historiasportu.info

Drogi i wybory Tony’ego Ayali Jr. – równie wielkiego, co niespełnionego talentu

Tony Ayala Jr. fot. youtube.com
Podziel się:

Najtrudniejszym przeciwnikiem, z którym mierzył się Tony Ayala Jr. był on sam. Prześladowany przez demony, które co chwila odradzały się w jego umyśle i nie raz, nie dwa posyłały go na glebę. W ringu tak nie było. Tam to Tony przejmował kontrolę. Bił swoich rywali, jak chciał już jako dzieciak. Dziś eksperci mówią o nim, że był jednym z najlepszych pięściarzy, którym nie dane było zdobyć tytułu mistrza świata.

Droga pierwsza — narkotyki i przestępstwa

Był 1 stycznia 1983 r. kiedy Ayala Jr. w końcu wypadł z zakrętu. Na swojej życiowej drodze miał ich już kilka, ale ten był najostrzejszy. W Nowy Rok, około trzeciej nad ranem, wstał z łóżka, które dzielił z żoną, Lisą Paez. Później włamał się do mieszkania swojej sąsiadki, młodej nauczycielki, ale nie po to, by coś ukraść. Naćpany Tony wykorzystał ją seksualnie. Kobieta wezwała policję, która natychmiast go aresztowała. Nie był to pierwszy taki „wyskok” bokserskiej rewelacji.

Pięć lat wcześniej, wówczas piętnastoletni Ayala Jr., pojawił się w kinie, gdzie spotkał pewną kobietę. Spodobała mu się. Nie potrafił jednak nawiązać rozmowy, więc postanowił zdobyć ją siłą — przecież od najmłodszych lat w ten sposób realizował część swoich potrzeb. Ale tym razem się przeliczył. Zraniona kobieta powiadomiła służby, a te rozpoczęły dochodzenie. Kto wie, jak skończyłaby się ta sprawa, gdyby nie interwencja bliskich i promotorów Tony’ego, którzy zaoferowali wypłatę odszkodowania na rzecz ofiary. Sędzia dodał jeszcze karę zawieszenia dla sprawcy. Młody pięściarz uniknął więzienia.

Po noworocznym napadzie nie zdołał już uciec wymiarowi sprawiedliwości. Sąd wymierzył mu karę 35 lat bezwarunkowego pozbawienia wolności, a prokurator zalecił odbycie jej w całości, gdyż uważał, że Ayala Jr. stanowi zagrożenie dla społeczeństwa. Czas pokazał, że się nie mylił…

W 1982 r. trwały nawet rozmowy o pojedynku ze słynnym Roberto Duranem. Tony Ayala Jr. nie okazywał mu szacunku
W 1982 r. trwały nawet rozmowy o pojedynku ze słynnym Roberto Duranem. Tony Ayala Jr. nie okazywał mu szacunku fot. Gotfryd, Bernard/domena publiczna

Urodzony w 13 lutego 1963 r. w San Antonio Tony Ayala Jr. bardzo szybko wkroczył na przestępczą drogę. Pewnie w jakimś stopniu przyczyniły się do tego wydarzenia z dzieciństwa. Tony był bowiem molestowany przez bliskiego przyjaciela rodziny. Nigdy nie poskarżył się bliskim. Być może w obawie przed odrzuceniem lub wyśmianiem. Odskocznię znalazł w narkotykach. Szczególnie droga była mu heroina, którą – w różnym nasileniu – brał niemal przez całe życie. Warto dodać, że jego brat Mike również zmagał się z podobnym problemem. Do tego dochodziły bójki i wspomniane napady na kobiety. Tony nigdy nie był dobrym chłopcem. Miał jednak lepsze oblicze. Drugą drogę. Był nią boks.

Droga druga — boks

Sala treningowa była alternatywą dla Tony’ego. Zaprowadzony nań przez ojca, Tony’ego Ayalę seniora, genialnego trenera i trzykrotnego pretendenta do tytułu mistrza świata, od najmłodszych lat wykazywał niespotykany, wręcz nieograniczony talent. Miał ledwie pięć lat, kiedy stawiano przed nim dzieci dwukrotnie starsze. Nie bał się. Podejmował rękawicę i często wychodził z takich starć zwycięsko. Ponoć swoją ostatnią amatorską porażkę poniósł, mając osiem lat. Potem były już tylko wygrane. Nim podpisał pierwszy zawodowy kontrakt, zdążył zwyciężyć w 140 amatorskich pojedynkach, przegrał tylko osiem.

