historiasportu.info

Jurij Stiepanow. O jeden skok za wysoko…

Jurij Stiepanow
Podziel się:

Można skoczyć najwyżej na świecie i zostać zaszczutym. Jurij Stiepanow stał się ofiarą własnego sukcesu. Jego historia może być przestrogą…

Jurij Stiepanow ustawił się na rozbiegu. Spojrzał w kierunku poprzeczki zawieszonej na 2,16 m. Był 19 lipca 1957 roku. Na stadionie Dynama trwał mecz lekkoatletyczny Leningrad-Helsinki. Trybuny zamilkły na kilka sekund. Rosło podniecenie. Zaraz ich rodak miał napisać historię. Ale czas pokazał, jak tragiczne były konsekwencje tej próby.

„Kłaniam ci się”

Stiepanow wyglądał na zdenerwowanego. Inny radziecki sportowiec, bezpośredni świadek wydarzeń z Leningradu, mówił tak:

„Stałem przy płocie, pięćdziesiąt metrów od miejsca, gdzie biegał Stiepanow, więc wyraźnie widziałem jego twarz. I wiecie, przed każdą próbą Jurija nie wierzyłem, że osiągnie wysokość, ale za każdym razem działał cuda. ​​Byłem już wtedy wyrafinowanym sportowcem, przecież igrzyska olimpijskie miałem za sobą, ale nie mogłem przewidzieć tego sukcesu. Był naprawdę niekonwencjonalny. Po zawodach podszedłem do niego, uklęknąłem i powiedziałem: „Jura, jesteś wielki, kłaniam ci się…”.

Skoczek ruszył mocno. Odbił się i poszybował nad porzeczką, ustanawiając rekord świata. Żeby zrozumieć, skalę wyczynu, możemy przytoczyć relację „Przeglądu Sportowego” z 15 lipca 1957:

„Historia rekordu świata w skoku wzwyż oficjalnie rozpoczyna się od 1912 r. Od wyniku 201, należącego do Horine’a (od którego przyjął nazwę styl skoku) do 215 wszystkie poprawki na listę rekordów wnosili zawodnicy amerykańscy. Tym większą sensacją staje się wynik Stiepanowa, że zawodnik ten sobotnim skokiem poprawił swój rekord życiowy o 7 cm, a więc postęp po prostu niebywały. Do tego dodajmy jeszcze takie cyfry – Stiepanow poprawił swój rekord życiowy od roku ubiegłego o 12 cm, rekord ZSRR o 6 cm, a rekord Europy o 5 cm. Historia bez precedensu”.

Dekady amerykańskiej hegemoni, dokładnie 44 lata, w jednej z najbardziej widowiskowych konkurenci lekkoatletycznych, zostały przerwane. Sześć lat później przerwane zaś zostało życie bohatera. 13 września 1963 r. Stiepanow został znaleziony martwy w małym pokoju mieszkania komunalnego w Leningradzie. Jurij, który niedawno skończył 31 lat, popełnił samobójstwo. Ponoć, gdy go odnaleziono miał na sobie stary strój reprezentacji ZSRR…

Pozostało pytanie: dlaczego?

Eksplozja talentu

Na świat przyszedł 30 sierpnia 1932 w Petersburgu. Miał siedemnaście lat, kiedy los postawił przed nim Pavla Goikhmana, starszego ledwie o trzy lata trenera. Jurij skakał wówczas około 140 cm i miał 183 cm wzrostu. Dziś prawie na pewno nie zostałby przyjęty na treningi. Ale Goikhman miał inne podejście do nowicjuszy: „jeśli chcesz skakać, to ćwicz”. Dopiero po czasie stwierdzał, czy zawodnik ma smykałkę, czy nie. W przypadku Stiepanowa namyślał się niedługo. Wystarczyło pół rok szlifu i nieśmiały chłopak był najlepszy wśród uczniów szkół technicznych. Dotychczasowy wynik poprawił aż o 45 cm. Duet postawił sobie kolejny cel – pokonanie bariery dwóch metrów, której po wojnie nie potrafił pokonać żaden radziecki skoczek. Ale przed wojną jednemu się udało…

