszym zawodnikiem w historii, który w jednym sezonie zdobył tytuł MVP ligi, MVP finałów i nagrodę dla najlepszego obrońcy roku. „To coś więcej niż koszykówka” – mówił Olajuwon po triumfie. „To spełnienie marzeń, ciężkiej pracy i wiary.”
Sezon później Rockets powtórzyli sukces. O finałach Orlando Magic, z młodym Shaquille’em O’Nealem, napisano wiele. To w nich Olajuwon nie tylko zdominował rywali, ale także pokazał, jak ważne są doświadczenie i inteligencja boiskowa. W tamtych latach jego statystyki były imponujące – regularnie notował ponad 25 punktów, 10 zbiórek i 3 bloki na mecz.
Gracz kompletny
Hakeem Olajuwon był koszykarzem niemal kompletnym. Niektórzy kibice twierdzili, że pod tablicą rusza się jak w balecie. „Dream Shake” stał się legendarną techniką, której do dziś uczą się młodzi koszykarze. „To było jak próba zatrzymania cienia” – wspominał David Robinson, inny wybitny środkowy NBA.
Ale Olajuwon był nie tylko świetnym strzelcem. Był też jednym z najlepszych obrońców w historii ligi. Z 3830 blokami zajmuje pierwsze miejsce w klasyfikacji wszech czasów NBA. Z długimi rękoma, zwinnością i swoim wzrostem był murem dla próbujących zdobyć punkty rywali.
Poza boiskiem Olajuwon był wzorem profesjonalizmu i pokory. Jako głęboko wierzący muzułmanin przestrzegał zasad swojej religii, w tym postu w czasie Ramadanu, co nie przeszkadzało mu w grze na najwyższym poziomie. „Wiara daje mi siłę” – mawiał. Duchowe podejście do życia i sprawiło, że szanowali go nie tylko koledzy z drużyny, ale i rywale. Miał też problemy zdrowotne. Pod koniec 1996 roku trafił dwukrotnie do szpitala. Okazało się, że cierpi na zakrzepicę. Ale i z tą chorobą, odpowiednio prowadzony od strony medycznej, potrafił nadal czarować.

W tym samym 1996 roku Olajuwon otrzymał amerykańskie obywatelstwo i reprezentował USA na igrzyskach olimpijskich w Atlancie, zdobywając złoty medal. Był to kolejny dowód na to, że Hakeem stał się nie tylko ikoną NBA, ale także ambasadorem koszykówki w skali globalnej.
Mistrz dla mistrzów
Karierę zakończył w 2002 roku jako jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii NBA: dwa mistrzostwa NBA, tytuł MVP, dwa razy MVP finałów, 12-krotny uczestnik Meczu Gwiazd, sześć razy wybrany do pierwszej drużyny All-NBA i sześć razy do pierwszej drużyny obrońców.
W 2008 roku został wprowadzony do Koszykarskiej Galerii Sław. „Hakeem był nie tylko jednym z najlepszych środkowych, ale jednym z najlepszych zawodników w historii w ogóle” – mówił wtedy David Stern, ówczesny komisarz NBA. Kobe Bryant, LeBron James czy Giannis Antetokounmpo korzystali z jego wskazówek i trenowali pod jego okiem.
Był i jest mistrzem dla mistrzów.