historiasportu.info

Milon z Krotonu – starożytny mocarz, gwiazda i…marketingowiec

Podziel się:

„Supergwiazda” sportu w starożytnej Grecji. Mocarz. Pierwowzór kulturysty. Bożyszcze tłumów,potrafiące swoją sławę wykorzystać. Ale i człowiek, którego zgubiła zbytnia pewność siebie. Milon z Krotonu.


Na sukces w profesjonalnym sporcie składa się szereg elementów. Spełnienie sportowe wiąże się z masą wyrzeczeń, setkami godzin spędzonych na treningu, talentem i odrobiną szczęścia. W końcowym rozrachunku wszystko to może doprowadzić do sukcesów, pieniędzy i – bardzo często – do sławy.

Odpowiednie prowadzenie kariery może się więc opłacać. Tyle że ogromna kasa niekoniecznie wpływa na konta bankowe tylko i wyłącznie wybitnych atletów. W dzisiejszych czasach nawet ci słabsi potrafią skutecznie się realizować, choć ich sukces sprowadza się niekiedy tylko do jednego słowa: „wizerunek”. Umiejętnie kreowany, często zamykany w ciasne ramy kampanii marketingowych, w których każdy krok jest przemyślany, daje „niespełnionym” sportowcom możliwość udowodnienia swojego ja. I dobrze! Niech i oni mają!

Milon z Krotonu źródło: domena publiczna

W dziejach sportu był jednak facet, który bez doradców, reklam, social media przyczepił sobie etykietkę najwybitniejszego sportowca antyku. Swój obraz budował wyczynami na sportowych arenach oraz, nieco przerysowanymi, lecz skutecznymi przekazami ustnymi, dziś zwanymi „marketingiem szeptanym”. Nazywał się Milon i poruszył starożytne tłumy.

Czytaj też: Ateny 1896 czyli I nowożytne Igrzyska Olimpijskie: jak to właściwie było?


Milon z Krotonu – garść faktów

Milon pochodził z Krotonu, miasta leżącego obecnie we Włoszech, nad Morzem Jońskim. Jego życie to zlepek anegdot, w które trochę ciężko uwierzyć i faktów, których tak naprawdę znamy niewiele. Co więc wiemy na pewno? Otóż ten antyczny bohater urodził się VI wieku p.n.e. i był wybitnym zapaśnikiem. Około 510 roku p.n.e. brał udział w wojnie Krotończyków z mieszkańcami Sybaris. Efektem tego konfliktu było całkowite zburzenie drugiego z wymienionych miast.

Wiadomo też, że od najmłodszych lat zwyciężał w zdecydowanej większości walk. Sześciokrotnie, w latach 540-516 p.n.e., tryumfował w igrzyskach olimpijskich i pytyjskich, dziesięciokrotnie w istmijskich i dziewięciokrotnie w nemejskich. Nie ulega wątpliwości, że takimi sukcesami stały ponadprzeciętna siła i regularny trening. Tyle faktów. Przyszedł czas na historie, które… zresztą przeczytajcie sami.


Wyczyny, w które wierzyć nie trzeba

Będąc jeszcze młodzieńcem Milon zaczął wdrażać w życie swój program treningowy. Według przekazów ludowych zakupił młodego byka, którego podnosił codziennie, wykorzystując jak sztangę obładowaną ciężarami. Czas płynął, zwierzę rosło, zwiększało swoją masę, a przyszły olimpijczyk i tak nic sobie z tego nie robił. Dźwigał i dźwigał!

Prowadząc tak aktywny tryb życia Krotończyk musiał odpowiednio się odżywiać. Ludzie mówili, że Milon potrafił zjeść dziennie około ośmiu kilogramów mięsa, tyle samo chleba, a wszystko popijał dziesięcioma litrami wina! Pewnego dnia, w trakcie fetowania jednej z wygranych, uradowany atleta złapał młodego cielaka, wrzucił na swoje ramiona i ku uciesze zgromadzonej publiczności rozpoczął bieg wokół stadionu, by na końcu zabić go jednym, potężnym ciosem. Następnie zabrał zwierzę do domu i zjadł w całości.

Milon z Krotonu, rzeźba francuska 1768 r. źródło: Edme Dumont/CC BY 2.5
Milon z Krotonu, rzeźba francuska 1768 r. źródło: Edme Dumont/CC BY 2.5

Swoją legendę Milon z Krotonu zbudował też, na wspomnianej wcześniej, wojnie z mieszkańcami Sybarisu, w której, będąc dowódcą trzykrotnie mniejszych oddziałów, zmiażdżył wroga. Dla Krotończyków stał się bohaterem. Idolem. To nie ulega wątpliwości. Ludzie traktowali go jak uosobienie siły, a on potrafił to wykorzystać. Pewnego razu kazał obwiązać sobie głowę grubą liną, a następnie napiął mięśnie i węzły pękły.

Pycha, pogoń za sławą, uznaniem i dobrami materialnymi, które otrzymywał za swoje wyczyny, w końcu go zgubiły. Pewnego dnia w swoich rodzinnych stronach założył się, że gołymi rękami rozerwie pień drzewa. Gdy towarzyszący mu ludzie usunęli, przygotowane wcześniej kliny Milon uświadomił sobie, że tym razem nie da rady. Drzewo zmiażdżyło mu ręce, a on sam nie mógł się uwolnić. Czar prysł, a obserwatorzy odeszli.

Według legendy osamotnionego mocarza rozszarpały wilki. Ale czy faktycznie to zwierzęta go zabiły? Czy nie zginął przez samozachywt i nieustanną pogoń za utrzymaniem swojego obrazu, niezwyciężonego siłacza z Koryntu. Albo przez nieuwagę? Ponoć tamtego dnia nie miał przy sobie tajemniczego kamienia, który towarzyszył mu przy każdej kolejnej próbie siły…

Milon z Krotonu rozszarpywany przez wilki
Milon z Krotonu rozszarpywany przez wilki źródło: domena publiczna

 

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

Young Griffo

Young Griffo – uzależniony fenomen

Podziel się:

W ringu był nieuchwytny. Szybki, przewidujący ruchy przeciwnika Young Griffo zyskał miano specjalisty od defensywy. W życiu prywatnym nie potrafił sobie poradzić z najsilniejszym przeciwnikiem. Z alkoholem…

Podziel się:
Czytaj więcej

Jan Banaś i Krok, który zmienił karierę

Podziel się:

Idolów miał kilku. Był wśród nich genialny brazylijski drybler Garrincha. Był też Gerard Cieślik. I George Best, do którego często go porównywano. Choć, jak sam przyznawał, że nie pił w przeciwieństwie do Irlandczyka

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top