Mało który bramkarz potrafił wyczuć intencję strzelającego z „jedenastki” tak, jak Gianluca Pagliuca. W latach 90. uchodził za specjalistę w tym fachu. I to najlepszego na świecie!
Dość powiedzieć, że jego rekord liczby skutecznych obron rzutów karnych w lidze włoskiej bił dopiero Samir Handanovič. Dlaczego robił to tak dobrze? Trudno wytłumaczyć. Przed meczami nie siadał przed odtwarzaczem wideo i nie analizował ile razy dany zawodnik strzela w prawo, ile razy w lewo, albo jak się ustawia przed wykonaniem rzutu karnego. On polegał na instynkcie. Jeśli jednak strzelec w jakikolwiek sposób zdradził kierunek strzału, to Gianluca nie miał litości, a refleks, którym dysponował, tylko pomagał zwieńczyć dzieło.
„Nie studiowaliśmy ich. Zenga znał wykonawców rzutów karnych, ale co miałeś zrobić, gdy naprzeciw stawał Maradona? On nigdy nie uderzał w to samo miejsce. W ostatniej chwili skręcał kostkę i nie miałeś pojęcia, gdzie poszybuje futbolówka. Teraz wszystko się zmieniło. Wszystko jest analizowane. Masz ściągi na butelkach z wodą, tabletach i całą masę technologii. Ja po prostu kierowałem się instynktem” – mówił w wywiadzie dla FIFA.
Czytaj też: Mistrz Niemiec, który napadał na banki
„Ściana”
Pagliuca urodził się 18 grudnia 1966 roku w Bolonii, mieście, w którym spędził dzieciństwo i młodość. To tam stawiał pierwsze futbolowe kroki. To w lokalnym zespole w 1984 roku rozpoczął karierę. Wkrótce po wcieleniu do klubu „Gigi” został dołączony do składu Serie B, gdzie pozostał przez trzy lata. W 1987 przeniósł się do Sampdorii.

Jednym z najsłynniejszych momentów jego kariery była interwencja podczas meczu Interu z Sampdorią, której był zawodnikiem. Był 5 maja 1991 roku, 64. minuta meczu, kiedy do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Lothar Matthäus. Pagliuca wyczuł jego intencje. Ta parada została uznana za kluczowe wydarzenie w sezonie mistrzowskim Sampdorii, a przez samego Pagliucę określona „najbardziej znaczącą interwencją w karierze”. Tamten mecz na San Siro wygrali przyjezdni, którzy w ten sposób w zasadzie przypieczętowali tytuł. Bramkarz Sampdorii w trakcie tej gry obronił aż 24 strzały rywali. Nic dziwnego, że włoskie gazety nazwały go „Ścianą”.
„Bezpośredni mecz z Interem miał bardzo duże znaczenie dla losów tamtego scudetto. To było cudowne uczucie. Przez trzy noce w ogóle nie spałem. Czułem się, jakbym chodził po księżycu” – mówił.
W gronie innych wybitnych zawodników, których rzuty karne bronił, znalazły się legendy: Roberto Baggio, Alessandro Del Piero, Paolo Di Canio, Filippo Inzaghi czy Francesco Totti.
Czytaj też: Bitwa o Highbury. O co Anglicy grali z Włochami?
O dwa centymetry
Pagliuca bronił nie tylko w czasie meczów, ale i w trakcie serii „jedenastek”. W tym przypadku jego kariera podzieliła się na dwa etapy: w latach 1991–1993 jego zespoły regularnie wychodziły zwycięsko z takich pojedynków. W tym okresie, grając w Sampdorii, w ćwierćfinale Pucharu Włoch 1990/91 zdołał obronić aż trzy rzuty karne graczy Torino. 16 czerwca 1991 roku zadebiutował w reprezentacji Włoch podczas meczu przeciwko Związkowi Radzieckiemu w finale Turnieju Scania 100, przyczyniając się do zwycięstwa, m.in. broniąc uderzenie Wasilija Kulkowa.

W kolejnych latach skuteczność Pagliuci w seriach rzutów karnych nieco spadła. Pierwsza bolesna porażka miała miejsce chyba w najważniejszym spotkaniu w życiu, podczas finału mistrzostw świata w 1994 roku. Włochy przegrały z Brazylią w po pamiętnej serii jedenastek, mimo że Pagliuca zdołał obronić strzał Márcio Santosa. Czyli dał coś od siebie… ale inni nie trafiali. On jednak nie zrzucał winy na kolegów z kadry. Przyczyn szukał w brazylijskim szczęściu, tak potrzebnym przy „loterii”, jak zwykło się mawiać o serii jedenastek.
„Najbardziej żałuję jedenastki wykonywanej przez Romario. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Dwa centymetry dalej i być może cieszylibyśmy się z Pucharu Świata”.
Po mundialu przeniósł się do Interu Mediolan, z którym w 1/8 finału Pucharu UEFA obronił rzut karny Guya Whittinghama z Aston Villi, ale i tak odpadł z rywalizacji. W sezonie 1996/97, również w Pucharze UEFA, Pagliuca w 1/8 finału zatrzymał strzał Erwina Dampfhofera z Grazer AK, ale finał – przeciwko Schalke 04 – zakończył się już przegraną Interu. Podczas ćwierćfinału Mistrzostw Świata w 1998 roku wyczuł intencję Bixente Lizarazu, który strzelał „z wapna”. Cóż z tego, skoro Włochy ostatecznie uległy Francji.
W ciągu piłkarskiej przygody włoski bramkarz w sumie zatrzymał strzelców jedenastek aż 40 razy. W ciągu długiej, bo dwudziestoletniej kariery zdążył ustanowić własne rekordy. Po rozegraniu jednego sezonu we włoskiej drugiej lidze „Gigi” w wieku 40 lat przeniósł się do swojego ostatniego klubu, do Ascoli. Dzięki meczom rozegranym w tej drużynie pobił rekord Dino Zoffa jako bramkarza, który rozegrał najwięcej meczów w Serie A z 592 występami – później wyprzedził go Gianluigi Buffon. Satysfakcję miał podwójną, bo to Zoff, będąc selekcjonerem pozbawił go miejsca w kadrze.
Gianluca Pagliuca
Urodzony: 18 grudnia 1966 w Bolonii, Włochy
Pozycja: bramkarz
Kluby: Bolonia (1984-87 i 1999-2006), Sampdoria (1987-94), Inter (1994-99) i Ascoli (2006-07)
Tytuły: Puchar Włoch (1988, 1989 i 1994), UEFA Recopa (1990), Serie A (1991), Superpuchar Włoch (1991) i Puchar UEFA (1998)
Reprezentacja Włoch: 39 meczów