historiasportu.info

Jak skoczek Jan Kula bił Josefa Bradla

Jan Kula w 1939 r.
Podziel się:

Przed II wojną światową Jan Kula uchodził za wielki talent. Prorokowano, że jeśli tylko będzie zdrów ma szansę na tytuł mistrza świata. Ale przyszła wojna i zabrała mu najlepsze lata.


Zakopane. Niedziela, 19 lutego 1939 r. Spiker zapowiada kolejnego skoczka, a widzowie zacierają ręce. Chłopak rusza, sunie po rozbiegu. Odbija się z pełną mocą i ląduje w okolicy sześćdziesiątego metra. Krótko. W morzu ludzkich głów wzbierają fale dyskusji. Przecież skakał Kula! Dopiero, kiedy narciarz podjeżdża dostatecznie blisko okazuje się, że i owszem skakał Kula, ale Stanisław – brat tego, na którego wszyscy czekali, siedemnastoletniego Janka.

Konkurs skoków rozgrywany w ramach mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym, które zorganizowano w Stolicy Tatr w 1939 roku, miał dwóch bohaterów. Pierwszym z nich był tryumfator Josef Bradl, drugim młodziutki Polak, zdobywca 11 miejsca – Jan Kula. Życiowe ścieżki obu narciarzy przetną się jeszcze kilka razy. W każdym ich spotkaniu można doszukać się pewnej symboliki.

Czytaj też: Stanisław Marusarz – najważniejsze skoki w karierze “Dziadka”


Jan Kula? Przyszły mistrz świata

Nieco ponad miesiąc później, 26 marca 1939 r., w niemieckim Feldbergu rozegrano międzynarodowe zawody narciarskie, na których zameldowała się światowa czołówka. W trakcie treningów najlepszy był mistrz świata z Zakopanego, który skakał w okolice 70 metra. Jasiu Kula od Austriaka nieco odstawał, ale 64 metry, które uzyskał i tak były solidnym wynikiem. Poza tym to były treningi. Prawdziwą moc trzeba było pokazać w konkursie. I Zakopiańczyk to zrobił.

Przed II wojną światową Jan Kula uchodził za wielki talent źródło: domena publiczna
Przed II wojną światową Jan Kula uchodził za wielki talent źródło: domena publiczna

Zawody wygrał Norweg Soerensen, ale największe wrażenie na obserwatorach zrobił – drugi w kolejności – Kula. Jak zwykle skakał pięknie stylowo, a przy tym daleko: 78 i 77 metrów. Podium uzupełniał Bradl, który swoje niepowodzenie i porażkę z młokosem tłumaczył słabym smarowaniem nart. Organizatorzy i polskie gazety widziały to inaczej. Dla nich Jan Kula był wielkim talentem, naturalnym następcą nie tylko Stanisława Marusarza, ale i Bradla. Przyszłym mistrzem świata.

Niestety, najlepsze lata kariery Jankowi zabrała wojna, ale nie przeszkodziła mu raz jeszcze sprzedać Austriakowi pstryczka w nos.


Z obozu po rekord

Rok 1941. W szwajcarskiej miejscowości Arosa, położonej w Alpach Retyckich, najlepsi niemieccy skoczkowie mierzą się z reprezentantami gospodarzy. Największą gwiazdą zawodów jest oczywiście Josef Bradl, który znów zwycięża. Kiedy zgromadzeni pod skocznią kibice zastanawiali się, kiedy skończy się hegemonia Austriaka, z głośników rozlega się informacja o próbie jeszcze jednego zawodnika. Był nim Polak. Tak, tak! Jan Kula, który pod skocznię przybył w wielkiej tajemnicy, prosto z obozu internowania dla żołnierzy 2. Dywizji Strzelców Pieszych.

