Jasna Droga – tak tłumaczono jego imię. Wśród Indian wołano na niego Wa-Tho-Huk. Po pierwszych sukcesach sportowych zmuszony został nieco ucywilizować imię i nazwisko. Stanęło na Jim Thorpe. Dziś pamiętany jest jako jeden z najwszechstronniejszych sportowców początku XX wieku. Ale i bohater tragiczny, który umierał w biedzie.
„Jesteś najlepszy na świecie”
Powszechnie uważa się, że Jim Thorpe przyszedł na świat 28 maja 1888 roku w Bellemont, w indiańskim plemieniu Sauków i Lisów. Mając 8 lat był doświadczonym rybakiem i polował na jelenie i indyki. W wieku 10 lat ujeżdżał dzikie konie. Lubił spędzać samotnie dni, studiując ruchy zwierząt.
Poza lekkoatletyką niewiele przychodziło mu łatwo. Jego brat bliźniak, Charlie, zmarł na ospę jako dziecko. W wieku kilkunastu lat Jim stracił też oboje rodziców. Został wysłany do szeregu indyjskich szkół. To były bezlitosne i brutalne miejsca. Takie, w których „ucywilizowano” Indian. Ale właśnie tam raz zetknął się ze sportem masowym. I od razu wykazał niebywały talent. Pierwsi trenerzy wspominali, że czegokolwiek nie dotknął – zamieniał w złoto. Tak było choćby z futbolem amerykańskim. O jego niezwykłej sportowej smykałce najdobitniej świadczy wydarzenie, dzięki któremu trafił na treningi lekkoatletyczne.

Latem 1907 roku przechodził obok stadionu, na którym zacięcie trenowali skoczkowie wzwyż. Zaciekawiony podszedł bliżej. Po obejrzeniu kilku prób, podszedł do jednego z trenujących i poprosił o możliwość skoku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie strój, w jakim odwiedził stadion: marynarka, spodnie, koszula i masywne buty. Sportowcy z uśmiechem przyjęli propozycję Thorpe’a. Prawdziwy rechot wybuchł, gdy zasugerował, by poprzeczkę podnieść wyżej. Po chwili jednak nastała cisza. Jim poradził pokonał przeszkodę z lekkością i gracją. Wieść o jego wyczynie szybko dotarła do trenerów, którzy oniemieli, gdy zaprezentował im swoją wszechstronność: skakał w dal, pchał kulę i genialnie biegał. Wiele lat później, w 1961 roku, Dwight Eisenhower, wówczas już prezydent Stanów Zjednoczonych, wspominał w przemówieniu futbolową potyczkę z Jimem:
”Wszędzie są ludzie, którzy są niezwykle utalentowani. Moja pamięć sięga Jima Thorpe’a. Przecież on nigdy w życiu profesjonalnie nie trenował. Gdyby to robił, mógłby zrobić wszystko lepiej niż jakikolwiek futbolista, jakiego i kiedykolwiek widziałem”.
Karierę lekkoatlety Thorpe faktycznie łączył z futbolem amerykańskim i baseballem. W 1912 roku został wybrany do olimpijskiej reprezentacji Stanów Zjednoczonych. W 1912 roku został wybrany do olimpijskiej reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Mało trenował. Kiedy podróżował do Sztokholmu na pokładzie SS Finland, został zdegradowany do spania na sterówce, podczas gdy inni członkowie zespołu USA korzystali z kabin na wyższym poziomie. Segregacja pełną gębą.
Startował w dziesięcioboju i pięcioboju. W obu rywalizacjach nie miał sobie równych. Zdobył dwa złote medale olimpijskie, uznanie kibiców i przeogromny szacunek szwedzkiego króla, Gustawa V. Ponoć w trakcie dekoracji władca miał mu powiedzieć: „Jesteś największym sportowcem na świecie”, na co Jim pokornie odpowiedział: „Dziękuję, królu”.
Niewielu wtedy o tym wiedziało, ale tuż przed biegiem na 1500 metrów Thorpe sięgnął do torby i stwierdził, że brakuje mu butów. Poszedł do szatni i znalazł jakiś leżący, lewy but. Potem pogrzebał w koszu na śmieci i znalazł inny, pasujący na prawą stopę. W tej niedopasowanej parze wygrał wyścig…
Po powrocie do kraju Indianin został gorąco przyjęty na nowojorskim Brodwayu. Sam stwierdził, że nie spodziewał się, jak wielu ma przyjaciół. Przykre jest to, że ci sami ludzie, upojeni jego sukcesami, po latach o nim zapomnieli.
Czytaj więcej: Anioły z lodowej tafli
Tylko dobre imię i wspomnienia
Problemy rozpoczęły się pół roku po wspomnianych igrzyskach. Dociekliwi (ale czy działający w dobrej wierze?) dziennikarze, w serii artykułów opisali baseballowe mecze Jimiego. Mecze, za które zainkasował kilka dolarów. Całą sprawą zainteresował się MKOL i nakazał… odebrać sportowcowi jego dwa złote medale. Jim próbował jeszcze walczyć o swoje. Główny zarzut stawiany sportowcowi przez MKOl, to złamanie „świętej” zasady amatorstwa. Skoro kilka lat wcześniej wziął pieniądze za grę w baseball, to wedle interpretacji działaczy, był zawodowcem. Jim odwoływał się od decyzji, twierdząc, że nic innego w życiu nie potrafił robić. Że sport daje mu jedyną realną możliwością utrzymania. Argumentacja nikogo nie przekonała. Medale zostały mu odebrane.

