historiasportu.info

Remanent 5. Pole karne z bliska – nowa książka Jerzego Chromika

Remanent 5
Podziel się:

Jerzy Chromik powraca z piątą częścią Remanentu, w którym przenosi czytelników na stadiony z lat 80. i 90. Wówczas autor obserwował zmagania drużyn eksportowych, m.in. Legii Warszawa, Lecha Poznań, Widzewa Łódź czy Górnika Zabrze w europejskich pucharach, oraz reprezentacji Polski w eliminacjach do ME i MŚ, zza bramki. W jego najnowszej książce dowiemy się, jakie adidasy nosił Dariusz Dziekanowski podczas starcia z Interem na Stadio Giuseppe Meazza, kto „schował” do kieszeni Gary’ego Linekera, i ilu piłkarzy w meczu kontrolnym z Koreą Północną sprawdził selekcjoner Wojciech Łazarek. Dziś wystartowała przedsprzedaż książki pt. Remanent 5. Mecz to jest poezja. Premiera tomu 5, który ukaże się nakładem Wydawnictwa SQN, została zaplanowana na 20 listopada.

Fragment książki

Po nieudanej czerwcowej wyprawie do Meksyku wrócili do ligowej młócki. Rozbici psychicznie, rozmyślający o własnej niemocy i nieudolności dowództwa. Po prawie czterech miesiącach ciszy znów zabrzmiał róg. Nowy opiekun kadry zwołał do Bydgoszczy piłkarskie pospolite ruszenie.

Stawili się w ośrodku Zawiszy, chyba nie po to, by zgłębiać życiorys znamienitego rycerza z Garbowa. Z mgławicy miała wyłonić się jedenastka na poznański mecz eliminacyjny mistrzostw Europy z Grecją. Na przetarcie nieregularny oddział zmierzył się z drużyną KRLD. Niepoprawni optymiści kupili bilety w przekonaniu, że będzie wyśmienita okazja, aby po kolejnych bramkach biało-czerwonych skandować »Jeszcze jeden…«. Co bardziej dowcipni utrzymywali, że przeciwnicy przy stanie 0:2 mają zwyczaj opuszczać boisko przed czasem.

Goście okazali się nadzwyczaj… gościnni. Pozwolili Wojciechowi Łazarkowi na wystawienie dwóch jedenastek. Sami grali bez zmian. Gdyby znali język polski, byłoby im przyjemnie, bo publiczność bydgoska rzeczywiście skandowała »Jeszcze jeden«, choć nie o te bramki chodziło… Przyjezdni prowadzili w tym momencie 2:1 i gdyby nie to, że chyba gorzej widzą w ciemnościach, podobnie jak sędzia boczny, wywieźliby z Polski cenne zwycięstwo.

Towarzyskie mecze nie cieszą się zainteresowaniem. Niewiele różnią się od sparingu z Wdą Świecie. W Bydgoszczy było inaczej. Znakomita oprawa spotkania i kojący głos spikerki umilały pobyt na stadionie. Tylko widzowie nie potrafili wybaczyć naszym piłkarzom nieudolności. Przeciągłe gwizdy kwitowały ich poczynania i mikrofonowe apele na niewiele się zdały. Ludzie nie przyjmowali do wiadomości, że ich reprezentacja w konfrontacji z egzotycznym zespołem z KRLD wygląda jak podwórkowa drużyna.

Panuje przekonanie, że w testowych meczach nikt nie wypruwa sobie żył. Gra się od gwizdka do gwizdka, oglądając na trybunach ładne dziewczyny. Mecz z KRLD był tego zaprzeczeniem. Powołani przez Łazarka piłkarze włożyli w ten występ wiele serca. Wierzyli, że nowy selekcjoner ma oczy otwarte szerzej niż poprzedni i jest jakaś sprawa. Nikt nie chciał okazać się powołanym na kredyt. To odbiło się na grze. Nerwowość, indywidualne popisy i obawa przed ośmieszeniem w oczach trenera. Strzały z dalszej odległości należały do rzadkości, a przed polem karnym rywala każdy polski zawodnik zachowywał się jak nowicjusz i podawał piłkę na bok lub do tyłu. To »tkactwo« chyba najbardziej irytowało widzów.