Zakopiańczyk poprosił Szwajcarów o możliwość skoku. Przywiózł nawet swoje narty i zapowiedział, że poprawi wynoszący 64 metry rekord obiektu. Gościnni gospodarze przystali na jego propozycję. Przedwojenny esteta, elegancki lotnik przeciął powietrze i… wylądował trzy metry za wspomnianym rekordem. Na trybunach wybuchła euforia, a wśród Niemców – szał. Janek popsuł im święto i na dodatek, zupełnie niezauważony, czmychnął tam, skąd przyszedł. Do obozu. Szwajcarzy ze swojej decyzji musieli się tłumaczyć, bowiem wściekli goście postawili do pionu wszystkich. Łącznie z ambasadorami.

Czytaj też: Eddie „Orzeł” Edwards. Najlepszy „najgorszy skoczek narciarski w historii”


Strzał w pysk na oczyszczenie

Wojna się skończyła, a Jan Kula wrócił do skakania i to mimo, że w wyniku operacji (wycięto mu 22 centymetry mięśnia w udzie) jego prawa noga była słabsza od lewej. 23 lutego 1947 r. błyszczał na mistrzostwach kraju. Wyskakał sobie złoto. Był też na igrzyskach olimpijskich w 1948 roku. Skokami radował siebie i innych do 1960 roku. Dwa lata po zakończeniu kariery, kolejny raz pobił Bradla. Dosłownie.

Josef Bradl na mistrzostwach świata w Zakopanem w 1939 r. źródło: domena publiczna
Josef Bradl na mistrzostwach świata w Zakopanem w 1939 r. źródło: domena publiczna

Przed  Mistrzostwami Świata w Narciarstwie Klasycznym w 1962 roku do Zakopanego zjechały się delegacje państw, które zgłosiły chęć uczestnictwa w imprezie. Wśród gości był Josef Bradl – wtedy tryumfator premierowego Turnieju Czterech Skoczni, pierwszy człowiek, który pokonał barierę 100 metrów. „Starzy znajomi” spotkali się i debatowali. Rozmowa zaczynała schodzić w niebezpiecznym kierunku, bowiem Austriak, znany ze swojej fascynacji Hitlerem, głosił zgoła odmienne poglądy na temat II wojny światowej. Jan, żołnierz i tatrzański kurier, nie wytrzymał i palnął byłego rywala w twarz.

Janek Kula – stylista jakich mało, wielki talent, któremu niedane było spełnić pokładanych w nim nadziei. Wszystko przez wojnę. Być może tamten strzał w pysk był dla niego swego rodzaju katharsis. Bradl na pewno go zapamiętał.

Źródła:

  1. https://www.skijumping.pl/wiadomosci/4722/poczet-skoczkow-polskich-jan-kula—esteta-skokow-narciarskich/
  2. Przegląd Sportowy 1939, nr 15 i 25

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

49. Turniej Czterech Skoczni. Narodziny Legendy

Podziel się:

Nikt nie przypuszczał, że tak to się potoczy. 49. Turniej Czterech Skoczni mieli zdominować zawodnicy z Niemiec. Adam Małysz i polski sztab przygotowali jednak prawdziwą bombę. Na przełomie 2000 i 2002 roku „Olbrzym

Podziel się:
Czytaj więcej

2006: Raul Lozano, Rosja i srebro

Podziel się:

Był 29 listopada 2006 roku. W hali japońskiego Sendai trwał mecz Polaków z Serbią i Czarnogórą. Ostatni przed półfinałem mistrzostw świata. Stawka? Reprezentacja, która zwycięży, zajmie pierwsze miejsce w grupie i –

Podziel się:
Czytaj więcej

Kiwki, strzały, gole. Jan Furtok – legenda Katowic

Podziel się:

Pisali, że kiwki ćwiczył nawet w samochodzie. Tak świetne wyszkolenie techniczne prezentował na boisku. Jan Furtok miał ciąg na bramkę. I ten zmysł, który posiadają nieliczni snajperzy. Nieprzypadkowo pytali o niego za Odrą. A potem

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top