historiasportu.info

Wanda Dubieńska-Jadwiga Jędrzejowska. Dwa światy, dwie rywalki

Podziel się:

Wanda Dubieńska i Jadwiga Jędrzejowska pochodziły z dwóch różnych światów. Należały też do różnych pokoleń tenisistek. Ponoć nie darzyły się sympatią, ale ich rywalizacja napędzała międzywojenny tenis kobiet w Polsce.

Kraków. Wrzesień rok 1932. Do wspólnej fotografii pozują Wanda Dubieńska (z lewej) i Jadwiga Jędrzejowska (z prawej), które spotkały się w finale tenisowych mistrzostw Polski. Znały się już wcześniej, bo spotkały się na krakowskich kortach. Młodsza o siedemnaście lat Jadwiga nie wspominała najlepiej tamtych momentów. W książce „Urodziłam się na korcie” tak pisała:

„Dnie stają się dłuższe i pogodniejsze. W klubie bywa coraz więcej tenisistów, a ja gram już znacznie pewniej. Czasami wydaje mi się, że dużo lepiej od dużo starszych i doświadczonych graczy. A jednak… Często czuję na sobie wzgardliwy i zawistny wzrok, który zdaje się mówić: „Co ta dziewczyna od podawania piłek robi na korcie?… Dlaczego zabiera innym miejsce? Dlaczego kręci się tu, pośród ludzi z innego świata!?”. Po raz pierwszy w życiu poczułam się intruzem. Na kortach AZS królowały wówczas dwie czołowe tenisistki – Dubieńska i Boniecka.

Damy te zajmowały pierwsze miejsca zarówno w grze, jak i w tak zwanych stosunkach towarzyskich. Często wydawało mi się, że chciałby mnie utopić w łyżce wody. Kiedy pozwalano mi grywać na korcie, czyniły bardzo zgorszone miny. Dubieńska i Boniecka reprezentowały wówczas dość wysoką klasę tenisową, grywały dużo i zawzięcie. Gdyby chciały trenować ze mną, skorzystałabym wiele dzięki ich długoletniemu doświadczeniu i dużej znajomości techniki (…). Byłam przekonana, że gdybym poprosiła Dubieńską lub Boniecką o trening – spotkałabym się z odmową. Kto wie, czy nie usłyszałabym wręcz, że nie grywają z „dziewczyną od podawania piłek”.

Dwa światy

Dlaczego Jędrzejowska mogła poczuć się urażona? Czy Dubieńska faktycznie traktowała ją z pogardą? Czytając powyższą relację – wydaje się, że tak. Choć z drugiej strony mogły być to tylko odczucia młodej Jadzi, które zupełnie inaczej odbierała Wanda. Obie panie pochodziły z dwóch różnych światów. Wanda była córką Juliana Ignacego Nowaka – mikrobiologa, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, późniejszego premiera RP – i Zofii z Wężowiczów. Portretowali ją Wyspiański czy Malczewski, a na fortepianie miała grać z samym Ignacym Paderewskim. Jadwiga była jakby na drugim biegunie. Jej ojciec pracował w zakładach oczyszczania miasta, a mama zajmowała się dziećmi. Sama przyznawała, że w domu panowała bieda. Tenis pomógł jej wejść na salony.

Wanda Dubieńska w roku 1925 fot. domena publiczna
Wanda Dubieńska w roku 1925 fot. domena publiczna

Dla Dubieńskiej sport był równie istotny. W 1924 roku wyjechała do Paryża, stając się pierwszą polską olimpijką. Jeździła konno i na nartach. Startowała we florecie, do którego miała smykałkę. Już w 1922 roku „Przegląd Sportowy” pisał o niej (pisownia oryginalna):

„Druga z pań — p. Wanda Dubieńska — w swem assaut na florety z p. ppor. Jerzym Zabielskim sprawiła obecnym prawdziwą niespodziankę. Energiczne tempo przeprowadzanych ataków, spokój w odparywowaniu ciosów przy harmonji i koordynacji poruszeń — oto zalety tej uniwersalnej sportmenki, stanowiącej godną podziwu indywidualność sportową. P. Dubieńska i p. Mallyowa — to pierwsze kobiety w Polsce — stające w sztuce robienia bronią do współzawodnictwa z mężczyzną — dla wielu naszych, zajętych jedynie flirtem pań przykład godny do naśladowania”.

Jeśli dodamy do tego udziały w biegach narciarskich, to rysuje się obraz kobiety wszechstronnie uzdolnionej. Takiej, która czego tylko się nie złapie, potrafi zamienić w złoto.