Trener Łazarek nie liczył na olśniewające popisy nowych kadrowiczów. Zebrał ich z marszu, po trudnych meczach pucharowych i ligowych. Nie miał zamiaru wyrywać sobie włosów z głowy po niewykorzystanych sytuacjach podbramkowych. To, co zobaczył, pogrążyło go jednak w głębokiej zadumie. Podczas konferencji prasowej sięgał raz po raz po słone paluszki i cedził słowa. Niektórzy dziennikarze nie rozumieli, że niezbyt wiele ma do powiedzenia. Znacznie więcej do roboty. W ogrom pracy chyba nie chciał uwierzyć za wcześnie, bo w wyludnionej sali zasiadł przed magnetowidem i w skupieniu, z oszczędnym komentarzem, raz jeszcze obejrzał zapis debiutu reprezentacji, którą prowadzi. W pamięci pozostanie mu chyba tylko remis 2:2 uratowany o zmierzchu, w ostatniej chwili. I przepiękny rzut wolny Azjatów przy zahipnotyzowanej polskiej obronie. Cóż, pospolitemu ruszeniu nie można zbyt wiele zarzucić. Trzeba żyć w przeświadczeniu, że doczekamy się niedługo regularnej jedenastki…

O książce „Remanent 5”

Mecz piłkarski to nie tylko walka o punkty i poprawianie rekordów strzeleckich. To rywalizacja z elementami poezji, o czym przekonuje nas Jerzy Chromik w piątym już tomie Remanentu.

Jego najnowsza książka to zbiór opowieści i reportaży ze spotkań reprezentacji Polski w eliminacjach ME i MŚ oraz naszych drużyn ligowych w europejskich pucharach. Autor zabiera czytelników na boiska, by przypomnieć im futbolowe zmagania z lat 80. oraz 90., mecze, które widział z bliska, bo… zza bramki. To właśnie stamtąd dziennikarz z akredytacją fotoreportera obserwował dryblingi, gole, robinsonady oraz faule w polu karnym. Właśnie dlatego mógł dostrzec coś, czego nie widziało wielu kolegów po fachu z lóż prasowych. Miał jak na tacy emocje piłkarzy, ich reakcje po zwycięstwach i porażkach.

Remanent 5 - okładka fot. materiały wydawcy
Remanent 5 – okładka fot. materiały wydawcy

Remanent 5. Mecz to jest poezja zawiera reportaże, wywiady, a także minicykl Od strony boiska, czyli monologi wybranych zawodników opisujących subiektywnie wydarzenia boiskowe. Te zapisy meczów dają zaskakujące odpowiedzi na pytania dotyczące reprezentacji Polski i drużyn eksportowych, m.in. Legii Warszawa, Lecha Poznań czy Widzewa Łódź. W jakich adidasach grał Dariusz Dziekanowski przeciwko Interowi na Stadio Giuseppe Meazza? W którym meczu Damian Łukasik „schował” do kieszeni Gary’ego Linekera? Dlaczego rozruch polskich kadrowiczów w Belfaście obserwował helikopter służb specjalnych? A wiecie, ilu piłkarzy w meczu kontrolnym z Koreą Północną sprawdził selekcjoner Wojciech Łazarek? I komu Maciej Szczęsny oddał koszulkę Tima Flowersa?

Dziś, gdy ten zawód został tak mocno zdewaluowany, nestor kolejny raz udowadnia, że o piłce nożnej można było pisać ładnie, czasami z ironią, wykorzystując także literackie porównania. To jest kwintesencja dziennikarstwa sportowego i potwierdzenie klasy autora piątego już tomu Remanentu.

Zamów książkę w przedsprzedaży na

https://bit.ly/historia-remanent5

– rabat od ceny okładkowej,

– wysyłka jeszcze przed premierą – czytasz jako pierwszy w Polsce!

– atrakcyjne pakiety z innymi książkami.

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

49. Turniej Czterech Skoczni. Narodziny Legendy

Podziel się:

Nikt nie przypuszczał, że tak to się potoczy. 49. Turniej Czterech Skoczni mieli zdominować zawodnicy z Niemiec. Adam Małysz i polski sztab przygotowali jednak prawdziwą bombę. Na przełomie 2000 i 2002 roku „Olbrzym

Podziel się:
Czytaj więcej

2006: Raul Lozano, Rosja i srebro

Podziel się:

Był 29 listopada 2006 roku. W hali japońskiego Sendai trwał mecz Polaków z Serbią i Czarnogórą. Ostatni przed półfinałem mistrzostw świata. Stawka? Reprezentacja, która zwycięży, zajmie pierwsze miejsce w grupie i –

Podziel się:
Czytaj więcej

Kiwki, strzały, gole. Jan Furtok – legenda Katowic

Podziel się:

Pisali, że kiwki ćwiczył nawet w samochodzie. Tak świetne wyszkolenie techniczne prezentował na boisku. Jan Furtok miał ciąg na bramkę. I ten zmysł, który posiadają nieliczni snajperzy. Nieprzypadkowo pytali o niego za Odrą. A potem

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top