Mecz Polska-Dania w 2009 roku na mistrzostwach świata, to już klasyka polskiego sportu. Jaki był tamten turniej?
Polscy piłkarze ręczni jechali na Mistrzostwa Świata w 2009 roku z wielkimi nadziejami na medal. Po rozczarowującym piątym miejscu na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie pragnęli osłodzić sobie olimpijską gorycz zdobyciem krążka na światowym czempionacie. Nasi szczypiorniści, którzy na poprzednich mistrzostwach świata zdobyli srebrny medal, trafili do trudnej grupy. W Varazdinie ich przeciwnikami w grupie C byli odpowiednio: Algieria, Rosja, Macedonia, Tunezja i Niemcy, z którymi to przegraliśmy poprzedni finał mistrzostw świata.
Czytaj też: Mistrzostwa świata w piłce ręcznej 1982. Polski brąz
ROZCZAROWUJĄCE WYSTĘPY W FAZIE GRUPOWEJ
W pierwszym meczu zgodnie z planem wygraliśmy zdecydowanie z Algierią 39:22. W kolejnym, po niezwykle dramatycznym przebiegu wygraliśmy 24:22 z Rosją. Pomimo że po siedmiu minutach było 6:1, a w 21. minucie 12:7 dla „Sbornej”. W drugiej połowie nastąpiło przebudzenie biało-czerwonych, w wyniku którego w 41. minucie był remis. Ostatecznie, dzięki fantastycznej postawie Sławomira Szmala (obronił cztery karne i miał w sumie 50% skuteczności obron), triumfowaliśmy. Kolejne zwycięstwo miało przyjść stosunkowo łatwo -w meczu z Macedonią. Ale tak się nie stało, głównie za sprawą fenomenalnego Kiriła Łazarowa, który strzelił trzynaście goli, ulegliśmy rywalom 29:30. Dwa dni później zmierzyliśmy się z kolejnym przeciwnikiem z Czarnego Lądu, z Tunezją. I pokonaliśmy ją 31:27.
Ostatni mecz w fazie grupowej z Niemcami dla polskich szczypiornistów był niezwykle istotny, gdyż w przypadku zwycięstwa mogliśmy do kolejnej fazy mistrzostw awansować z pierwszego miejsca w grupie. Dodatkową motywacją dla Polaków była chęć zemsty i pragnienie rewanżu za przegrany finał mistrzostw sprzed dwóch lat. Gra z początku była wyrównana, z niewielką przewagą naszych zachodnich sąsiadów, którzy prowadzili po kilkunastu minutach 7:4. Ale po chwili Polacy odrobili stratę trzech bramek, a w 21. minucie udało się nawet im wyjść na prowadzenie 9:8. Po pierwszej połowie było jednak 14:11 dla mistrzów świata.
W drugiej części Niemcy szybko odskoczyli na 19:12 a bezradni Polacy nie byli w stanie odrobić strat, ostatecznie przegrali 30:23. Sytuacja szczypiornistów była fatalna, gdyż kilka godzin wcześniej Macedonia pokonała niespodziewanie Rosję. To wszystko spowodowało, że do drugiej fazy Niemcy weszli z czterema, Macedonia z dwoma a Polska z zerowym dorobkiem punktów. Szansę na awans polskich piłkarzy ręcznych do półfinału były niewielkie. Po latach Michał Jurecki stwierdził nawet, że „były one bliskie zeru”
Czytaj też: Najszczęśliwszy dzień w historii islandzkiej piłki ręcznej
CUDOWNE ODRODZENIE
Już na początku transmisji Maciej Starowicz, komentujący mecz Polska-Dania, wyraził uczucia, jakie towarzyszyły większości kibiców: „Żyjemy nadziejami, ale nadzieja umiera ostatnia, dzisiejszy mecz pokaże nam, czy ta nadzieja jeszcze będzie nas się tliła, czy po prostu już nie”.
Bohaterami pierwszych minut, ale i całego meczu byli bramkarz Sławomir Szmal, oraz skrzydłowi Patryk Kuchczyński i Tomasz Tłuczyński. Ten pierwszy w ciągu trzech pierwszych minut obronił dwa rzuty z pola, a także rzut karny Larsa Christiansena i dobitkę po nim. W ciągu kolejnych ośmiu minut „Kasa” dał się pokonać ledwie dwa razy. Szmal w bramce – zwłaszcza w pierwszych dziesięciu minutach – bronił wręcz niebywale, odbijając osiem z dziesięciu rzutów Skandynawów. Wspomniani zaś zawodnicy z pola grali równie wybornie. Szczególnie imponował Kuchczyński, który rzucił sześć bramek w ciągu 16 minut, a dziewięć w całym spotkaniu i grał, jak to określił Starowicz „jak natchniony i był nie do zatrzymania”.
Biało-czerwoni niespodziewanie deklasowali mistrzów Europy – 8:2. Doskonałą skuteczność utrzymywaliśmy także później i po pierwszej połowie schodziliśmy prowadząc zdecydowanie 20:12. Wydawało się wówczas, że druga połowa będzie przebiegać pod kontrolą Polaków i spokojnie dopiszemy dwa punkty, które sprawiłyby, że szanse na awans do półfinału Mistrzostw Świata wzrosłyby z zerowych do niewielkich.
Polska-dania 2009: SPEŁNIENIE MARZEŃ
Pierwszy kwadrans drugiej części nie zapowiadał nerwowej końcówki meczu z Duńczykami, Polacy mimo, że byli nieco mniej skuteczni, utrzymywali wysokie prowadzenie (26:20). Jednak nasi szczypiorniści w kolejnych dziesięciu minutach byli w stanie tylko trzy razy pokonać Kaspera Hvidta, jednocześnie doskonale ten fragment spotkania rozegrali Duńczycy. Na trzy minuty przed końcem meczu prowadziliśmy z Mistrzami Europy 29:28. Stało się jasne, że Polacy, jeśli chcą wygrać mecz, muszą powrócić do gry z pierwszej połowy. Na szczęście przełamali swą niemoc w ataku, zdobywając cztery bramki, nie tracąc przy tym żadnej. Dzięki takiej postawie pokonaliśmy Danię 32:28.
Idealnym podsumowaniem doskonałego meczu Polaków była ostatnia bramka autorstwa Sławomira Szmala, który w mistrzowski sposób przelobował duńskiego bramkarza rzutem z własnego pola bramkowego.
„Spełnił się cudowny sen, drodzy państwo, Boże jak myśmy marzyli, żeby Polacy wygrali ten mecz po prostu, jakże to cudowna sprawa” – tak na gorąco mecz podsumował dziennikarz TVP, Maciej Starowicz.
Uważam, że pierwsza połowa meczu z Danią była najlepszą rozegraną przez naszych szczypiornistów w XXI wieku. Odnośnie samych mistrzostw, to – jak się później okazało – cudownych i szalonych momentów z udziałem Polaków było jeszcze więcej, a koniec końców nasi szczypiorniści wyjechali z Chorwacji z brązowym medalem mistrzostw świat, stając się przy tym pierwszą w historii polską reprezentacją, która zdobyła dwa medale światowego czempionatu z rzędu.