Wanda Dubieńska – Jadwiga Jędrzejowska: starcia na szczycie

Tenisowe drogi obu pań musiały się więc w końcu się przeciąć. Bardzo ważnym momentem obu tych karier był mecz o mistrzostwo kraju z 1928 roku. W Katowicach szesnastolatka musiała jeszcze uznać wyższość doświadczonej rywalki.

„Dobrze się też stało, że w finale (Jędrzejowska) została pokonana po równej jednak walce, przez Dubieńską, a to przedewszystkiem dzięki nadzwyczajnej grze, jaką ta ostatnia zademonstrowała. Dubieńska zawdzięcza swe mistrzostwo przeniesieniu się do Katowickiego Klubu Tennisowego i wytrwałemu treningowi z Foersterem i Steinerem – Jędrzejowska natomiast, która w zeszłym roku przegrała w półfinale teraz zajęła drugie miejsce i można przewidzieć z góry, że o ile będzie dalej nad sobą pracować, może być mistrzynią w roku przyszłym, a za dwa lata zupełnie bezkonkurencyjną” – relacjonował i prorokował wysłannik „Przeglądu Sportowego” (pisownia oryginalna).

Cztery lata później role się odwróciły. W Krakowie mistrzynią została Jadwiga, choć nie bez problemów. I tu warto się na moment zatrzymać, bo przed spotkaniem o tytuł miały miejsce wydarzenia, o których nieco już zapomniano, a są one kwintesencją ducha sportu. Jędrzejowska przed półfinałem zachorowała. Grać nie mogła, co mogło wiązać się z walkowerem, ale szlachetną postawą wykazała się jej rywalka. W tygodniku „Raz, dwa, trzy” opisano całe zdarzenie (pisownia oryginalna):

„Na skutek niezwykle sportowego stanowiska p. Stefanówny i SI. K. 7. Pogoń w Katowicach, zostanie zakończona po dojściu do zdrowia Jędrzejowskiej. Nasza mistrzyni bowiem zachorowała na anginę, co wykluczyło zdolność jej do gry na kilkanaście dni. W normalnym toku rzeczy po wycofaniu Jędrzejowskiej powinno się rozegrać finał między Stefanówną a Dubieńską. Takie jednak rozstrzygnięcie krzywdziłoby Jędrzejowską, która bezsprzecznie jest naszą najlepszą tenisistką. P. Stefanówna więc, jak i jej klub w zrozumieniu sytuacji, zrezygnowali z wątpliwego sukcesu, odniesionego w. o. Gra Stefanówna—Jędrzejowska zostanie zorganizowana w Katowicach, zaś ewent. mecz Dubieńska – Jędrzejowska w Krakowie”.

Jadwiga Jędrzejowska w roku 1938 fot. domena publiczna
Jadwiga Jędrzejowska w roku 1938 fot. domena publiczna

Stefanówna półfinał przegrała. Rozgrywany w Krakowie finał przegrała zaś Dubieńska i to Jędrzejowska została mistrzynią.

Wanda pokonana!

„Dubieńska na meczu z Jędrzejowską grała wyraźnie poniżej swej formy okazanej w spotkaniu z Volkmerówną. W drugim dopiero secie, gdy rozegrała się nieco, stanowiła w pewnych okresach gry równorzędną niemal przeciwniczkę mistrzyni Polski. Mimo wszystko jednak Jędrzejowska okazała się znacznie lepszą od Dubieńskiej, a wynik meczu nie pozostawiał od pierwszej chwili żadnej wątpliwości” – relacjonowano w prasie.

Panie wspólnie pozowały do fotografii. Zaraz po spotkaniu pogratulowały sobie postawy. Wcześniej w prasie Wanda mówiła, że tylko Jadzia „wybija się ponad przeciętność” wśród polskich tenisistek. Rok Jędrzejowska powtórzyła sukces, znów ogrywając Wandę. Potem ich losy potoczyły się różnie. W czasie II wojny światowej Dubieńska podpisała volkslistę, za co w 1947 roku została osadzona w obozie pracy. Trzy lata później darowano jej karę. Jędrzejowska zaś po 1945 roku grała nadal. Zajmowała się również szkoleniem młodych tenisistów.

Ich rywalizacja ożywiła międzywojenny tenis. Nadała mu smaczku. Pozostaje tylko pytanie, czy faktycznie obie nie darzyły się sympatią?

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top