Jurij Stiepanow fot. domena publiczna
Jurij Stiepanow fot. domena publiczna

Nikołaj Kowtun jako pierwszy w ZSRR przefrunął nad tak ustawioną poprzeczką – 17 lipca 1937 r. skoczył 201 centymetrów. Tyle że wkrótce Kovtun został oskarżony o szpiegostwo na rzecz Japonii, był represjonowany. Odebrano mu wszystkie nagrody, medale i oczywiście rekord. Zesłany na wygnanie na dziewiętnaście długich lat, nie mógł nawet wspomnieć o swym wyczynie. Wymazano go z tabel. W 1955 w trakcie wojskowych mistrzostw w Moskwie Jurij miał przejść do historii. Jakież było zdziwienie i jego i Goikhmana, kiedy pochodzący z Kijowa Sitkin jako pierwszy przeskoczył te dwa metry. Na moment obaj ucichli… A potem Stiepanow rozpędził się i do wymarzonej wysokości dołożył jeszcze dwa centymetry!

Rozpoczął więc przygotowania do startu olimpijskiego w Melbourne. Niestety, pechowe, bo w trakcie rozciągania naderwał mięsień uda i do igrzysk nie zdążył wyleczyć kontuzji. Może myślał, że na kolejnych pokaże na co go stać. Ale tych kolejnych nie było.

Katapulta zamiast butów?

Po rekordowej próbie w Leningradzie nie przyszło mu się długo radować. Przy bieżni stał niepozorny fiński fotograf, który uwiecznił moment odbicia Jurija. Nazajutrz w prasie ukazało się jego zdjęcie i tytuły: „Buty z katapultą”, „Sekretna podeszwa”. Okazało się, że Stiepanow używał specyficznego obuwia, w którym podeszwa zbudowana była z 11-milimetrowej pianki. To był pomysł trenera.

„W tamtym czasie obuwie do skoków robiliśmy sami, więc każdy kombinował najlepiej, jak potrafił. Pierwotny zamysł butów z nietypową podeszwą polegał na tym, że dzięki nim Jurij mógł w pełni wykorzystać moment odbicia i jednocześnie zabezpieczyć swoje ścięgno Achillesa przed kontuzją. Nic więcej” – tłumaczył Goikhman.

Nikt go nie słuchał. Nic z tego, że przepisy nie zabraniały takowych pantofli. Ba, IAAF wynik uznała! Ale medialny wyrok wydano. Jurij Stiepanow, nowy rekordzista świata, został nazwany oszustem. Co ciekawe nie tylko na zachodzie, ale i u siebie. Nawet swoi na każdym kroku wypominali mu tamten skok. A on, człowiek wrażliwy, nieco nawet nieśmiały, z tą falą walczyć nie potrafił.

W 1959 r., kiedy miał 27 lat został trafił na oddział jednej z klinik psychiatrycznych w Leningradzie. Diagnoza? „Poważne zmęczenie psychiczne, zaburzenia i mania prześladowcza”. Przyjaciele opowiadali później, jak smutne obrazki widywali w trakcie odwiedzin. Lekkoatleta miał chodzić po korytarzu w  piżamie, podskakiwać i mówić przy tym: „udowodnię im!”.

Kiedy opuścił szpital kompletnie się zagubił. Uciekł w alkohol. Odeszła od niego żona. Czuł, że jest sam. Został tylko on i życiowa poprzeczka. W 1963 roku okazało się, że tej przeskoczyć nie był w stanie.

Gdyby nie ten „złośliwy” rekord świata, jak twierdzili niektórzy, Stiepanow mógłby uniknąć problemów psychicznych i tragicznego finału swojego życia. To uzasadnienie, choć po części słuszne, budzi jakieś wątpliwości – sprowadza się bowiem do stwierdzenia, że aby uniknąć cierpienia, najlepiej nie próbować osiągnąć wielkich rzeczy.

5 1 Głosuj
Article Rating
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Facebook:

Ostatnie wpisy:

Starsze teksty:

Archiwa

Warto zobaczyć

Barry Bonds i „Gra cieni”

Podziel się:

Nawet jeśli nie interesujesz się baseballem, historia ta jest warta przeczytania. Bo jest opowieścią o tym, jak brudny jest sport, choć głównemu bohaterowi oficjalnie niczego nie udowodniono…. 0 0 Głosy

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top