Teksańczycy zacierali ręce, kiedy w ostatnim dniu marca 1979 r. ten ich cudowny, złoty chłopiec stanął do finałowej walki kategorii średniej w kultowym turnieju Golden Gloves. W decydującym boju naprzeciw Ayali wyszedł Lamont Kirkland. Ale i on nie dał rady, dwukrotnie padając na deski w drugiej rundzie. Po walce jego tata mówił zachwyconym dziennikarzom:

„On musi mieć pewność i wiarę w siebie. I pokorę oraz świadomość, że na zwycięstwo będzie musiał pracować”.

Ojciec zdawał sobie sprawę, że w sporcie talent to nie wszystko. A syn? Niekoniecznie.

Tony’ego zaczęto nazywać „El Torito” (pol. „Mały Byk”). Wszystko przez agresywny, oparty na ogromnej sile, ale i precyzji, styl walki oraz skromne warunki fizyczne. Dość szybko o jego możliwościach profesjonalni pięściarze. Pierwszym z nich miał być mistrz świata Pipino Cuevas, którego Ayala Jr. wypunktował w rodzinnej siłowni, mając raptem czternaście lat.

Gdy przeszedł na zawodowstwo, w 1980 r. jako siedemnastolatek, pierwsze trzy walki wygrał przez KO i szybko stał się gwiazdą w rodzinnych stronach. Później wieść o zdolnym bokserze rozniosła się po wszystkich stanach. Tony wygrał bowiem pierwsze 22 walki, z czego aż 19 kończył przed czasem. Pozostałe trzy zwycięstwa przyznali mu sędziowie. W 1982 r. trwały nawet rozmowy o pojedynku ze słynnym Roberto Duranem. Młodzian podchodził do niego bez jakiegokolwiek szacunku:

„Zobaczyłem Durana i zabiję go. Nienawidzę go! Kiedy minie widzi, ucieka. Nie przeszkadza mi to, bo wiem, że wkrótce go dorwę, że dostanę go w ringu”.

Negocjacje zakończyły się fiaskiem, wobec czego Ayala skrzyżował rękawice z Argentyńczykiem Carlosem Herrerą. Triumfował czym zasłużył sobie na walkę o tytuł z Daveyem Moore’em…

Czytaj też: Evangelos Goussis. Mógł zostać mistrzem świata, został mordercą i gangsterem

Na rozstaju dróg

W tamtym czasie „El Torito” był na ostatniej prostej na sportowy szczyt. Nigdy tam nie dotarł. Nigdy nie dorwał Durana. Nie otrzymał wielkich pieniędzy za walkę z nim. Nie walczył o tytuł. Uważne oczy niektórych obserwatorów już wcześniej dostrzegły, że do profesjonalnej kariery przemycił też swoje demony. Nie potrafił się od nich uwolnić. Do ringu wchodził po zażyciu heroiny. I to niejednokrotnie. Zachowania niegodne sportowca prezentował w trakcie pojedynków, choćby wtedy gdy jednego z przeciwników posłał na deski, a następnie splunął na niego, brzydko go upokarzając. Bił innych, ale nie potrafił wygrać najważniejszej batalii. W Nowy Rok 1983 r. znów wziął narkotyki i ruszył do domu sąsiadki. To był ruch, który wyrzucił go z dobrej drogi na wiele lat.

Tony Ayala Jr. fot. youtube.com
Tony Ayala Jr. fot. youtube.com

Tony został zwolniony z więzienia po szesnastu latach, w 1999 r. Kontynuował karierę bokserską z sześcioma zwycięstwami i dwiema porażkami. 28 lipca 2000 r. Yori Boy Campas jako pierwszy znalazł na niego sposób pomiędzy linami. Tyle że „El Torito” liczył sobie wówczas trzydzieści siedem wiosen i najpiękniejsze lata zwyczajnie stracił. Do tego dochodziły protesty środowisk kobiecych, które nie godziły się na to, aby skazany za przestępstwa seksualne sportowiec, jak gdyby nigdy nic, odbudował swoją pozycję. Ayala Jr. wziął sprawy w swoje ręce i… znów unicestwił się sam.

