Lauri Lehtinen stwierdził po tym biegu, że Janusz Kusociński jest największym i najgroźniejszym rywalem Finów. Nazajutrz w Helsinkach rozprowadzano gazety, w których pisano o wyczynie Polaka. Był 19 czerwca 1932 roku. Do igrzysk olimpijskich w Los Angeles pozostało kilka tygodni, a „Kusy”, odpalił prawdziwą, sportową petardę. Pobił rekord świata w biegu na 3000 metrów, uzyskując czas: 8:18,8.
Międzynarodowe lekkoatletyczne zawody o Puchar Beerschot na stadionie olimpijskim w Antwerpii zgromadziły około 20 tysięcy widzów. Prócz entuzjastów sportu miejsca zajęli przedstawiciele lokalnych i krajowych władz. Lwia część publiki czekała na występ polskiego biegacza, bo tajemnicą poliszynela było, że podejmie on próbę ataku na najlepszy wynik świata Paavo Nurmiego.
Gdy stanęli na starcie, napięcie sięgnęło zenitu. Któż nie chciałby, na własne oczy, zobaczyć najszybszego biegu w historii? Ustawili się, jeden obok drugiego i… sędzia dał sygnał. Janusz Kusociński początkowo został zamknięty przez rywali, by po 300 metrach przebić ten ludzki mur. Ruszył mocno. Po 500 metrach przewaga Polaka sięgała 40 metrów i rosła, niemal z każdym stawianym krokiem. W połowie dystansu zegar wskazywał czas 4:05, a kibice nagrodzili go burzą braw. Biegł fantastycznie! „Przegląd Sportowy” relacjonował:
„Licznie zebrana kolonia polska, uzbrojona w tuby głośnikowe chóralnie krzyczy:
– Kusy. Kusv!
Belgowie, u których Kusociński znany jest pod nazwą „Fantastic“, wołają z całych sił:
Fantastic. Fantastic!
Poruszenie powszechne. Jeszcze chyba żaden sportowiec nie cieszył się taka popularnością w Belgii, jak Kusociński. Tymczasem Kusociński biegnie dalej z regularnością zegarka, absolutnie bez wysiłku, w stylu nie mającym sobie równego, bez przeciwników, od pierwszego okrążenia do ostatniego zupełnie sam. Z dzwonkiem na ostatniem okrążeniu publiczność wstaje z miejsc. Krzyk ogłuszający. Kusociński sprintuje, dubluje trzech przeciwników i przerywa taśmę w 8:18.8”.

Rywale byli oszołomieni. Widownia szalała z radości, a bohater… zszedł z bieżni, by oddać się masażom. Dopiero po zabiegach wrócił i wykonał rundę honorową, ku uciesze zgromadzonych. Potem z rąk honorowego prezesa Beerschotu, pochodzącego z Anglii właściciela firmy okrętowej, Erica Thortona „Kusy” otrzymał złoty stoper i szczere gratulacje.
Do Polaka podszedł David Burghley, brytyjski arystokrata i sportowiec, specjalizujący się w biegach przez płotki. Pogratulował mu i z wielkim zainteresowaniem wypytał o metody treningowe. Janusz mówił mu, że trenuje osiem razy w tygodniu, bardzo intensywnie. I w sposób innowacyjny, gdyż do treningu wplatał elementy gimnastyczne. Biegał interwłowo, a to pozwalało mu zmieniać tempo w trakcie biegu oraz fantastycznie finiszować. Przeciwnicy nie potrafili sobie poradzić z tak dysponowanym Polakiem.
Czytaj też: Janusz Kusociński, Feliks Żuber, Tomasz Stankiewicz. Śmierć w Palmirach
Mistrzostwo olimpijskie w Los Angeles
Kilka tygodni później Janusz Kusociński został mistrzem olimpijskim. Wally Donovan, publicysta „Track Newsletter” tak opisywał wydarzenia z 31 lipca 1932 roku:
,,Finowie liczyli, że wielki Paavo Nurmi wygra ten bieg. Nurmi pozostał jednak na trybunach, zdyskwalifikowany przez IAAF. Mimo to Finlandia była reprezentowana przez dwóch innych znakomitych biegaczy, Lauri Virtanena i Volmari Iso-Hollo, którzy byli zdecydowani pokazać światu, że Finowie wygrają również i bez Nurmiego. Obaj byli zgłoszeni do innych biegów. Virtanen miał biegać 5000 m, a Iso-Hollo 3000 m z przeszkodami. Mogli oni jednak odegrać również wielką rolę i na 10.000 m.
Na starcie stanęło 17 biegaczy. Po wystrzale, Kusociński wyszedł na prowadzenie. Z determinacją narzucił ostre tempo. Tylko Iso-Hollo, Syring, Lindgren i Savidan mogli dotrzymać mu kroku. Iso-Hollo chciał wymanewrować przeciwnika przez obejmowanie od czasu do czasu prowadzenia, ale Polak nie zgadzał się na to, by Fin prowadził zbyt długo. W momencie mijania 5000 m kolejność była następująca – Kusociński, Iso Hollo, Virtanen i Savidan. Inni stracili już z tą grupą kontakt. Czas na 5000 m wynosił 14:56.0. Gdy tempo wzrosło, Virtanen zaczął coraz bardziej zostawać w tyle. Wkrótce bieg zamienił się w pojedynek pomiędzy Kusocińskim i Iso-Hollo.
Kiedy dobiegli do początku ostatniej rundy, Iso-Hollo prowadził z przewagą ok. metra. Na przedostatnim wirażu Kusociński przypuścił decydujący szturm. Iso- Hollo rozpaczliwie próbował trzymać się Polaka, ale nie mógł znaleźć odpowiedzi na jego sprint. Na przeciwległej prostej Kusociński zaczął się oddalać. Z każdym krokiem Kusociński powiększa różnicę. Na ostatnim wirażu, Kusociński pracuje jeszcze mocniej i wychodzi na prostą wściekle finiszując. Nagłe ogląda się przez ramię na Fina i zadowolony z rezultatu swych wysiłków zwalnia do truchtu i przekracza linię mety z ok, 9-metrową przewagą. To było pierwsze zwycięstwo olimpijskie polskiego lekkoatlety. Kusociński swym wynikiem 30:11.4 nie tylko pobił należący do Nurmiego rekord olimpijski, ale również uzyskał drugi w historii czas na 10,000 m, ustępujący jedynie rekordowi świata Nurmiego — 30:06,2”.
Czytaj też: Oszustwa, bezpańskie psy i kłopoty żołądkowe. Dramatyczny maraton w Saint-Louis