historiasportu.info

Jak Anton Geesink doprowadził Japończyków do łez

Podziel się:

Anton Geesink zmarł w 2010 roku, po krótkiej chorobie, w szpitalu w Utrechcie, mając 76 lat. Był nietuzinkowym sportowcem. Facetem, który doprowadził miliony Japończyków do łez. Jego olimpijski wyczyn z Tokio do dziś uchodzi za symbol igrzysk.

Był 23 października 1964 r., gdy rzesze Japończyków przystanęły na chwilę. Wszyscy z ciekawością nasłuchiwali relacji telewizyjnych i radiowych z olimpijskich zmagań judoków. Sport ten — niczym dębowy korzeń — wrósł w świadomość narodu. Stał się też „towarem eksportowym”, który poza aspektami czysto sportowymi, był nośnikiem japońskiej kultury. Był nienaruszalną świętością.


Anton Geesink – wielkolud, który budził respekt

Tamtego dnia kibice mogli się radować. Judo pierwszy raz gościło na igrzyskach. W domu, w Japonii. Radość gospodarzy spotęgował fakt, że od początku zmagań o olimpijskie laury ich pupile spisywali się świetnie. W finałowych starciach zwyciężali kolejno: Takehide Nakatani (waga lekka), Isao Okando (waga średnia) i Isao Inokuma (waga ciężka). Przysłowiową wisienką na torcie była walka w kategorii najbardziej prestiżowej, otwartej.

Anton Gessing (stoi drugi z prawej) szybko zdominował krajowe podwórko - Wiki Images / Domena publiczna
Anton Gessing (stoi drugi z prawej) szybko zdominował krajowe podwórko – Wiki Images / Domena publiczna

Niektóre dane mówią, że jej początek zgromadził przed różnego rodzaju odbiornikami blisko 30 mln ludzi. Nawet w obecnych czasach wynik ten robi wrażenie. Tamto starcie, przynajmniej według znających się na rzeczy Japończyków, miało jednego faworyta: tamtejszego idola, Akio Kaminagę. Jego rywalem był Anton Geesink.

Holender był niezwykle szanowany w Kraju Kwitnącej Wiśni. Już samą posturą budził respekt — przy blisko dwóch metrach wzrostu ważył 120 kg. Ale gabaryty to nie wszystko. Geesink jak nikt inny potrafił łamać japońskich zawodników. Przesuwać granicę dominacji. Już przed igrzyskami olimpijskimi udowodnił, że judo ma się nieźle także w innych częściach globu. Ot, choćby w 1961 r., gdy na paryskich mistrzostwach świata wywalczył najcenniejszy medal.

Czytaj też: Przebierańcy, dowcipnisie i zwyczajni kanciarze. Najbardziej „kreatywni” oszuści w dziejach sportu


Miłość od pierwszego wejrzenia

Anton Geesink urodził się w 1934 r. w Utrechcie. Dorastał w biedzie, która dość szybko zmusiła go do podjęcia pracy. W wieku 12 lat pracował jako pomocnik budowlany. Dwa lata później poszedł na pierwszy trening judo. I zakochał się od pierwszego wejrzenia. Sport ten stał się dlań odskocznią od codzienności.

Anton Geesink z żoną i dziećmi - Wiki Images / Domena publiczna
Anton Geesink z żoną i dziećmi – Wiki Images / Domena publiczna

Pierwszym poważnym nauczycielem Antona był Jan van der Horst, pionier niderlandzkiego judo, który miał szkołę judo w Utrechcie. W 1949 r. Geesink zadebiutował w Mistrzostwach Holandii. Dwa lata później został mistrzem kraju, w 1953 r. mistrzem Europy we wszystkich kategoriach. Od 1956 r. na zaproszenie narodowego trenera Japonii przez kilka miesięcy trenował co roku w Japonii. Poznał ludzi, kulturę i kraj, który stanie się później jego drugim domem.

Czytaj też: Waldemar Białowąs – sport uczy życia


Mistrz z dalekiej Europy

23 października 1964 r. Kaminaga stawiał mu opór przez 10 min. Po tym czasie 15 tys. kibiców w hali Nippon Budokan i miliony w kraju zastygły z przerażenia. Oto Anton przeprowadził akcję, która odebrała im wszelką nadzieję, i stał się pierwszym niejapońskim mistrzem olimpijskim w judo. Dla gospodarzy to był szok.

Niektórzy przyczyn tamtej porażki doszukiwali się w kontuzji japońskiego zawodnika. Ponoć przed turniejem olimpijskim doznał urazu kolana. Nikt jednak nie umniejszał Holendrowi. Wręcz przeciwnie. W ojczyźnie swojego ukochanego sportu był czczony i ceniony. A jeśli ktoś miał wątpliwości, czy olimpijski medal rzeczywiście mu się należał, to sam Geesink rozwiał je rok później, ponownie zostając mistrzem świata.

Po zakończeniu kariery wykorzystał swoją popularność, choćby w filmach, w których grywał drugoplanowe role. Działał również w MKOl. Ale to judo zawsze stało na szczycie jego życiowych priorytetów. Był trenerem, pisał prace dydaktyczne. Został też pierwszym Europejczykiem, który otrzymał stopień 9 dan, w 1986 r. W październiku 1997 r. uzyskał stopień 10 dan, co uczyniło go jednym z najwyżej wykwalifikowanych judoków na świecie. Żył bez kompleksów. Szanował ludzi i był przez nich szanowany. To największa nagroda, jaką dał mu sport.

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

Podcast „Historia Sportu” wystartował!

Podziel się:

Stało się! Po kilku tygodniach od zapowiedzi, wystartował podcast poświęcony historii sportu. W kolejnych odcinkach będziemy starali się przybliżyć słuchaczom legendy, imprezy, wydarzenia, a także stworzyć sportowo-historyczne reportaże.

Podziel się:
Czytaj więcej
Planica

Skakać? Tak! Latać? Nie…

Podziel się:

W ten weekend Planica organizuje finał sezonu. Wśród wielu zawodników Pucharu Świata byli i tacy, którzy… latać nie umieli. Lotnicy to zawodnicy predysponowani do dalekich skoków na obiektach mamucich. Jednak są również

Podziel się:
Czytaj więcej
Bernard Hinault do dziś uważany jest za jednego z najlepszych kolarzy szosowych w historii

Bernard Hinault, co charakter miał borsuka

Podziel się:

Zwano go „Le Blaireau”, czyli „Borsuk”, bo tak jak to zwierzę, gdy czuł realne zagrożenie – walczył. Potrafił też być okrutny; ciągle warczał; jechał z zaciśniętą szczęką, tak, jakby ściskał coś

Podziel się:
Czytaj więcej
Firpo wyrzuca mistrza poza ring

Luis Ángel Firpo – oszukany mistrz?

Podziel się:

Luis Ángel Firpo stoczył jedną z najbardziej kontrowersyjnych walk w dziejach boksu. 14 września 1923 r. zmierzył się z Jackiem Dempsey’em. Stawką pojedynku było mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Ale w jego

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top