historiasportu.info

Dorando Pietri – romantyczny finisz

Podziel się:

Romantyczny finisz zakończony dyskwalifikacją. Dorando Pietri i jego historia, dobitnie uowadniają, że sport i związane z nim, nieodłączne pragnienie zwycięstwa są dla niektórych priorytetowe.


24 lipca 1908 roku, w czasie igrzysk olimpijskich w Londynie niewysoki włoski biegacz rozkochał w sobie kibiców. Mierzący ledwie 159 centymetrów wzrostu Dorando Pietri stanął na starcie biegu maratońskiego. Był jednym z 57 śmiałków.

Dorando Pietri na trasie maratonu
Dorando Pietri na trasie maratonu fot. domena publiczna

Brytyjczycy zadbali o wszystko. Za biegaczami podążali sędziowie na rowerach. Na szczelnie wypełnionych kibicami londyńskich ulicach bezpieczeństwa pilnowało 2000 policjantów. Tylko tamten bieg był taki jakiś… irracjonalny.

Przez niemal 37 kilometrów samotnie, na czele stawki biegł Charles Hefferon. Przy Wormwood Scrubbs Park Pietri zbliżył się do niego, a dwa kilometry przed metą wyprzedził i rozpoczął morderczy finisz. Niektórzy obserwatorzy twierdzili, że Włoch biegł tempem średniodystansowca. Kilkaset metrów przed metą zaczął opadać z sił. Zwalniał z każdym metrem.

Wbiegając na stadion był w amoku. Najpierw pomylił kierunek. Później – chwiejąc się na nogach – parł w stronę linii mety. Kibice krzyczeli. Dopingowali półprzytomnego zawodnika. Ten jednak, 50 metrów przed upragnionym finiszem, padł. W tym samym momencie, na stadionie pojawił się goniący go Amerykanin – John Hayes. Widząc w jakiej sytuacji znajduje się Pietri, Sir Arthur Conan Doyle – ten który stworzył „Sherlocka Holmesa” – oraz spiker podbiegli do niego, złapali za ramiona i pomogli wstać. Ten ostatni raz. Choć uczciwie należy przyznać, że udział w „donoszeniu” maratończyka przez słynnego pisarza należy włożyć między bajki. 

Dorando Pietri wspiął się na wyżyny swoich możliwości i ruszył. Do końca towarzyszyła mu wspomniana dwójka. Gdy tylko zerwał taśmę oznaczającą koniec biegu, stracił przytomność. Ze stadionu został zniesiony na noszach, ale dla tych tysięcy widzów był bohaterem. Pomimo słabości.

Jako drugi na mecie zameldował się Hayes. Zarówno on, jak i jego sztab nie mogli pogodzić się z taką porażką. Złożyli protest. Komisja sędziowska przyznała im rację uznając, że bez pomocy osób trzecich Dorando Pietri nie ukończył by biegu.


 

Poolimpijski sen

Rzeczony Conan Doyle w rzeczywistości był obecny na olimpijskiej rywalizacji maratończyków, ale na trybunie głównej, zaledwie kilka metrów od linii mety, ponieważ Lord Northcliffe zlecił mu napisanie raportu z wyścigu dla gazety „Daily Mail”. Relacja dziennikarza-pisarza zakończyła się słowami:

„Wielkiego wyczynu Włocha nigdy nie da się wymazać ze sportowych archiwów, niezależnie od decyzji sędziów”.

Następnie Doyle zasugerował „Daily Mail”, by redakcja wręczyła Pietriemu nagrodę pieniężną w formie abonamentu, który umożliwi mu otwarcie piekarni po powrocie do Włoch. Propozycja spotkała się z akceptacją. Zebrano 300 funtów. Sam Doyle rozpoczął zbiórkę, przekazując pięć funtów.

Historia jego bohaterskiego, ale niefortunnego wyczynu natychmiast obiegła świat. Z dnia na dzień Dorando Pietri stał się gwiazdą we Włoszech i za granicą. Jego czyny poruszyły nawet wyobraźnię kompozytora Irvinga Berlina, który zadedykował piosenkę „Dorando”.

Dorando Pietri w 1908 r. fot. domena publiczna

Paradoksalnie kluczem do jego sukcesu była porażka w igrzyskach olimpijskich. Pozwolił również na zemstę w wymiarze sportowym. 25 listopada 1908 roku w Madison Square Garden w Nowym Jorku odbył się wielki rewanż pomiędzy Pietrim i Hayesem. Atrakcja była ogromna: dwadzieścia tysięcy widzów (w tym wielu imigrantów pochodzenia włoskiego) na trybunach, ale kolejne dziesięć tysięcy pechowców, dla których nie wystarczyło biletów stało przed budynkiem.

Obaj zawodnicy rywalizowali ze sobą na torze na dystansie maratonu (262 okrążenia). Niemal cały wyścig szli „łeb w łeb”. Ale to Pietriemu udało się w końcu wygrać, odrywając się od Hayesa na ostatnich 500 metrach. Ku ogromnej radości obecnych rodaków. Tym wyścigiem Pietri oficjalnie przeszedł na zawodowstwo.

W barwnym życiorysie Dorando nie zabrakło ciemnych kart. Te wiążą się z faszyzmem, który po powrocie na włoską ziemię bardzo przypadł do gustu olimpijczykowi. Ponoć tak mocno wierzył w tę ideę, że kazał pochować się w czarnej koszuli.

Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Facebook
Archiwa

Warto zobaczyć

Bernard Hinault do dziś uważany jest za jednego z najlepszych kolarzy szosowych w historii

Bernard Hinault, co charakter miał borsuka

Podziel się:

Zwano go „Le Blaireau”, czyli „Borsuk”, bo tak jak to zwierzę, gdy czuł realne zagrożenie – walczył. Potrafił też być okrutny; ciągle warczał; jechał z zaciśniętą szczęką, tak, jakby ściskał coś

Podziel się:
Czytaj więcej
Firpo wyrzuca mistrza poza ring

Luis Ángel Firpo – oszukany mistrz?

Podziel się:

Luis Ángel Firpo stoczył jedną z najbardziej kontrowersyjnych walk w dziejach boksu. 14 września 1923 r. zmierzył się z Jackiem Dempsey’em. Stawką pojedynku było mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Ale w jego

Podziel się:
Czytaj więcej
0
Chciałbym poznać Twoje zdanie, proszę o komentarz.x
Scroll to Top