Po opuszczeniu więzienia niemal równocześnie z pięściarską, Tony kontynuował karierę przestępczą. W 2000 r. został postrzelony w ramię po włamaniu do mieszkania młodej kobiety, a występek, którego się dopuścił, do złudzenia przypominał ten sprzed siedemnastu lat. Otrzymał łagodny wyrok, lecz w 2003 r. znów wpadł w tarapaty – trzynastolatka oskarżyła go o gwałt. Po jakimś czasie wycofała zarzuty, twierdząc, że wszystko sobie wymyśliła. W końcu w 2004 r. niespełniony talent został skazany na dziesięć lat pozbawienia wolności za powtarzające się naruszenia zwolnienia warunkowego. Bezpowrotnie stracił szansę na sukces w ringu.

Czytaj też: Jack Dempsey – wędrowiec, który zawojował świat boksu

Tony Ayala Jr. Droga donikąd

12 maja 2015 r. świat dowiedział się o śmierci Tony’ego Ayali Jr. Śmierci nagłej, dziwnej i dla niektórych niejasnej. Jego ciało znaleziono w Zarzamora Street Gym w San Antonio, gdzie pomagał braciom w prowadzeniu rodzinnego interesu po śmierci ojca. Oficjalnie powodem zgonu było przedawkowanie narkotyków. Nie brakuje jednak sugestii, że ktoś mógł mu pomóc.

Na pogrzebie Mike Ayala mówił:

„Mój brat zapłacił za swoje występki przeciwko ludzkości. Przepraszamy ofiary za to, co się stało. Był przeznaczony do wielkości, ale jak każdy z nas upadł, a powrót okazał się zbyt trudny. Straciłem brata przez uzależnienie. Nie szukam usprawiedliwienia, po prostu oferuję wyjaśnienie. Wyjaśnienie tego, co zrobił”.

Historia Tony’ego to i przestroga, i wskazówka. To historia obdarzonego miernymi warunkami fizycznymi chłopaka, który został obdarowany pozaziemskim talentem i łatwością do przyciągania kłopotów. Towarzyszące mu, ciągle splatające się, skrajne drogi w końcu zmusiły go do wybrania jednej z nich. Na jego nieszczęście wybrał złą. Tę, która przyniosła sportowe niespełnienie. Drogę donikąd.

Źródła:

  1. S. Bunce, Tony Ayala Jr: Talented boxer whose promising career was disastrously undermined by his chaotic and destructive life outside it [w:] https://www.independent.co.uk/news/obituaries/tony-ayala-jr-talented-boxer-whose-promising-career-was-disastrously-undermined-by-his-chaotic-and-destructive-life-outside-it-10254521.html (dostęp: 02.02.2023 r.)
  2. Film: The Rise & Fall of El Torito
  3. M. Wilson, J. Whisler, Controversial San Antonio boxing legend Tony Ayala Jr. found dead at gym, [w:] https://www.mysanantonio.com/news/local/article/Controversial-San-Antonio-boxer-Tony-Ayala-Jr-6258068.php (dostęp: 02.02.2023 r.)
  4. J. Biłuński, Małe pięści: Zimno, czyli najlepszy prospekt w historii, [w:] http://www.bokser.org/content/2015/02/28/163031/index.jsp (dostęp: 02.02.2023 r.)
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

Young Griffo

Young Griffo – uzależniony fenomen

Podziel się:

W ringu był nieuchwytny. Szybki, przewidujący ruchy przeciwnika Young Griffo zyskał miano specjalisty od defensywy. W życiu prywatnym nie potrafił sobie poradzić z najsilniejszym przeciwnikiem. Z alkoholem…

Podziel się:
Czytaj więcej

Jan Banaś i Krok, który zmienił karierę

Podziel się:

Idolów miał kilku. Był wśród nich genialny brazylijski drybler Garrincha. Był też Gerard Cieślik. I George Best, do którego często go porównywano. Choć, jak sam przyznawał, że nie pił w przeciwieństwie do Irlandczyka

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top