Później jego życie nie wyglądało imponująco. Dwukrotnie się rozwodził. Pracował jako statysta w filmach, ale też w budownictwie przy kopaniu rowów, czy jako ochroniarz. Nie potrafił się ustabilizować. Załamany i zapomniany lubił zaglądnąć do kieliszka. W 1950 roku trafił do szpitala z powodu raka wargi. Przyjęto go bezpłatnie. Na konferencji prasowej, tuż przed operacją Patricia, żona Thorpe’a, płakała i błagała o pomoc, mówiąc:
„Jesteśmy spłukani… Jim nie ma nic, tylko swoje imię i wspomnienia. Wydał ogromną ilość pieniędzy na rodzinną wioskę. Był stale wykorzystywany”.
Został wówczas wybrany najlepszym amerykańskim sportowcem pierwszej połowy XX wieku. On, zapomniany, biedny, okradziony z medali olimpijskich. Bohater tragiczny. Zmarł trzy lata później, w 28 marca 1953 roku.
Czytaj też: Czytelnia VIP. Gospoda „Pod Kogutem”. 83 lata temu aresztowano Janusza Kusocińskiego
Batalia o medale
Na przestrzeni lat podejmowano różne próby uznania osiągnięć olimpijskich Thorpe’a, ale amerykańscy urzędnicy sportowi, w szczególności prezydent MKOl Avery Brundage, blokowali je. Brundage powiedział kiedyś, że „ignorancja nie jest usprawiedliwieniem.” Robert Wheeler i jego żona Florence Ridlon, stali się najbardziej wytrwałymi orędownikami rehabilitacji lekkoatlety. Wheeler udowodnił, w biografii z 1975 roku, że dyskwalifikacja Jima była błędna. Para przekonała Amateur Athletic Union i Komitet Olimpijski Stanów Zjednoczonych do zmiany decyzji i przywrócenia Thorpe’owi statusu amatora sprzed 1913 roku.

Wheeler i Ridlon stworzyli fundację „Jim Thorpe Foundation” w 1982 roku. Udało im się nawet uzyskać poparcie Kongresu USA. Mając to oraz dowody, że dyskwalifikacja Thorpe’a nastąpiła po upływie 30-dniowego okresu składania protestów, a zatem stanowiła naruszenie ówczesnych przepisów, skierowali sprawę do MKOl-u, do ponownego rozpatrzenia.
13 października 1982 roku Komitet Wykonawczy MKOl ugiął się i zatwierdził rehabilitację Thorpe’a. Jednocześnie ogłosił, że wraz z nim, mistrzami olimpijskim pozostaną Ferdinandem Bie i Hugo Wieslanderem, którzy od zawsze podkreślali, że Jim był jedynym i prawdziwym zwycięzcą. Dzieci Thorpe’a – Gail i William – otrzymały repliki złotych medali z 1912 roku z rąk Prezydenta MKOl, Juana Antonio Samarancha.
Sprawiedliwości stało się zadość.